REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podróże

Wizzair rozdaje pieniądze. Tak kaja się za błędy

Szefowie Wizzaira chyba zrozumieli, że masowe odwoływanie i opóźnianie lotów nie wpływa korzystnie na wizerunek ich linii. A że konkurencja wśród lowcostów w Europie jest całkiem spora, to trzeba w jakiś sposób przekonać pasażerów, że powinni wybrać akurat węgierskiego przewoźnika. Sposobem ma być rozdanie niezadowolonym klientom voucherów.

02.11.2022
14:35
Wizzair rozdaje pieniądze. Tak kaja się za błędy
REKLAMA

Na pierwszy rzut oka może się to wydawać głupie. Bo co tak naprawdę się stało? Wizzair cierpi na niedobór pracowników? To tak, jak każda linia w Europe, a nawet na świecie. Węgrzy musieli zmieniać godziny odlotów? A kto nie musiał?

REKLAMA

Lowcost nie zrobił niczego nadzwyczajnego. W ostatnie wakacje cały kontynent zmagał się z potężnymi kolejkami do stanowisk odpraw na lotniskach, zgubionymi bagażami i przekładanymi terminami podróży.

Mimo to Wizzair wyszedł z ekstra propozycją

Serwis Fly4Free przytacza treść listu, jaki klienci przewoźnika otrzymują od biura obsługi węgierskiego lowcostu. W środku padają wyjaśnienia dotyczące przerw w łańcuchach dostaw, linia kaja się też, że nie wykonywała swoich usług na poziomie, na którym mogliby tego od niej oczekiwać pasażerowie.

Zaraz potem wjeżdża konkret - chcemy zaoferować 80 euro do wykorzystania na kolejne loty realizowane przez naszą linię. Pieniądze będzie można wykorzystać między 1 listopada 2022 r., a 31 marca 2023 r.

Wydawać by się mogło, że to żadna łaska. Czas na skorzystanie z vouchera zaczyna się przecież idealnie po wysokim sezonie w branży lotniczej, a kończy na długo przez jego rozpoczęciem. Ale, ale - no właśnie, tak się tylko wydaje.

W rzeczywistości przewoźnicy szykują się na gorącą zimę i nie mam tu wcale na myśli faktu, że pod koniec października można było w Polsce latać po dworze w krótkich spodenkach. Wizzair poinformował właśnie, że w okresie zimowym zamierza sprzedać o 35 proc. biletów więcej niż przed kryzysem wywołanym przez Covid-19. Podobnie ambitne plany ma Ryanair i wiele innych linii lotniczych.

Ryanaira przytaczam jednak nie bez przyczyny

Prezes Michael O'Leary twierdzi, że inflacja i pogorszenie możliwości nabywczych konsumentów sprzyjają przewoźnikom, którzy są najtańsi. Dowodzi, że jego firma nigdy nie rozwija się tak dobrze, jak w trakcie kryzysów. Jeżeli tak będzie i tym razem, będzie to oznaczało, że Wizzair, Ryanair i reszta niskokosztowych linii stoczą za chwilę wielki bój o ubożejącego pasażera, który wciąż chciałby wyrwać się w podróż.

Wciąż zdziwieni tym, że Węgrzy kajają się i przepraszają za błędy? Ja ani trochę. Tym bardziej, że w tym samym czasie Ryanair jest wciąż starym dobrym Ryanairem i każdą skargę pasażerów w social media komentuje w ten sposób, by zrobić ze swoich klientów roszczeniowych i niezaradnych głupków.

REKLAMA

Jak na razie pasażerom to nie przeszkadza, a Irlandczycy notują rekordowe wyniki. Wizzair przyjął jednak inną strategię - zamiast zwalać winę za opóźnienia na lotniska, leniwych pracowników i przekonywać, że warunki lotu są słabe, bo jest tanio i tak musi być, przyjął skargi na klatę. Zobaczymy, czy ten model zadziała. Szczerze mówiąc obstawiam, że poświęcenie Wizzaira nie będzie miało dużego znaczenia, a pasażerowie w czasie kryzysu będą decydować o wyborze przewoźnika głównie na podstawie cen przelotu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA