Jarosław Kaczyński widzi, że kasa firm leży na kontach… Źle widzi
Znów mamy kampanię, kilka dni do wyborów i znów, tak samo jak cztery lat temu, prezes PiS Jarosław Kaczyński mówi o bankach i pieniądzach w tych bankach leżących. W 2015 roku zapowiadał 1 bilion 400 miliardów złotych inwestycji przy wykorzystaniu między innymi „nadpłynności w bankach”. Wcześniej i on, i była premier Beata Szydło wspominali o dużych kwotach pieniędzy, które leżą na kontach i nie są inwestowane. Teraz powrócił do tematu.
Fot. Kancelaria Sejmu/Krzysztof Białoskórski/CC BY 2.0
I znów powtarza to samo: przedsiębiorcy zgromadzili na kontach ogromne sumy pieniędzy i te sumy powinny być inwestowane. Jak rozumiem, zdaniem pana prezesa, w tej chwili nie są one inwestowane, czyli w domyśle: trochę się marnują. A my przy okazji marnujemy czas.
Takie rozumienie tego, czym są pieniądze na kontach bankowych, i co się z nimi dzieje (i co się z nimi nie dzieje) jest dość intuicyjne. Mój syn zapewne także uznałby, że skoro na kontach firm są teraz jakieś pieniądze, no to nie mogą one jednocześnie być w coś zainwestowane. Bo gdyby były, to by przecież ich nie było na kontach tych firm. Mój syn niedługo będzie mieć ósme urodziny i zupełnie nie wie, jak działa system bankowy, ale już coś wie o tym, jak działa firma.
Prezes PiS wpadł w pułapkę
Prezesi dużych partii również z pewnością coś o tym wiedzą. No bo wiadomo, jak jest firma i ma pieniądze, to jak w coś chce zainwestować, na przykład kupić maszynę, fabrykę albo ciężarówkę, to musi przecież te pieniądze na nią wydać. Na tym polega inwestowanie, to jest kupowanie środków trwałych albo w porywach nawet całych zestawów środków trwałych, a nawet całych przedsiębiorstw ze środkami trwałymi oraz obrotowymi. Tak czy inaczej, żeby coś kupić, trzeba wydać pieniądze. Oczywiście jak firma zainwestuje i wyda te pieniądze, to siłą rzeczy nie będzie ich już mieć na swoim koncie, czyli odwracając to rozumowanie: skoro ma je na koncie, to znaczy, że nie inwestuje.
- Gdzie najlepiej zainwestować w nieruchomości? Oto najnowszy ranking
- Świnoujście zyska drogowe połączenie z resztą Polski.
- Sojusznicy zdradzają Polskę. Czy Warszawa zgodzi się na neutralność klimatyczną?
Sprawa wydaje się prosta, a każdy, kto tak myśli, wpada w pułapkę, ponieważ traktuje całą gospodarkę jak jedno duże przedsiębiorstwo. Niestety cała gospodarka ani trochę nie funkcjonuje tak jak jedno duże przedsiębiorstwo (ani jak jedno gospodarstwo domowe – to tak przy okazji).
W jaki sposób firmy wydają pieniądze?
Wracając do tego przedsiębiorstwa, które zainwestowało i tym samym wydało pieniądze, które miało na koncie. Co dzieje się dalej? Tu pomocna będzie odpowiedź na pytanie, w jaki sposób można wydać pieniądze? Moim zdaniem są dwa sposoby. Można wydać papierową gotówkę albo zrobić przelew. Z tego, co mi wiadomo, zdecydowanie częściej ludzie wybierają tę drugą formę, a w przypadku obrotu dużymi kwotami pomiędzy przedsiębiorstwami jest to nawet jedyna dostępna forma. Gdyby jakaś firma kupiła od innej maszynę bądź fabrykę i zapłaciła za nią papierowymi banknotami, to natychmiast dostałaby się pod czujną obserwację służb odpowiedzialnych za wykrywanie prania brudnych pieniędzy i innych przekrętów. Inwestując, firma wydaje pieniądze na inwestycje za pomocą przelewu pieniędzy ze swojego konta na konto tego, kto daną fabrykę/maszynę sprzedaje.
W tym momencie ta pierwsza firma pozbywa się gotówki ze swojego konta bankowego, ale za to na koncie bankowym drugiej firmy gotówki przybywa. Najciekawsze i najważniejsze w tym jest to, że jeśli ktoś w tym czasie niczym partyjny lider patrzy tylko na łączną kwotę pieniędzy, które są na kontach przedsiębiorstw, to nie zauważy żadnej zmiany. Bo tam nic się nie zmieni. Na kontach firm nadal będzie dokładnie tyle samo pieniędzy, chociaż część z tych pieniędzy właśnie zmieniła właściciela, a w gospodarce narodowej właśnie powiększyły się nakłady na inwestycje.
A gospodarstwa domowe to dopiero nie inwestują
Dlatego suma pieniędzy leżących na kontach w danym momencie zupełnie nie nadaje się do wnioskowania na temat inwestowania czy też jakichkolwiek innych wydatków. Kasa na kontach to element bilansu, stan rzeczy w konkretnym momencie. Inwestowanie to strumienie gotówki, czyli rzecz dynamiczna.
Patrzeć na kasę leżącą na kontach i wnioskować, że nie jest ona inwestowana, to tak jakby fotografować rzekę i twierdzić, że woda w niej nie płynie. No bo na fotografiach nie widać tego, że płynie. Prawda jest jednak taka, że ona płynie, a problem polega na tym, że fotografie nie są odpowiednim narzędziem do tego, żeby to stwierdzić.
Bizblog.pl poleca tego autora:
- Ukraińcy mają najsilniejszą walutę na świecie. Polacy wręcz przeciwnie
- Atak dronów na Arabię Saudyjską. Jego efekty będą zupełnie inne
- Nadchodzi wielka inflacja. Ziemniaki zdrożały już 150 proc.
Tak samo pieniądze na kontach przedsiębiorstw są w nieustannym ruchu, codziennie pracują, tworząc produkt krajowy brutto. Ale jak się spojrzy na te konta w konkretnym momencie, to wyglądają nieruchomo. I zawsze będą tak wyglądać niezależnie od poziomu inwestycji w gospodarce.
Swoją drogą znacznie więcej pieniędzy niż na kontach przedsiębiorstw leży na kontach gospodarstw domowych (852 mld zł vs 286 mln zł w przypadku firm). Te to dopiero nie inwestują.
Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM.
Panie Rafale bodźmy poważni. Firmy również mogą przetrzymywać pieniądze na koncie albo używać do nie produktywnych „pseudo inwestycji”. Pana jednostronne stwierdzenie nie poparte żadnymi danymi np o prędkości pieniądza na kontach firmowych jest równie niepoważne co stwierdzenie prezesa. Amerykańskie firmy w 2018 przeznaczyły ponad 1 bilion dolarów na skup własnych akcji. Czy takie sztuczne podbijanie kursu na korzyść prezesów i akcjonariuszy daje jakieś korzyści całej gospodarce? Otóż nie. W ogóle nadmiar gotówki u bogatych szkodzi bo powoduje spadek prędkości obiegu pieniądza w gospodarce.
Hahaha. Pieniądze na koncie w banku umożliwiają, niestety, bankom tworzenie nowych pieniędzy i udzielanie kredytów innym firmom, na inwestycje, leasing, itp. brak pieniędzy w banku – brak kredytów.
No nie całkiem. Pieniądz kreowany jest w momencie przyznania kredytu. Weryfikacja należytej rezerwy minimalnej następuje w banku później. Natomiast po spłaceniu kredytu następuje anihilacja stworzonego pieniądza.
„852 mld zł vs 286 mln zł w przypadku firm”
Że co? 286 mln?
Tak nawiasem, wcale nie zdziwi mnie nowy dekret naczelnika (po wyborach oczywiście) nakazujący inwestowanie przez przedsiębiorców.
Duże pieniądze to leżą, ale na jego koncie (o ile już je założył), spec od bankowości i finansów od siedmiu boleści. A tak poważnie – to przecież znowu tu chodzi o pokazanie „tych onych”, którzy robią źle, wskutek czego politycy rządzącej partii nie mogą zrobić z Polski kraju mlekiem i miodem płynącym. Bez wrogów i „warchołów” ani rusz.
Populistom wrogowie są niezbędni do sprawowania władzy. Suweren musi mieć jasny przekaz kto przeszkadza i knuje przeciwko narodowi.
„W tym momencie ta pierwsza firma pozbywa się gotówki ze swojego konta bankowego, ale za to na koncie bankowym drugiej firmy gotówki przybywa”.
Nie można też zapomnieć o haraczu dla państwa. I może o to Kaczyńskiemu chodzi. Tak samo jak część z wydanych 500+ też trafia do budżetu. A jak firmy nie inwestują (czyt. nie przelewają pieniędzy na konto innej firmy i oczywiście kolejnych procentów dla państwa), to gospodarcze „perpetuum mobile”, jakie sobie wymyśliła władza, nie działa. Problem w tym, że PiS robi wiele, żeby zniechęcić prywatnych przedsiębiorców do inwestowania. Państwo za jest bardzo wyrywne do inwestowania, ale na papierze. Jeszcze nie zaczęto budować obiecanych przez Morawieckiego mostów, a już Kaczyński mami 100 obwodnicami. Z miliona „elektryków” zostało już planach tylko 3/5, z promu coś, co przypominać ma stępkę. I pomimo że polskie stocznie są znane z budowy jachtów, pieniądze (blisko milion euro) poszły do kieszeni Francuzów.
Człowiek, który nie posiada swojego konta bankowego nie powinien mieć dostępu do niczego bardziej skomplikowanego od ekspresu do kawy.
O nie! Współczesny ekspres to komputer z Linuxem sterowany przez Internet. A Internet dla naczelnika istnieje tylko wydrukowany. Co innego czajnik elektryczny…