REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Globalne ocieplenie wkracza w decydującą fazę. Przed nami ważna decyzja

Analitycy z think-tanku Ember nie mają wątpliwości, że rewolucja przekształcająca obecny system energetyczny już trwa w najlepsze. Wcale nie jest jednak tak, że wystarczy tylko czekać na zmiany i będzie lepiej jak ręką odjął. Eksperci ostrzegają, że jesteśmy w punkcie, z którego łatwo cały czas skręcić w dowolną stronę. Dobrze tylko pamiętać, że jeżeli wybierzemy paliwa kopalne, to o ograniczeniu globalnego ocieplenia będziemy mogli szybko zapomnieć.

20.04.2022
7:00
paliwa-kopalne-Ember
REKLAMA

W głowach wielu pewnie zostały obrazki, w których zakwitły opuszczone przez ludzi ulice, chodniki i skwery. Pandemia koronawirusa zamknęła nas w domach, co skrzętnie postanowiła wykorzystać natura.

REKLAMA

Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze rzetelne dane wskazujące, że to globalne wyhamowanie ma też wpływ na mniejsze emisje gazów cieplarnianych, które systematycznie zmieniają niebezpiecznie klimat.

Tym samym wydawać mogło się, że przez wstrząs wywołany COVID-19 ludzie wreszcie wezmą na poważnie zmiany klimatu i zaczną im przeciwdziałać. Ale niestety, wychodzi na to, że dystans, który udało nam się w czasie lockdownów nadgonić, bardzo szybko znów straciliśmy. I na kolejne tego typu potknięcia już sobie za bardzo nie możemy pozwolić. 

Rozpoczął się proces, który przekształci istniejący system energetyczny. W tym dziesięcioleciu zmiany należy wdrożyć w błyskawicznym tempie, aby odwrócić wzrost globalnej emisji i przeciwdziałać zmianom klimatu – mówi Dave Jones, szef programu globalnego Ember.

Świat znowu przyspiesza i wróci do węgla?

Jak donosi raport Ember „Globalny Przegląd Energii Elektrycznej 2022” energia z wiatru i słońca cały czas rośnie w siłę. Pierwsza w 2021 r. spuchła o 14 proc., a druga – o 23 proc. W sumie to ponad 10 proc. udziału w globalnej produkcji energii elektrycznej. W 2020 r. było 9,3 proc. To też ponad dwa razy więcej, kiedy podpisywano porozumienie paryskie (4,6 proc.).

Tym samym wszystkie czyste źródła wygenerowały 38 proc. światowej energii w minionym roku, czyli więcej niż węgiel (36 proc.). Co więcej: w 2021 r. było już 50 krajów, które przekroczyły próg 10 proc. udziału energii wiatrowej, dołączyły: Chiny, Japonia, Mongolia, Wietnam, Argentyna, Węgry i Salwador.

Jeszcze w 2019 r. takich państw było tylko 36, a w 2020 r. - 43. W trzech krajach w 2021 r. więcej niż 40 proc. energii pochodziło z wiatru i słońca. To Dania (52 proc.), Luksemburg (43 proc.) i Urugwaj (47 proc.). Ale to tylko jedna strona medalu. 

W obliczu utrzymujących się wysokich cen gazu i wojny Rosji z Ukrainą istnieje realne ryzyko powrotu do węgla, co zagraża osiągnięciu globalnego celu klimatycznego na poziomie 1,5 stopnia – przestrzega Dave Jones.

O wyhamowaniu zapotrzebowania energetycznego nikt już nie pamięta. Teraz każdy chce nadrobić, to co stracił w trakcie pandemii. W efekcie zapotrzebowanie na energię elektryczną ponownie urosło, osiągając najwyższy w historii wzrost w wartościach bezwzględnych: 1 414 TWh w latach 2020-2021. Do tego owo zapotrzebowanie rosło w 2021 r. (5,4 proc.) w największym tempie od 2010 r.

Paliwa kopalne i emisje gazów wróciły do łask

Analitycy wskazują, że ten postpandemiczny wzrost zapotrzebowania energetycznego wcale nie jest w głównej mierze oparty na OZE. Energia z wiatru i słońca stanowiły tylko 29 proc. tego tortu. Co zagwarantowało resztę?

Paliwa kopalne, a przede wszystkim węgiel, który w ubiegłym roku odpowiadał za 59 proc. wzrostu zapotrzebowania energetycznego. Tym samym produkcja energii z węgla spuchła o kolejne 9 proc. i pobiła rekord wszech czasowe z 2018 r. osiągając poziom 10 042 TWh. To spowodowało, że udział paliw kopalnych w światowej energii pierwszy raz wzrósł od 2012 r. (z 61 do 62 proc.).

Rzecz jasna z tym wiążą się także większe emisje. Te z sektora energetycznego również osiągnęły rekord i były większe od dotychczasowego najlepszego wyniku z 2018 r. o 3 proc. W 2021 r. spuchły o 7 proc. (778 mln t), co jest też największym wzrostem procentowym od 2010 r. Tym samym dziurę na jakieś 3 proc. wywołaną pandemią udało się zasypać z wyraźnym naddatkiem.

Wśród największych europejskich emitentów bezsprzecznie prym wiedzie Polska, która w 2021 r. emitowała 657 g CO2 na każdą kilowatogodzinę i bardzo wyraźnie odstaje pod tym względem od reszty stawki. Kolejne miejsca przypadły w udziale Estonii (489 g CO2) oraz Białorusi (473 g CO2). Na drugim końcu tej tabeli jest Norwegia (26 g CO2), Szwecja (44 g CO2) i Szwajcaria (59 g CO2). 

A mimo to Dave Jones optymistycznie patrzy w przyszłość. Zwraca uwagę, że do obecnie sieci przyłącza się więcej energii wiatrowej i słonecznej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie dotyczy to tylko paru krajów, a całego świata.

Oczekuje się, że te instalacje będą w stanie zapewnić większość czystej energii elektrycznej potrzebnej do stopniowego wycofania wszystkich paliw kopalnych, przyczyniając się jednocześnie do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego - uważa ekspert Ember.

Albo rozwój OZE albo nici z porozumienia paryskiego

Warto przypomnieć, że Międzynarodowa Agencja Energetyczna już wcześniej wyliczała, że jeżeli rzeczywiście chcemy być wierni ustaleniom porozumień paryskich i pilnować globalnego ocieplenia na poziomie nie większym niż o 1,5 st. C - to produkcja energii elektrycznej z węgla musi na całym świecie spaść o 73 proc. I to w ciągu najbliższych kilku lat - do 2030 r. Jak zauważa Ember: w 2021 r. produkcja energii z węgla w USA, UE i Japonii znacznie wzrosła w porównaniu z 2020 r., ale pozostała poniżej poziomu z 2019 r. 

W ubiegłym roku aż 90 proc. światowej produkcji energii z węgla przypadało tylko na 10 krajów: Chiny, Indie, Stany Zjednoczone, Japonia, Korea Południowa, RPA, Indonezja, Niemcy, Rosja i Australia.

REKLAMA

W najbliższych latach węgiel ma być zastępowany przez energię z wiatru i słońca. Ta, o ile rzeczywiście ma zrobić różnicę, musi rosnąć bardzo wyraźnie, nawet 20 proc. co roku - aż do 2030 r. i uzyskać w ten sposób w sumie 14 978 TWh. Tylko wtedy czysta energia będzie stanowić nawet 40 proc. światowego wolumenu w porównaniu z 10 proc. obecnie.

Wiatr i energia słoneczna to najbardziej skuteczne i najtańsze narzędzia w zestawie. Mogą nam pomóc w zażegnaniu kryzysu klimatycznego, a przy okazji zaoszczędzić pieniądze - przekonuje Dave Jones.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA