REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Putin chce namierzać użytkowników WhatsAppa. Kary za brak kolaboracji są srogie

Kreml chciałby wiedzieć, skąd logują się do zachodnich aplikacji zwykli Rosjanie. Chodzi oczywiście o te apki, których rosyjska władza nie zdążyła jeszcze zbanować. Efekt jest jednak mizerny. Odmowa goni odmowę, a sądom nie zostaje nic innego, jak nakładać na amerykańskie firmy wysokie kary za „wykroczenia administracyjne".

28.07.2022
16:03
Putin chce namierzać użytkowników WhatsAppa. Kary za brak kolaboracji są srogie
REKLAMA

WhatsApp jest w Rosji wyjątkiem spośród wszystkich aplikacji, które skupił w swoim imperium Mark Zuckerberg. Przypomnijmy, że na samym początku wojny Kreml ochoczo wziął się do blokowania serwisów należących do Mety. Oficjalnie: za działalność ekstremistyczną.

REKLAMA

Pod nóż poszedł Facebook i Instagram. Rosyjska władza obawiała się, że obie te platformy będą wykorzystywane przez użytkowników do przekazywania sobie informacji dotyczących wojny w Ukrainie. Co gorsza, mogły też posłużyć do zwoływania się na demonstracje, które na początku wojny miały przecież miejsce w dużych rosyjskich miastach.

WhatsApp to natomiast typowy komunikator

W oczach rosyjskiej propagandy nie mógł więc wzmagać rewolucjonistycznych nastrojów. Z jakichś względów administracja Władimira Putina pozwoliła mu więc nadal funkcjonować na terenie kraju. Pojawiły się głosy, że zwykli obywatele mogliby po prostu nie wytrzymać całkowitego odłączenia od wszystkich zachodnich aplikacji, do których zdążyli się już przecież przyzwyczaić. Według tej teorii Kreml zostawił więc najpopularniejsze z nich - YouTube i WhatsApp - a resztę kazał natychmiast wyrzucić z Rosji.

Jak widać zgoda na działanie nie była jednak bezwarunkowa. Władze kazały WhatsAppowi trzymać dane lokalizacyjne rosyjskich użytkowników w Rosji. Meta oczywiście odmówiła, bo z łatwością można było się domyślić, że służby będą chciały, by te metadane wpadły w ich ręce i posłużyły do szpiegowania obywateli. Tak, jak wcześniej skorzystały z systemu identyfikacji twarzy, by wyłapywać uczestników antywojennych demonstracji w moskiewskim metrze.

Sąd Magistratu Okręgu Tagańskiego w Moskwie ukarał za to Metę karą 18 mln rubli, czyli około 300 tys. dol - informuje agencja Interfax. Grzywny posypały się też na właściciela Tindera, któremu wlepiono 2 mln rubli.

Milion rubli kary dostały też Snap i serwis Hotels.com

REKLAMA

Sąd powołał się na ustawę o danych osobowych, która zobowiązuje zagraniczne firmy działające na terenie Rosji do trzymania danych osobowych rosyjskich użytkowników na terenie Rosji.

Dla WhatsAppa jest to druga tego typu kara. Rok temu serwis dostał za identyczną przewinę 4 mln rubli grzywny.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA