REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Ryanair dostał karę, bo nie oddaje klientom pieniędzy za odwołane loty

Włoski urząd antymonopolowy nałożył na Ryanaira karę finansową. Lowcostowi oberwało się za problemy, jakie piętrzył przed klientami, gdy tylko ci zdecydowali się poprosić o pieniądze za odwołane połączenia.

24.05.2021
13:21
Kara dla Ryanaira. Tani przewoźnik nie oddaje klientom pieniędzy za odwołane loty
REKLAMA

Fot. Antonio Zugaldia/Flickr.com (CC BY 2.0)

REKLAMA

Ryanair będzie musiał zapłacić 4,2 mln euro. To kara, jaką włoski regulator nałożył na Irlandczyków za brak zwrotów pieniędzy za bilety kupowane od czerwca 2020 r.

Włosi robią porządek z liniami lotniczymi

Przypomnijmy, że wakacje ubiegłego roku to okres, w którym tani przewoźnik zapewniał, że największy bałagan ma już za sobą. Masowe anulowanie połączeń miało sprawić, że centrala firmy się zakorkowała. Według tłumaczeń Ryanair po prostu nie miał fizycznych możliwości, by oddać pieniądze milionom pasażerów w tym samym czasie.

Włosi uznali, że późniejsze tłumaczenia lowcostu są mało wiarygodne. Politykę linii polegającą na wciskaniu klientom voucherów w zamian za pieniądze, uznano za „poważnie nieuczciwą”. Wcześniej za te same przewiny dostało się EasyJet (2,8 mln euro) i Volotei (1,4 miliona euro).

Uczciwie mówiąc mam jednak wrażenie, że na szefie Ryanaira większego wrażenia to nie robi. Michael O'Leary stracił w ubiegłym roku fiskalnym ponad miliard euro. Przewoźnik ściął jednak koszty operacyjne o 2/3, przeczekał kryzys i teraz liczy na gwałtowne odbicie rynku, które ma nastąpić dzięki powszechności szczepień.

Ryanair zgarnia pasażerów Alitalii

REKLAMA

O'Leary zakłada, że w bieżącym roku uda mu się wyjść ponad kreskę. A, że interesy włoskich konsumentów zostały naruszone? Być może Irlandczyk wolał naobiecywać pasażerom gruszki na wierzbie i zgarnąć część rynku pozostawioną po bankructwie Alitalii.

Następca narodowego włoskiego przewoźnika zacznie latać dopiero na jesieni. Dziennik Corriere della Sera pisze, że powodem jest brak porozumienia na linii Rzym-Bruksela w sprawie pomocy państwowej. A O'Leary może tylko zacierać ręce, bo przed upadkiem Alitalia była w pierwszej trójce największych przewoźników na Półwyspie Apenińskim.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA