Spędziłem miesiąc z mobilnym Windows 10 i już wiem, dlaczego Microsoft nie aktualizuje starszych telefonów
Pamiętacie moją recenzję mobilnego Windows 10 sprzed paru tygodni? Muszę się do czegoś przyznać. Wygląda na to, że nie wyczerpałem należycie tematu. Mobilny Windows 10, w przeciwieństwie do stacjonarnego, cały czas zalicza opóźnienia premiery aktualizacji z Windows Phone 8.1. I coraz bardziej rozumiem dlaczego.
Swoją recenzję Windows 10 w wersji mobilnej zatytułowałem dość odważnym stwierdzeniem, sugerując, że nie ma powodów do kompleksów. Chwaliłem ów system za logikę, wygodę, znakomite założenia w jego konstrukcji i potencjalnie przełomowe funkcje. Wystawiłem mu w efekcie bardzo entuzjastyczną ocenę, ciesząc się, że pojawiła się platforma, która ma nową szansę na przełamanie duopolu Androida w milionie swoich odmian i iOS-a. Z Windows 10 w telefonie korzystam nadal. I czas dodać kilka gorzkich słów do tamtej, dość lukrowanej opinii.
Właściwie, to nie miałbym nic do odwołania z poprzedniego tekstu i poprawiania… pod jednym warunkiem. Gdybym go napisał w trybie przypuszczającym. Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jesteście przed zakupem nowego, luksusowego auta. Sprzedawca pokazuje wam wszystkie jego możliwości, komfort jaki zapewnia, osiągi, spalanie. Daje ci pojeździć na próbę. Wszystko wygląda perfekcyjnie, a drobne wady przyćmiewane są przez olbrzymie zalety. Auto bliskie ideału. Jednak jak w końcu się okazuje, że nawigacja czasem się nie włącza, silnik w losowych momentach zaczyna spalać dwa razy więcej niż powinien, wycieraczki będą działać, ale za kwartał, a tak w ogóle, to samochód ten trzeba czasem podczas jazdy wyłączyć i włączyć. Dealer twierdzi, że po czterech comiesięcznych wizytach w warsztacie problemy ustąpią.
Dokładnie tak samo wygląda życie z Windows 10 na telefonach.
Nowe Lumie to telefony dla entuzjastów, reszcie zapewnią tonę frustracji
Największym problemem i rozczarowaniem Windows 10 na telefonie jest to, że widać wyraźnie co ten system mógłby reprezentować. Estetyczny, czytelny, wygodny interfejs połączony ze znakomitymi zabezpieczeniami, bardzo dobrą optymalizacją, wieloma unikalnymi rozwiązaniami i inżynierią oprogramowania zostawiającą konkurencję w tyle. Problem w tym, że Lumie 950, 950 XL oraz 550 powinny być sprzedawane z doklejoną do pudełka nalepką „developer’s preview”, lub czymś podobnym. Sugerowałem kilkukrotnie, że system ten jest praktycznie skończony. Z przeprosinami w waszym kierunku się z tych słów wycofuje.
Windows 10 na telefony, mimo kilku poprawek wydanych już od premiery telefonów z nim preinstalowanych, potrafi zawiesić się i uruchomić ponownie bez powodu.
Już kilkukrotnie w przeciągu ostatnich tygodni zdarzyło mi się wyciągnąć z kieszeni telefon pytający się mnie o PIN na karcie SIM. Nieraz zdarzyło mi się wyciągnąć zablokowany telefon, który bez wyraźnego powodu będąc zablokowanym w dwie godziny pożarł mi 30 proc. akumulatora. Niezliczoną ilość razy „ubijałem” aplikację Wiadomości do Skype’a i SMS-ów, bo się nie chciała się sama wznowić. Kilkukrotnie reinstalowałem już aplikację do Facebooka (to nie dotyczy bezpośrednio Windows 10? co z tego…), bo ta wariowała na tyle, że przy każdym jej uruchomieniu repostowała ostatniego mojego posta na tym serwisie, robiąc ze mnie mimowolnego spamera.
Aparat? No rewelacja, pod warunkiem, że aplikacja się nie zawiesi. Mogę wymieniać dalej, ale traci to sens: na pewno już dostrzegacie do czego zmierzam.
Windows 10 Mobile, czyli płatne beta-testy
Windows Phone miał wiele wad i zalet i, w zależności od charakteru użytkownika, przekonywał do siebie bądź odrzucał. Ale jednego mu nie można było odmówić: na telefonie z tym systemem można było polegać. Na mojej Lumii 950 XL, niestety, polegać nie mogę.
Powróciły zapomniane po porzuceniu przeze mnie Androida odruchy dobrze znane użytkownikom niektórych telefonów z tym systemem. Pilnuję, by nosić ze sobą powerbanka i był naładowany, bo nigdy nie wiadomo, kiedy Windows 10 wywoła tak zwany battery drain. Wróciło przejmowanie się zamykaniem i restartowaniem niestabilnych aplikacji. Wróciło ponowne uruchamianie telefonu, bo niektóre problemy tak najłatwiej rozwiązać. Wrócił stary, dobry Windows. Tylko nie ten, z powodu którego zacząłem się trzymać Microsoftu. Nie są to czasy stabilnych systemów od czasów późnej Visty, przez Windows 7, Windows 8 i wreszcie Windows 8.1. Windows 10, pod kątem stabilności i niezawodności, zachowuje się jak stary, rozklekotany Windows XP. Jeżeli nie w ogóle Windows 98.
To właśnie dlatego nadal nie ma aktualizacji z Windows Phone 8.1
A przynajmniej to wydaje się najbardziej oczywistym powodem. Lumia 950 (XL) to znakomite urządzenie dla entuzjastów nowinek. Bo Windows 10 jest innowacyjny, funkcjonalny, dobrze (koncepcyjnie) zaprojektowany, a nowe telefony Microsoftu są lekkie, poręczne, mają świetne aparaty i wyświetlacze.
Do „ludu” powinny trafić jednak za, na oko, kwartał. Przykro mi, ale liczba problemów, jakie sprawia Windows 10 na telefonach, jest dopuszczalna wyłącznie dla testerów, entuzjastów i dłubaczy. To po części również i wy, Czytelnicy Spider’s Web. W Windows 10 na telefony jest co podziwiać. Ale wyłącznie przy zastrzeżeniu, że jest to wersja beta, której do ukończenia pozostały jeszcze testy kontroli jakości i łatki z nimi związane.
Dlatego też, drodzy posiadacze Lumii z Windows Phone 8.1, nie narzekajcie, że aktualizacja jeszcze nie jest dostępna. Jej dostępność wyłącznie przez program Windows Insider jest jak najbardziej zasadna. A osoby, które kupiły którąkolwiek z nowych Lumii? Życzę cierpliwości. Na osłodę mogę tylko powiedzieć, że kolejne aktualizacje są już testowane, a większość problemów, szczerze wierzę, że zostanie usunięta w przeciągu kwartału, jeśli nie wcześniej.
Wydaje mi się jednak, że wszystkim posiadaczom Kont Microsoft, którzy zalogowali się z poziomu nowych telefonów Microsoftu, powinno się zaoferować coś w rodzaju pół roku Office’a 365, darmowe minuty na Skype lub coś w podobnym tonie. I trzymać kciuki, by czuli się tym udobruchani na tyle, by nie wymienić telefonu na któregoś z nowych Nexusów.
* Przepis na wywołanie błędu w ilustracji otwierającej: próba nagrania wideo w rozdzielczości 4K przy 30 fps używając karty pamięci jako miejsca zapisu. Za pierwszym razem zawsze występuje błąd, po ponownej próbie już działa.