Microsoft Office na iOS to jakiś żart? Pierwsze wrażenia
Ktoś w Microsofcie dziś rano powiedział – wydajmy notatnik i arkusz kalkulacyjny na iOS i nazwijmy go Office Mobile. Takie odnoszę wrażenie po pierwszych chwilach korzystania z Office’a na iPhone’a.
W ostatnich dniach Microsoft nie ma dobrej prasy. Po targach E3 gracze nie zostawiają na konsoli Microsoftu suchej nitki (choć osobiście nadal do mnie bardziej przemawia Xbox One aniżeli konkurencja od Sony). Teraz ekipa Steve’a Ballmera chyba chce dokopać swojemu koronnemu produktowi. Office, czyli pakiet biurowy Microsoftu to jeden z najlepszych produktów, jaki przytrafił się tej firmie w jej historii; w dodatku to jeden z najmocniejszych biznesów firmy z Redmond. Wydanie na iOS to raczej ponury żart.
365 dni radości za jedyne 99 euro
Trzeba pamiętać o tym, że Office dla użytkowników iOS dostępny jest tylko i wyłączne dla subskrybentów usługi Office 365, czyli najnowszej wersji Office oferowanej w modelu abonamentowym. Roczny dostęp do usługi to 429,99 zł rocznie lub 99 euro. W ramach tego otrzymujemy możliwość korzystania przez rok z pakietu Office na 5 komputerach PC lub Mac, wersję web, dostęp do świeżo wprowadzonej wersji na iOS, a także 20 GB w usłudze SkyDrive oraz 60 minut na połączenia przez Skype.
Microsoft zmienia więc przyzwyczajenia użytkowników - zamiast licencji za konkretną wersję oprogramowania otrzymujemy produkt ograniczony czasowo. Czas pokaże, czy taki model się sprawdzi zważywszy na to, że chociażby w przypadku iOS sprawia, że dla wielu już na starcie Office Mobile jest bezużyteczny.
Między Modern UI, a iOS
Jednak nawet, gdy mamy wykupiony pakiet Office 365 wcale nie jest łatwiej.
Zacznijmy jednak od wyglądu aplikacji. Ta nie urzeka jakoś specjalnie, niczym nie zaskakuje. Trzyma jednak poziom i to jest najważniejsze. Nie ma nagłego przejścia w świat Modern UI - to raczej kompromis pomiędzy tym do czego przez lata przyzwyczaiły nas aplikacje na iOS, a tym jakie wzornictwo stosuje dziś Microsoft. Wyszło całkiem dobrze, jest czytelnie, przejrzyście.
Ekran główny to ostatnio otwierane dokumenty, poza tym w dolnym menu znajdziemy jeszcze dostęp do plików zgromadzonych na SkyDrivie, możliwość utworzenia nowych dokumentów oraz panel ustawień, które jak przystało na Microsoft składają się z olbrzymiej liczby słów, wśród których w oczy rzucają się takie jak: pomoc, obsługa techniczna, ochrona prywatności i warunki użytkowania usługi.
Generalnie jednak nie można się przyczepić do wyglądu aplikacji i do jej ogólnego działania. Działa stabilnie, szybko, nawet pomimo tego, że jestem użytkownikiem wersji beta iOS 7. Co ważne, bez większych problemów w całym systemie rozpoznawane są pliki Office, czyli możemy otworzyć plik docx umieszczony w mailu czy na Dropboksie. Oczywiście późniejszy zapis edytowanego pliku nie jest już możliwy w aplikacji Dropbox, ale to wina Apple i zamkniętego systemu iOS.
Co potrafi Office dla iOS?
O dziwo, łatwo jest powiedzieć o możliwościach Office dla iPhone’a. Rozwiązanie Microsoftu jest bowiem do bólu ograniczone. Ten kto myślał, że wraz z debiutem Office’a jego iPad czy iPhone staną się nowym mobilnym biurem ten będzie srogo zawiedziony. Na chwilę obecną, przynajmniej w przypadku wersji na iPhone’a, Office to taka mocno ograniczona przeglądarka dokumentów plus notatnik i arkusz kalkulacyjny w chmurze. Widać wyraźnie, że pakiet Office dla iOS jest znacząco uboższy w porównaniu do iWorka.
Po pierwsze nie utworzymy w nim prezentacji PowerPoint. Możemy je otworzyć, ale zupełnie nowej nie stworzymy. Możemy za to je edytować. W przypadku Worda możliwości edycji tekstu są z kolei bardzo ograniczone. W całym mobilnym pakiecie najlepiej wypada obsługa Excela - tutaj rzeczywiście mamy dostęp do sporej liczby funkcji; jest sortowanie, filtrowanie oraz tworzenie wykresów. Nie ma tu jednak jakiejś znaczącej przewagi nad tym, co znamy z Numbers czy mniejszych aplikacji biurowych stworzonych z myślą o iOS.
Przy tworzeniu nowych dokumentów ograniczeni jesteśmy do czterech szablonów i pustych plików Word i Excel. To niewiele, bo gdy spojrzymy w Pages to na upartego z poziomu iPhone’a jesteśmy w stanie stworzyć własne CV czy przygotować atrakcyjny plakat na festyn osiedlowy.
Aby było zabawniej, przy dość prostym dokumencie napotkałem się na komunikat, że program Word nie obsługuje części zawartości w danym dokumencie, przez co nie będzie można wprowadzać w nim zmian. Natomiast gdy przy innym dokumencie ujrzałem informację, że nie można edytować plików zapisanych jako dokument programu Word 97-2003 czyli pliku .doc, już kompletnie załamałem ręce.
Microsoftcie, czemu to robisz?
To dopiero pierwsze chwile z nowym Microsoft Office. Wierzę, że program jednak okaże się przydatny w dłuższym użytkowaniu. W chwili obecnej bardzo mnie zastanawia czemu zdecydowano się wprowadzić tak wybrakowany produkt. Nie jest to z pewnością reklama firmy, nie jest to zachęta do przesiadki na Windows 8, program nic też nie zmienia w świecie iOS. W końcu co to za edytor tekstu, w którym nawet czcionki nie można zmienić, a kolor możemy wybrać jedynie z trzech dostępnych. Mobilny Office nie jest też wytrychem dla zaawansowanych dokumentów, prezentacji i arkuszy kalkulacyjnych.
Pierwsze wrażenie jakie można odnieść po korzystaniu z Office na iOS jest takie, jakby Microsoft na siłę chciał udowodnić, że na urządzeniach mobilnych Apple’a nie da się pracować. Owszem - iPhone nie jest w jakikolwiek sposób wygodny do edycji zaawansowanych dokumentów, prezentacji czy arkuszy kalkulacyjnych, ale skoro wiele rzeczy można dokonać za pomocą Pages, Keynote czy Numbers, a podgląd większości dokumentów jest dostępny bezproblemowo chociażby z aplikacji pocztowej, to coś z Office dla iOS jest nie tak.
Może to i lepiej, że Office Mobile jest częścią większej usługi Microsftu. Sam w sobie jest raczej bezużyteczny, przynajmniej tak wygląda na pierwszy rzut oka. Szkoda, ze Microsoft w ostatnim czasie stara się stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi. A może to tylko mylne pierwsze wrażenia i trzeba spędzicić więcej czasu z mobilnym pakietem Office?