REKLAMA
  1. bizblog
  2. Zakupy

Za łososia dziękujemy. Tak Polacy zaciskają pasa przez drożyznę

Polacy wystraszyli się drożyzny nie na żarty. Jeżeli wierzyć badaniom osiemdziesiąt procent klientów sklepów rozgląda się już za tańszymi produktami, a czterech na dziesięciu skupia się w tych oszczędnościach na jedzeniu. Zaczynamy jeść gorzej, ale za to taniej.

23.07.2022
14:22
Za łososia dziękujemy. Tak Polacy zaciskają pasa przez drożyznę
REKLAMA

Konsumpcja spada. Rosną ceny, a Polacy chyba dochodzą do przekonania, że trwająca wojna na Ukrainie będzie długa i wyniszczająca. Nie tylko dla wschodnich sąsiadów Polski, ale dla całej Europy.

REKLAMA

Efekt? Wzrost sprzedaży detalicznej hamuje praktycznie we wszystkich segmentach. Pozycja „żywność, napoje i wyroby tytoniowe” trzyma się jednak niespodziewanie mocno notując wzrost o 10,5 proc. Zdziwieni? Ja też, ale nowe badanie UCE Research i Grupy Blix pokazuje te dane w nieco innym świetle. Bo wychodzi na to, że może jemy jak zawsze, a nawet więcej.

Polacy wybierają tańsze jedzenie

W badaniu „Inflacyjne dylematy Polaków. Na czym oszczędzamy w sklepach?” Polacy gremialnie zadeklarowali, że rozglądają się za tanimi odpowiednikami tego, czego szukali na półkach do tej pory. Robi tak ponad trzy czwarte badanych.

Zjawisko tzw. product switchingu jest teraz bardzo popularne wśród shopperów. Jest to konsekwencja wysokich cen produktów codziennej potrzeby. Polscy retailerzy zauważyli to również, analizując własne dane sprzedażowe. Zmiany na paragonach pokazują, iż część konsumentów, która wcześniej regularnie kupowała np. łososia, teraz wybiera kurczaka – tłumaczy Marcin Lenkiewicz, współautor badania z Grupy Blix

Inne zmiany? Konsumenci zamiast masła zaczynają używać margaryny. Filet z kurczaka zastępują podudziem. A na stoiskach z owocami szukają tych tańszych - sezonowych. Polacy coraz rzadziej patrzą też na produkty bio i eko, które w porównaniu z poprzednim badaniem straciły 12 punktów procentowych.

Chodzi o to, by kupować, jak przed szalejącą inflacją

Jedna czwarta ankietowanych przyznała, że przy zakupie zamienników liczy na oszczędności rzędu co najmniej 20-30 proc. Podobny odsetek zadowala się obniżkami sięgającymi 10-20 proc.

REKLAMA

Nabywca ma wtedy przekonanie, że realnie może oszczędzić. Jest to dla niego wystarczający rabat, aby nawet zmienić sklep w poszukiwaniu super okazji. Wyższe przeceny są dużo rzadsze, więc konsument aż tak bardzo się do nich nie przyzwyczaił. Ale nie łączyłbym osobistej inflacji z procentem rabatu, który konsumenci teraz oczekują – przekonuje Marcin Lenkiewicz.

Wszystko wskazuje więc na to, że nadchodzą złote czasy dla dużych marketów, które mogą pozwolić sobie na bitwy cenowe. Bogdan pisał, że sklepy szykują się w tym tygodniu na dyskontową zadymę. Póki co chodzi o ubrania i produkty przemysłowe, ale walka wręcz na ceny serków, maseł, bułek i jabłek wydaje się tylko kwestią czasu.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA