REKLAMA
  1. bizblog
  2. Zdrowie

Światowy Dzień Zdrowia. Oto 6 substancji, które rujnują nasze zdrowie każdego dnia

Z okazji Światowego Dnia Zdrowia postanowiliśmy nieco bliżej przyjrzeć się naszemu otoczeniu. Wnioski? Umiarkowanie pozytywne. Sporą część substancji, która ukradkiem skraca nam życie, możemy wyeliminować lub znacznie ograniczyć.

07.04.2021
11:32
Światowy Dzień Zdrowia. Oto 6 substancji, które rujnują nasze zdrowie każdego dnia
REKLAMA

Święta w rodzaju Światowego Dnia Zdrowia można potraktować jako przejaw braku pomysłu WHO na informowanie społeczeństwa o zagrożeniach związanych ze złą dietą czy zanieczyszczeniem środowiska. Można podejść też do nich w inny sposób i potraktować je jako okazję do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób styl życia przekłada się na nasze zdrowie. Uznaliśmy to drugie podejście za nieco bardziej interesujące.

REKLAMA

Szczególnie że tegoroczna 71. odsłona przypada w zasadzie idealnie na pierwszą rocznicę wybuchu w Polsce epidemii koronawirusa. Zaprzątnięci skutecznością maseczek i przyłbic oraz sposobem przenoszenia się Covid-19 między ludźmi, zepchnęliśmy inne choroby i schorzenia na dalszy plan. A to przecież nie jest tak, że unikając zarażenia covidem, stajemy się nieśmiertelni. Właściwie, większość trujących nas na co dzień substancji, szkodzi nam tak samo, jak przed pojawieniem się w naszym środowisku nowego patogenu.

Ameryki tu nie odkryjemy, ale też nie o to chodzi. Oto 6 substancji, które ukradkiem, i często niezauważenie, rujnują dzień po dniu nasze zdrowie.

Zacznijmy od jedzenia:

Tłuszcze trans

Na skutek obróbki technologicznej tłuszczów roślinnych, olej zmienia swoje właściwości, co pozwala producentom wydłużyć jego przydatność do spożycia i nadać mu formę stałą. Proces ten ma jednak jedną poważną wadę. Jego efektem jest powstanie niezwykle groźnych dla zdrowia tłuszczów trans, których nadmiar odkłada się w naczyniach tętnic, prowadząc m.in. do miażdżycy, zwiększenia ryzyka rozwoju raka piersi i jajników, rozwoju cukrzycy czy alergii.

Gdzie możemy je znaleźć? Tam, gdzie mamy do czynienia z żywnością przetworzoną. Mowa tu na przykład o fast-foodach, ciastkach, batonikach, lodach albo chipsach. Czyli tym, co błyskawicznie znika ze sklepowych półek. W ich „tropieniu” może też pomóc baza opracowana przez ekspertów z Instytutu Żywności i Żywienia. Znajdziemy ją w tym miejscu.

Antybiotyki w mięsie

Może was to nieco zdziwić, ale w Polsce zwierzęta dostają więcej antybiotyków niż ludzie. Nasz kraj znajduje się na czwartym miejscu w Unii Europejskiej pod względem ich stosowania w przeliczeniu na kilogram masy zwierząt hodowlanych.

Generalnie nie powoduje to dla konsumentów zbyt daleko idących konsekwencji. Prawo nakazuje producentom żywności zastosowanie okresu karencji. Mocno upraszczając temat: między podaniem leku, a zabiciem zwierzęcia musi zwykle upłynąć co najmniej kilka-kilkanaście dni.

Te zasady nie zawsze są jednak przestrzegane. W 2018 r. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że system nadzoru nie gwarantuje konsumentom, że mięso, które trafia na ich stoły, jest w 100 proc. bezpieczne. By upewnić się co do rzetelności producenta, warto zerknąć, czy ma on dodatkowe certyfikaty jak np. certyfikat Systemu Gwarantowanej Jakości Żywności QAFP.

 class="wp-image-1401667"

Metale ciężkie

Kadm, ołów, rtęć, nikiel i arsen – w żywności możemy dzisiaj spotkać tę część tablicy Mendelejewa, której działanie niekoniecznie chcielibyśmy testować na własnym organizmie.

Na skutek rozwoju rolnictwa i przemysłu metale ciężkie coraz większym stężeniu pojawiają się w glebie, powietrzu i wodzie. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności ostrzegał nawet kobiet w ciąży, by darowały sobie spożywanie rekina tuńczyka albo marlina. Dlaczego? Ponoć to właśnie w tych rybach stężenie rtęci jest największe. Pod mocnym ostrzałem znajdują się również ryby z azjatyckich hodowli: panga i tilapia. Brak właściwego nadzoru sprawia, że możemy trafić na egzemplarze faszerowanie antybiotykami albo hormonami wzrostu.

Z drugiej strony istnieją gatunki, w przypadku których ryzyko jest zdecydowanie mniejsze. Na pewno warto tu celować w ryby, które nie są drapieżnikami i nie zjadają innych ryb. Eksperci polecają też śledzie, sardynki, a z owoców morza – małże ostrygi i krewetki.

Dbanie o zdrowie nie kończy się jednak na właściwej diecie. I tu trzeba podjąć już nieco więcej wysiłku.

Smog

Polacy „odkryli” smog tak naprawdę dopiero kilka lat temu. Kampanie w mediach, programy wymiany pieców na bardziej ekologiczne nie dały jeszcze właściwych rezultatów. Wiele polskich miast jest w światowej czołówce pod względem zanieczyszczenia powietrza.

Skutki są katastrofalne. Według danych Europejskiej Agencji Środowiska z powodu złego stanu powietrza nad Wisłą umiera 46,3 tys. osób rocznie. Oprócz tego wdychanie smogu osłabia układ odpornościowy, powoduje choroby krążenia i układu oddechowego oraz zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory.

Bez działań systemowych jesteśmy skazani na obecność pyłów PM10 i PM2,5 w naszym otoczeniu, ale nie jesteśmy przy tym całkowicie bezradni. Jeżeli palimy w tzw. kopciuchach, możemy skorzystać z dotacji i wymienić piec na nowszy i bardziej przyjazny środowisku. W samym domu lub mieszkaniu można skorzystać natomiast z oczyszczaczy powietrza.

Tlenek węgla

Wdychamy go, ilekroć ktoś zapali przy nas papierosa. Bierne palenie jest praktycznie tak samo szkodliwe, jak samo zaciąganie się, bo gros rakotwórczych substancji zawartych jest w dymie papierosowym. A ten, stojąc obok palacza, wdychamy mimowolnie. Tak samo zresztą, jak wtedy, gdy palimy sami.

W przypadku fajek sprawa jest więc jasna. Najlepiej je po prostu rzucić. Alternatywą dla tych, którzy rzucać nie chcą albo im się to nie udaje, może być przebadany podgrzewacz tytoniu. Przebadany – czyli taki, który przeszedł przez ręce międzynarodowych instytucji zdrowia publicznego. Do takich należy IQOS, na którego temat wydano dotąd blisko 30 raportów i analiz instytucji rządowych. W tym tej najważniejszej, bo najbardziej rygorystycznej, czyli amerykańskiej FDA.

 class="wp-image-1401670"

Ustaliła ona, że urządzenie nie spala tytoniu jak papieros. Efekt? Technologia wyeliminowała w nim dym i przez to znacznie ograniczyła liczbę szkodliwych substancji wdychanych przez użytkownika takiego urządzenia, w porównaniu z palaczem tradycyjnych „fajek”. W dymie z papierosa jest ponad 6 tysięcy substancji, a w IQOS-ie około 530. Sama zawartość tlenku węgla została ograniczona o 99 proc.

Ale ze wspomnianym związkiem chemicznym mamy też do czynienia w innych miejscach. Na ulicy wydobywa się on z rur wydechowych samochodów, w domu może pojawić się po uruchomieniu niesprawnego piecyka gazowego.

Co dzieje się dalej? Tlenek węgla łączy się z hemoglobiną, powstaje karboksyhemoglobina, która blokuje dopływ tlenu do organizmu i prowadzi do mikrouszkodzeń układu krążenia i układu nerwowego. Stężenie karboksyhemoglobiny we krwi na poziomie 20 proc. daje już objawy zatrucia. U palaczy sięga ono przeciętnie od 3 proc. do 8 proc., ale może dojść nawet do 15 proc. Paląc tradycyjne fajki, balansujemy więc na krawędzi.

Mikroplastik

REKLAMA

Nie ma dzisiaj już instytucji badawczej albo autorytetu naukowego, który zaprzeczyłby, że z produkcją plastiku zdecydowanie przeholowaliśmy. Instytut Ochrony Środowiska alarmuje, że tylko w ciągu tygodnia do organizmu przedostaje się do 21 gramów mikroplastiku. Znajdujemy go potem we krwi i różnych organach.

Największe koncerny na świecie zobowiązują się do ograniczeń we wprowadzaniu tworzyw sztucznych na rynek i poświęcają więcej uwagi recyklingowi. Warto zapoznać się dokładniej z ich polityką, bo choć część tych deklaracji to zwykły greenwashing, to jednak producenci i sieci sklepów coraz częściej starają się naprawdę eliminować plastik z naszego otoczenia. Świadoma konsumpcja jest dzisiaj zdecydowanie w cenie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA