Żenada. Wstyd. Pięć kilometrów mułu. Dno. Żal - skradziony telefon Maffashion to akcja Orange
Skradziony telefon Maffashion okazał się akcją promocyjną chmury Orange’a. Dziś ujawnił to operator kwitując sprawę cwaniackim uśmiechem.
Myślicie, że zrobiliście zajebistą akcję? Przybijacie piąteczki w geście triumfu? Liczycie AVE (z ang. advertising value equivalent) swojego projektu? Proszę bardzo, jednak smród po tej akcji będzie się za wami i za całą blogosferą ciągnął długo, oj długo. Przy okazji - to co zrobiliście jest bardzo niebezpieczne.
- pisze na dedykowanej akcji stronie podrugiejstronieclouda.pl Orange, oczywiście z emotikonem cwaniackiego uśmieszku, co ma podwójne znaczenie. To pierwsze oczywiste - że niby taki fajny gag. To drugie jeszcze bardziej oczywiste - ale was wszystkich zrobiliśmy w trąbę.
Przykro mi, nie zrobiliście.
Na ten fatalnej akcji stracą wszyscy - blogosfera, bo jej wątła reputacja ponownie została poważnie nadwyrężona, wszyscy operatorzy, bo zaufanie do ich komunikacji będzie jeszcze mniejsze i sam Orange, bo kto mu w przyszłości uwierzy, skoro lubuje się w tak perfidnych kłamstwach?
Tak, w kłamstwach. Jedną z podstawowych zasad marketingu, a przede wszystkim PR-u jest „nie kłamać”. Sztuka dobrej komunikacji polega oczywiście na odpowiednim przedstawianiu ‚prawdy’, rzeczywistości, ale nigdy nie na kłamstwie. Orange złamał tę zasadę w najbardziej brutalny sposób - używając kreacji związanej z nieprzyjemną sytuacją dla każdego z nas.
To co zrobiliście jest podwójnie niebezpieczne.
Nie dość bowiem, że nieoznaczoną akcją reklamową złamaliście podstawową wiarygodność blogosfery, to na dodatek tworzycie wyjątkowo groźny proceder. Czy po tym ktoś uwierzy, gdy rzeczywiście dojdzie do kradzieży telefonu komuś znanemu? Czy wtedy weźmiecie odpowiedzialność za to, że pewne kroki, które mogłyby być medialnie i prywatnie podejmowane, nie będą wtedy skuteczne?
Och, wiem - zapewne tę i podobne reakcje też przewidzieliście. To element spijania PR-owej śmietanki z waszej świetnie pomyślanej akcji. Że z komunikatem o istnieniu waszej chmurnej usługi w komentarzach związanych z oceną akcji zbudujecie kolejny przyjemny zasięg.
Tylko co dalej, drogi Orange’u?
Wyimaginowany gwałt na innej popularnej blogerce? Przecież w ten sposób można by reklamować jakąś usługę szybkiego alarmowego numeru. Och, wtedy naturalny zasięg akcji byłby jeszcze większy.
A może: „naćpana blogerka wsiadła do samochodu i zabiła trzech przechodniów”. Można by w ten sposób promować jakiś pakiet bezpieczeństwa dostępny w waszej mobilnej sieci. Oj, i wtedy bylibyście przecież ze swoim przekazem reklamowym na ustach całej Polski.