REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Koniec VAT-u na prąd i gaz. Oto patent na wywołujące zbiorową histerię podwyżki cen energii

Ceny energii elektrycznej rosną jak szalone. Ceny gazu też. To uderza nas po kieszeni tak mocno, że aż Bruksela wpada w panikę. Najpierw nawoływała, żeby poszczególne kraje ratowały swoich obywateli przed podwyżkami. Teraz sama bierze się za bary z tym problemem. Polska długo milczała w tej sprawie. Teraz chce dopłacać najbiedniejszym do rachunków za prąd. Ale co przedsiębiorstwami? A może by tak zadbać o wszystkich i znieść VAT na energię, chociaż na chwilę? Pierwszy odważny już to chce zrobić.

08.10.2021
7:01
Koniec VAT-u na prąd i gaz. Oto patent na wywołujące zbiorową histerię podwyżki cen energii
REKLAMA

Ceny prądu i gazu w ostatnich miesiącach dosłownie wystrzeliły i stały się problemem społecznym. I politycznym. Nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej. A gdy Jerzy Buzek, były premier i były szef Parlamentu Europejskiego, zaczyna wspominać w gazetach lata 2006 i 2009 i gigantyczne problemy energetyczne, które spowodowały, że temperatura w szpitalnych salach wynosiła 2 stopnie Celsjusza, to znaczy, że znów coś złego się dzieje.

REKLAMA

Ceny prądu skoczyły o 300 proc.

Sytuacja wygląda tak: we wrześniu cena energii elektrycznej wyniosła 465,70 zł/MWh, a to aż o 20 proc. drożej niż zaledwie miesiąc wcześniej. Rok do roku ceny prądu wzrosły o 91 proc. A jeszcze wiosną 2020 r., czyli półtora roku temu megawatogodzina kosztowała ok. 150 zł, co oznacza, że od tamtej pory podrożała trzykrotnie. Portal WysokieNapiecie.pl zauważa, że tak wielkiego skoku cen w Polsce nie było jeszcze nigdy dotąd.

A od przyszłego roku może być jeszcze drożej. W połowie września niemałego zamieszania na rynku narobił Paweł Szczeszek, prezes Enea, który zapowiedział, że byłyby zainteresowany wzrostem taryfy na sprzedaż energii dla gospodarstw domowych na poziomie ok. 40 proc.

To tak wszystkich przestraszyło, że pozostałe spółki energetyczne nie miały odwagi potem mówić o podobnej skali podwyżek i delikatnie wspominają zaledwie o 20 proc. Wszystko zależy od Urzędu Regulacji Energetyki, który, jak mówi się na rynku, może zgodzić na jeszcze ciut mniej.

Analitycy biura maklerskiego mBanku prognozują, że w 2022 r. ceny energii wzrosną dla gospodarstw domowych o ok. 19 proc., a dla przedsiębiorstw o 15-30 proc.

Problem z gazem ma cała Europa. Po pierwsze dlatego, że gospodarka odbija się po pandemii, po drugie, Rosja zmniejszyła nam dostawy gazu, a po trzecie, zeszła zima była trudna i nie udało się odbudować po niej zapasów gazu w Europie. A na to wszystko jeszcze przychodzą spekulanci. 

Efekt? W hurcie cena gazu w Polsce wzrosła już o 200 proc. i to zaledwie od początku 2021 r.

Jak ma się to do cen, które płacą zwykli konsumenci? Mieliśmy w Polsce w tym roku już trzy podwyżki cen gazu. URE najpierw zatwierdził podwyżkę o 5,6 proc. od kwietnia, potem w sierpniu ceny wzrosły o 12,4 proc., a we wrześniu jeszcze o 7,4 proc.

Energia drożeje, Unia panikuje

Kwestia cen gazu już weszła na unijne salony. Przywódcy UE rozmawiali o tym problemie wstępnie na szczycie w słoweńskim Brdzie i umówili się, że zajmą się nim na poważnie na spotkaniu 20–21 października w Brukseli.

Ale działać trzeba szybko. Już w ciągu kilku dni Komisja Europejska ma przedstawić propozycje, jak tu i teraz przed podwyżkami cen chronić najsłabszych - pisała niedawno „Rzeczpospolita”. 

Mają też pojawić się pomysły, co zrobić, żeby ustrzec się przed powtórką z rozrywki w przyszłości. W grę wchodzą wspólne unijne zakupy gazu, wspólne rezerwy, a nawet unia energetyczna.

Nie ma wątpliwości, że takie posunięcia są konieczne. Postuluję to od 11 lat, gdy razem z byłym szefem KE Delorsem zgłosiłem konieczność budowy Europejskiej Wspólnoty Energetycznej

- mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jerzy Buzek, były szef Parlamentu Europejskiego, obecnie eurodeputowany odpowiedzialny za tematy energetyczne.

Co miałoby to oznaczać? Wspólne zakupy gazu, wspólny rynek energii i wspólne badania w celu walki ze zmianą klimatu. Według byłego premiera to już jest ten czas, by dokończyć budowę Wspólnoty Energetycznej.

Unia zresztą już wiele tygodni temu wspominała, że władze poszczególnych krajów powinny zwrócić uwagę na coraz wyższe ceny energii i zadbać jakoś o obywateli, by uchronić ich przed wstrząsami i ubóstwem energetycznym. Wielu gospodarstw domowych może nie być stać tej zimy, by ogrzać mieszkanie. W grę mogą wchodzić dotacje państwa pochodzące z dodatkowych podatków albo z dochodów z systemu handlu emisjami CO2. A tu pieniędzy jest całkiem sporo.

Z tytułu sprzedaży praw do emisji CO2 do polskiego budżetu wpłynęło w ubiegłym roku 12,1 mld zł. W tym roku miało być ciut mniej - 10 mld zł, ale eksplozja cen prawdopodobnie wywinduje tę kwotę do 20 mld zł. Jest skąd czerpać.

I choć Polska do tej pory niewiele zrobiła, by obywateli obronić, teraz rząd zaczyna się budzić.

Będą dopłaty. Dla kogo?

Ministerstwo Klimatu przygotowuje już projekt ustawy, na podstawie której najuboższe gospodarstwa domowe otrzymają dopłaty do rachunków za prąd - donosi właśnie „Dziennik Gazeta Prawna”.

Niewiele jeszcze wiadomo, ale wiadomo z grubsza, kogo rząd uzna za najuboższego - gospodarstwa domowe, w których wydatki na energię przekraczają poziom 10 proc. dochodu rozporządzalnego takiej rodziny (czyli wszystkich przychodów z pracy, 500+ i innych zasiłków).

Początkowo miało to być 6 proc. najmniej zamożnych rodzin w Polsce, dziś już mówi się o 10 proc. A to wszystko może kosztować budżet kilka miliardów złotych.

Może on być liczony w miliardach, choć ma być mniejszy niż w przypadku zamrożenia cen prądu w 2019 r., co kosztowało budżet ok. 5 mld zł

– podaje DGP.

Ale niewykluczone, że na tym nie koniec. Bo ile początkowo projekt ustawy zawierał wyłącznie dopłaty do rachunków za prąd, dziś już mówi się, że będą one dotyczyć ten rachunków za gaz. Wszystko powinno wyjaśnić się już w wkrótce, bo choć ustawy nie ma jeszcze nawet w wykazie prac legislacyjnych rządu, to przepisy mają zacząć obowiązywać już od początku 2022 r.

Ale co z przemysłem?

I niby, jak już Ministerstwo Klimatu dogada się z Ministerstwem Finansów co do wysokości i skali tych dopłat dla najuboższych, to sprawa załatwiona. A jednak nie! Bo przecież te gigantyczne skoki cen uderzają też w przedsiębiorstwa, na co zwraca uwagę Polski Instytut Ekonomiczny.

Te najbardziej energochłonne gałęzie przemysłu dostaną naprawdę solidne lanie. Czyli kto właściwie?

Największy udział kosztów energii elektrycznej do kosztów ogółem występuje w branżach związanych z poborem, uzdatnianiem i dostarczaniem wody (6,4 proc.), produkcją metali (6,0 proc.) oraz produkcją chemikaliów i wyrobów chemicznych (4,7 proc.). W przypadku kosztów nośników energii (gazu, energii elektrycznej, węgla kamiennego i brunatnego) największy ich udział w kosztach ogółem notuje się dla branż (poza wytwarzaniem i zaopatrywaniem w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę): produkcja chemikaliów i wyrobów chemicznych (14,1 proc.), produkcja metali (10 proc.) i produkcja koksu i produktów rafinacji ropy naftowej (8,1 proc.)

– pisze think tank w „Tygodniu PIE”.

A to wszystko przecież przełoży się oczywiście dalej na ceny dla konsumentów już w gotowych produktach. Może więc czas popatrzeć na Czechów?

500+ na prąd i gaz

Premier Czech Andrej Babis właśnie zapowiedział, że jego rząd gotowy jest do zniesienia podatku VAT od energii elektrycznej. Wow! Owszem, tylko czasowo, owszem, tylko dla gospodarstw domowych. I owszem, powiedział to podczas debaty przed wyborami do Izby Poselskiej parlamentu, a więc wiadomo, że to walka o głosy wyborców. Ale to i tak wielka rzecz.

REKLAMA

Szczególnie, że ten pomysł popiera Socjaldemokracja, która współrządzi. Gdyby rzeczywiście wszedł on w życie, rachunki Czechów obniżyłyby się o 21 proc.

Czekam, jak ktoś podbije stawkę i wspomni też choć o obniżce VAT dla przedsiębiorstw w Czechach. A potem w innych europejskich krajach. Bo z problem wzrostu cen energii nie poradzimy sobie szybko, a presja na pomoc rządów może rosnąć. I może się skończyć na tym, że zamiast waloryzować w Polsce klasyczne 500+, zaczniemy myśleć o 500+ na prąd i gaz zamiast na dziecko.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA