REKLAMA
  1. bizblog
  2. Nieruchomości

Morawiecki, dej mi na dom! I dopłać do czereśni. Bo strasznie drogie zrobiły się w tym roku

Ceny materiałów budowlanych szaleją, tylko do marca koszt budowy domu jednorodzinnego skoczył o 30 tys. zł – wskazuje posłanka Koalicji Obywatelskiej i domaga się od premiera programu pomocowego dla budujących domy. I tak sobie PiS sam ukręcił na siebie bat, bo teraz Polacy na wszystko chcą dopłat. Zaraz zaczniemy się domagać rekompensat za drogie czereśnie.

29.06.2021
7:36
REKLAMA

Taką mamy opozycję, że zamiast wymyślić własną wizję Polski, skoro ta rządowa jej nie odpowiada, skupia się jedynie na krytykowaniu, nie mając jednocześnie żadnych własnych pomysłów. Ale żeby zwracać się do premiera – wrogiego sobie przecież – mówiąc: „dej”, to już kuriozum. No ale cóż…

REKLAMA

Powodem dziwnego zachowania posłanki Koalicji Obywatelskiej Iwony Kozłowskiej jest rynek nieruchomości, a konkretnie szybko drożejące ceny materiałów budowlanych, które niezwykle ją zmartwiły.

„Moi rozmówcy wskazują, że tylko do marca średnio o 30 tys. zł wzrosła cena budowy domu o powierzchni 110 metrów kw. Jednak najgorsze jest to, iż każdy kolejny miesiąc przynosi coraz większy wzrost cen"

– pisze w swojej interpelacji do premiera posłanka Kozłowska.

„W górę poszybowały ceny płyt OSB – o 14 proc., suchej zabudowy – o 11 proc., cementu i wapna – o 7 proc.”

– wylicza.

I co prawda nie wiadomo, w jakim czasie koszt owego domu wzrósł o 30 tys. zł – w ciągu roku od marca 2020 r. do marca 2021 czy w ciągu trzech miesięcy, czyli od stycznia 2021 do marca 2021 r. Ale to w sumie drugorzędna sprawa, bo tu posłanka ma rację – ceny materiałów budowlanych szybują z powodu boomy budowlanego.

Niedawno zestawienie, jak wygląda drożyzna na tym rynku zrobiła grupa PSB Handel S.A. wynika z niego, że ceny materiałów budowlanych w maju 2021 r. wrosły o 6.5 proc. r/r., a to znaczy, że rosły znacznie szybciej niż wszystkie ceny, bo dla porównania inflacja w maju wynosiła 4,7 proc. r/r.

W szczegółach wygląda to tak: płyty OSB (+36,2 proc.), instalacje, ogrzewanie (+10,0 proc.), dachy, rynny (+9,7 proc.), izolacje termiczne (+8,7 proc.), sucha zabudowa (+8,0 proc.), ogród i hobby (+7,3 proc.), oświetlenie, elektryka (+7,3 proc.), motoryzacja (+7,1 proc.), płytki, łazienki, kuchnie (+5,8 proc.), narzędzia (+5,8 proc.), izolacje wodochronne (+5,5 proc.), wyposażenie, AGD (+5,3 proc.), stolarka (+4,8 proc.), chemia budowlana (+4,6 proc.), cement, wapno (+4,4 proc.), farby, lakiery (+4,2 proc.), dekoracje (+4,1 proc.), otoczenie domu (+3,8 proc.), wykończenia (+3,6 proc.).

 class="wp-image-1467973"

Spadek cen nastąpił tylko w grupie ściany, kominy (-4,5 proc.).

Czy rząd dopłaci mi do drogich czereśni?

„Wzrost cen powoduje znaczne ograniczenie możliwości nabywczych obywateli, którzy nie czekając na obiecane im przez rząd mieszkania, postanowili wziąć sprawy rozwiązania ich problemów mieszkaniowych we własne ręce”

– pisze do premiera posłanka Koalicji Obywatelskiej.

I to miło z jej strony, że się martwi o obywateli, i może nawet martwi się słusznie, ale to, czego oczekuje od rządu jest przedziwne.

Otóż pani poseł dopytuje Mateusza Morawieckie nie tylko o to, czy rząd podejmuje jakieś kroki, by przeciwdziałać podwyżkom cen materiałów budowlanych, ale również, czy „planowane jest uruchomienie jakichś programów pomocowych dla budujących domy jednorodzinne, które złagodzą im gwałtowny wzrost cen materiałów budowlanych?”

Serio? Teraz już zawsze, kiedy gdzieś zrobi się drogo, będziemy uderzać prosto do premiera, mówiąc „daj”? Ja rozumiem pytanie, czy rząd ma jakiś pomysł, można mieć nawet takie oczekiwanie, żeby rząd sterował trochę rynkiem, ingerując w ceny. Ale nawet jeśli, to odpowiednimi narzędziami, choćby fiskalnymi.

Ale żeby dopłaty?! Od razu programy pomocowe? I to dla tych, którzy nie są najbiedniejsi, skoro budują dom? Czy pani poseł jest jedną z tych, którzy wierzą, że rząd ma jakieś swoje pieniądze, którymi się dzieli z obywatelami albo chomikuje je dla siebie?

REKLAMA

Z takim podejściem za chwilę będziemy żądać dopłat, jeśli ceny samochodów w salonach zbyt mocno skoczą. No i oczywiście do czereśni, bo przecież każdy obywatel ma prawo do świeżych owoców sezonowych, a jak go nie stać, rząd powinien mu zrekompensować zbyt wysokie ceny. Może np. bonami czereśniowymi?

No cóż, można się z tego śmiać, można krytykować, ale w sumie PiS sam sobie tak wychował społeczeństwo i przyzwyczaił do tego, że zamiast polityki gospodarczej prowadzi politykę rozdawniczą w gospodarce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA