REKLAMA

Polaroid uczy się od Apple - stworzy Fotobary

Polaroid, niegdyś marka kultowa niczym obecnie Instagram, coraz śmielej sobie poczyna. W tym roku ujrzymy bezlusterkowy aparat z wymienną optyką działający do tego pod kontrolą Androida, a już teraz ta amerykańska firma zapowiedziała otwarcie Fotobarów. Kolejny gracz chce wzorować się na Apple. Czy mu się uda? Koncepcja Fotobarów zapowiada się ciekawie i powinna zainteresować nie tylko użytkowników aparatów Polaroid, a wszystkich użytkowników smartfonów i portali społecznościowych.

Polaroid uczy się od Apple – stworzy Fotobary
REKLAMA
REKLAMA

Wczoraj Polaroid zapowiedział prezentację koncepcji swoich sklepów Fotobar oraz nowości sprzętowych na rozpoczynających się już wkrótce targach elektroniki użytkowej CES w Las Vegas. Już dziś na temat koncepcji Fotobarów wiadomo całkiem sporo. Koncepcja stworzenia takiej sieci sklepów, czy też miejsc spotkań, bo pomysł szczerze mówiąc wymyka się trochę tradycyjnej wizji sklepu, jest prosta i opiera się na jednym podstawowym założeniu.

Każdego dnia wykonywanych jest około 1,5 miliarda zdjęć. Nie jest zaskoczeniem, że najczęściej zdjęcia te są wykonywane przy użyciu aparatów umieszczonych w naszych smartfonach. Polaroid chce wykorzystać ten potencjał i stworzyć miejsce, w który każdy każdy z nas będzie mógł wywołać, a w zasadzie wydrukować swoje cyfrowe fotografie, czy to bezpośrednio ze smartfona, czy z portalu społecznościowego, w którym je wcześniej opublikowaliśmy.

Odwiedzając Fotobar prześlemy nasze zdjęcia na jedno z przygotowanych stacji roboczych, gdzie będziemy mogli zrobić z naszymi zdjęciami niemal wszystko, co nam się zamarzy. Na stanowiskach będzie można dokonać podstawowej korekcji naszych zdjęć – zmienić kontrast, nasycenie kolorów czy nałożyć na nie modne filtry. Tak przygotowane zdjęcia będzie można opublikować na Facebooku, Instagramie czy innych serwisach społecznościowych. W Fotobarach będzie można również wydrukować swoje zdjęcia na szerokiej gamie materiałów, dobrać do tego odpowiednią ramkę i - jak twierdzi Polaroid - zamienić zdjęcia w prawdziwe dzieła sztuki. Co więcej, tak przygotowane zdjęcia umieszczone na płótnie, drewnie, metalu czy innym materiale i oprawione zostaną wykonane w kilka dni i wysłane do klientów znajdujących się na całym świecie. Pomocnymi w całym tym procesie mają być również odpowiednio przeszkoleni pracownicy, którzy mają pomagać w całym procesie osobom odwiedzających salony Polaroida.

Część z tych rzeczy nie jest odkrywcza, bo bez wychodzenia z domu możemy zamówić zdjęcia wykonane na różnych przedmiotach i materiałach. W mojej ocenie kluczowym elementem jest wywołanie u klientów poczucia, że zrobione przez nich zdjęcia są już dziełami sztuki. Oczywiście niektóre z nich rzeczywiście posiadać będą wartość artystyczną, na tyle istotną, by je tak szumnie nazywać. Całą reszta zdjęć i osób otrzyma od Polaroida coś o czym pewnie po cicho marzą – uznanie ich poczynań za wyjątkowe i tym samym dowartościowanie ich autorów.

Skąd my to znany? Apple przecież do perfekcji opanowało umiejętność tworzenia otoczki czegoś niesamowitego wokół ich produktów a nawet sklepów, do których wyjście traktują niektórzy w taki sposób jakby wybierali się do galerii sztuki, muzeum, a na konferencje Apple jak na premierę sztuki teatralnej.

Miejsca te mogą okazać się dla Polaroida ważnym elementem w ożywianiu tej trochę zapomnianej marki, która nie jest już taka „hip” jak konkurencja. Podczas odwiedzania Fotobarów będzie można sprawdzić wziąć do ręki sprzęt Polaroid, sprawdzić jego możliwości, więc firma może w ten sposób przypomnieć się potencjalnym nabywcom.

REKLAMA

Być może Fotobary rozpoczną modę na wywoływanie zdjęć, co byłoby dosyć niespodziewanym obrotem spraw, gdyż wykonujemy ich coraz więcej, przez co tracą one trochę na swojej wyjątkowości. Dzięki takiemu zabiegow Polaroidi na nowo mógłby nauczyć ludzi, że najtrwalszą formą na zachowanie zdjęć wciąż jest jego fizyczna forma, czyli fotografia.

Na Polaroida z polskiej perspektywy patrzymy z dużym dystansem i raczej nie przykładamy do jego poczynań zbyt wiele uwagi. Amerykańska firma odrabia stracony dystans jaki poniosła w ostatnich latach w stosunku do konkurencji i wszystko wskazuje na to, że podejmowane kroki są przemyślane i mogą przynieść jej pozytywne efekty. Wszak nawet sam Microsoft obrał podobną drogę organizując sieć sklepów wzorowanych na tych od Apple. Jak się uczyć to od najlepszych, a sztukę sprzedaży firma z Cupertino opanowała do perfekcji jak mało kto.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA