Od czego zacząć przygodę z Netflixem? Przeglądamy ofertę serwisu!
Nie ma House of Cards! Netflix wchodzi do Polski, a w nim nie ma House of Cards. Miejmy nadzieję, że to tylko niedopatrzenie, a nie efekt nierozważnej polityki licencyjnej względem polskich stacji telewizyjnych, które emitowały przygody Franka Underwooda. Ale przecież Netflix nie tylko Kevinem Spacey stoi.
Drugim poważnym zarzutem względem Netflixa jest niestety jego ograniczona na ten moment "polonizacja". Z jednej strony serwis jest dostępny wreszcie z granic naszego kraju, nie trzeba już wypływać na bezpaństwowe wody proxy i vpn-ów wiążące się zresztą z łamaniem regulaminu serwisu. Te czasy już słusznie minęły.
Niestety wejście na polski rynek nie było równoznaczne z automatycznym przygotowaniem napisów czy lektora do wszystkich treści publikowanych na łamach Netflix. Jak na razie polscy internauci przeczesują zasoby serwisu w poszukiwaniu perełek, z którymi mogą poradzić sobie mniej zaawansowani językowo widzowie.
Przy czym jak wynika z komentarzy naszych czytelników, ten nasz polski Netflix jest dość... kapryśny. Niektórym pojawiają się polskie napisy, a innym w ogóle, ale za to mają w to miejsce na przykład lektora. Jeszcze innym w ogóle nie pojawiają się niektóre ze wspomnianych produkcji. Najwyraźniej musimy uzbroić się w cierpliwość.
Co warto obejrzeć w Netflix z polskimi napisami?
Penny Dreadful - serial firmowany przez jedyną w swoim rodzaju Evę Green, która wśród wielu swoich atutów nie ma niestety zbyt dużego szczęścia do doboru repertuaru (kto zmęczył Womb ten wie o czym mówię). Penny Dreadful to jednak serial co najmniej dobry, w którym z pewnością odnajdą się miłośnicy klimatów Londynu sprzed kilku wieków, wzbogacanego całym dorobkiem ówczesnej literatury fantastycznej - historiami o Frankensteinie i jego potworze, Van Helsingu, Dorianie Grayu i całej reszcie fantastycznej mitologii. To taki True Blood, w którym jest mniej romansowania, a więcej akcji.
Peaky Blinders - kolejna z pozycji również adresowana jest do miłośników klimatów historycznych Wielkiej Brytanii, choć tym razem już z początku XX wieku i bynajmniej nie od strony znanej nam z Downton Abbey. Wręcz odwrotnie, Peaky Blinders to kapitalna historia przenosząca nas do świata przestępczego Birmingham z kapitalną kreacją Cilliana Murphy'ego.
Daredevil - jeden z najbardziej udanych debiutów Netflixa w 2015 roku, wyróżniany w gronie najlepszych ekranizacji komiksów, obok Batmanów Nolana czy nieco luźniejszego Iron Mana. W istocie, moim zdaniem Daredevil jest naprawdę udaną produkcją, którą w całości kradnie główny antagonista tytułowego bohatera. Z kim mierzy się niewidomy prawnik w pierwszej transzy swoich przygód? Zobaczcie sami, nie pożałujecie nawet jeśli superbohaterskie klimaty do nie do końca Wasza bajka.
Under the Dome - jesteście fanami literatury Stephena Kinga? Teraz będziecie mieli okazję przekonać się jak sprawdza się ona nie tylko w postaci filmu kinowego, ale też serialu telewizyjnego. Przy czym ostrzegam, recenzje krytyków są mieszane. Ja odpuściłem po pierwszym sezonie.
Ray Donovan - Ray Donovan to nie byle kto. Gość stanął przed niezwykle trudnym zadaniem... wypełnienia ramówki telewizyjnej po finale przygód Dextera. Chyba nie udało mu się powtórzyć sukcesu poprzednika, ale godnie walczy, jako "consierge" zajmujący się trudnymi problemami, wśród których największym jest jego własny ojciec grany przez Jona Voighta.
Orange is the New Black - kolejna z wielkich marek wykreowanych przez Netflix. Główna bohaterka zmuszona jest odbyć karę pozbawienia wolności w więzieniu dla kobiet. I jeśli myślicie, że nieciekawie jest wyłącznie w męskich więzieniach rodem z serialu Prison Break... to mało jeszcze widzieliście. Choć tutaj akurat nie ucieczka stanowi punkt wyjścia do dalszych działań. Za serial odpowiada Jenji Kohan, która w przeszłości stworzyła m.in. Weeds. I podobny, luźny klimat unosi się w powietrzu.
Pełną listę seriali z polskimi napisami znajdziecie w Netflix pod tym adresem. Jestem przekonany, że wybierzecie coś dla siebie, no i koniecznie dajcie nam znać w komentarzach czy Blacklist, Jessica Jones albo Master of None to dobry wybór na dzisiejszy wieczór.
Co warto obejrzeć w Netflix jeśli język nie jest problemem?
Jakkolwiek wypisane powyżej produkcje z polskimi napisami są dobrymi, a może nawet bardzo dobrymi serialami, to jednak elita serialowa niestety nie jest jeszcze dostępna w usłudze po polsku. Szkoda, ponieważ poza House of Cards, moim zdaniem absolutnym "must watch" są dwie produkcje:
Marco Polo - zdemolowany przez krytyków, mnie pochłonął w pełni. W serialu przenosimy się na stepy Mongolii oraz w rejony współczesnych Chin, by poznać nieco podrasowaną historię jednego z najznamienitszych podróżników i odkrywców, a przede wszystkim obserwatorów w historii. Epoka i realia w kinematografii zupełnie ignorowane, dzięki czemu pewnego rodzaju świeżość geograficzna wraz ze znakomitym scenariuszem sprawiają, że trudno się od tego serialu oderwać. Aż dziwne, że do tej pory był dość mocno niedoceniany przez widzów.
Narcos - kolejna rewelacja od Netflixa, która świadczy o sile tej usługi. A przy tym pokazuje, że dziś powoli to kino jest ubogim krewnym seriali, a nie odwrotnie. Fenomenalnie przedstawiona historia Pablo Escobara, narkotykowego barona z Kolumbii, wraz z uwzględnieniem barwności jego postaci, aspiracji politycznych i... absurdów Ameryki Południowej. Kapitalna rola Wagnera Moury.
Suits - nasz ulubiony serial w redakcji Bezprawnik. To taka bajka o prawnikach, która niestety nie ma zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością (a szkoda), natomiast ma fantastycznie nakreślonych bohaterów (Louis, Donna!) oraz błyskotliwe, genialne dialogi. Absolutnie trzeba to zobaczyć, nawet jeśli nie przepadacie za prawniczym "bełkotem", którego w Suits nie ma bo przecież "dobry prawnik nigdy nie chodzi do sądu".
House of Cards - nie ma, ale są nadzieje na 4 sezon. Na Bezprawniku bardziej szczegółowo wyjaśniamy co jest przyczyną i dlaczego ufamy, że Frank Underwood jednak się pojawi w kwietniu na łamach polskiego Netflix.
Co warto obejrzeć w Netflix, jeśli nie lubimy seriali?
Dyskusja o Netflix jest zdominowana przez seriale, bo i z tworzenia tych seriali usługa najbardziej jest znana. Ale to nie tak. Netflix to VOD pełną gębą i filmów na jego łamach nie brakuje. Nie aspiruję przy tym do wypisywania najlepszych produkcji, gdyż tych jest tam cała masa, zaś opinie użytkowników IMDB czy Filmwebu na pewno będą bardziej miarodajne. Przeglądając jednak katalog możemy natrafić między innymi na przygody Batmana, Sherlocka Holmesa, Matrix, Buntownika z wyboru, Incepcję, Argo... Pozycje te idą w setki, jeśli nie tysiące, natomiast faktem jest, że póki co trudno znaleźć takie, które byłyby wyposażone w polskie napisy czy nawet lektora.