REKLAMA
  1. bizblog
  2. Nieruchomości

Taniej mieszkania już nie kupisz? Na to wygląda. Szykujcie się na ożywienie

Bartosz Turek, główny analityk HREIT, odniósł się do najnowszego raportu o cenach mieszkań NBP. Jak wskazuje, początek roku przyniósł w kilku lokalizacjach korekty, ale w większości miast ceny pięły się w górę. W efekcie za metr lokalu na głównych rynkach trzeba płacić o 4,9 proc. więcej niż przed rokiem. Zdaniem Turka trwające ożywienie powoduje, że topnieją szanse na przeceny, a rośnie prawdopodobieństwo dalszych wzrostów cen.

16.05.2023
18:12
Taniej mieszkania już nie kupisz? Na to wygląda. Szykujcie się na ożywienie
REKLAMA

Według najnowszych danych NBP w pierwszym kwartale 2023 roku za mieszkania w największych miastach trzeba było zapłacić o 4,9 proc. więcej niż na początku 2022 roku (indeks hedoniczny dla 7 miast). To już trzeci z kolei odczyt, który sugeruje coraz wolniejsze wzrosty.

REKLAMA

Indeks hedoniczny cen mieszkań

W ramach indeksu hedonicznego NBP bierze pod uwagę nie tylko ceny mieszkań zapisywane w aktach notarialnych, ale jakość sprzedawanych lokali. W efekcie dane są czyszczone z tego, że zmienia się struktura sprzedawanych nieruchomości.

Gdybyśmy tego nie robili, to okazałoby się, że średnia cena transakcyjna na rynku wtórnym rosłaby w badanym okresie wolniej, bo o niecałe 2 proc. - uważa Bartosz Turek.

Jego zdaniem jest to najpewniej efekt tego, że Polacy często kupują mieszkania o niższym standardzie i w gorszej lokalizacji, a więc po prostu tańsze, co zaniża zwykłą średnią cenę transakcyjną. Indeks hedoniczny ma za zadanie pokazywać, jak zmieniają się ceny mieszkań o podobnej jakości, a nie tylko wyliczyć średnią cenę ze wszystkich transakcji wrzuconych do jednego worka. Jest to więc miara, która w dokładniejszy sposób pozwala śledzić tempo zmian cen mieszkań.

 class="wp-image-2134957"

Mieszkania z rynku pierwotnego najdroższe, ale są wyjątki

Bartosz Turek wskazuje, że w przypadku rynku pierwotnego analitykom banku centralnego nie udało się stworzyć podobnego indeksu.

W tym wypadku trzeba było więc posiłkować się bardziej zawodną zwykłą średnią ceną. Efekt? W przypadku mieszkań od deweloperów średnie stawki transakcyjne były w pierwszym kwartale o 6,3 proc. wyższe niż w analogicznym okresie przed rokiem – wskazuje ekspert HREIT.

I zauważa, że choć w danych NBP przeważają informacje sugerujące wzrost cen mieszkań, to nie sposób nie wspomnieć o przykładach drobnych obniżek.

I tak na rynku wtórnym w ciągu roku o prawie 2 proc. poszły w dół stawki za metr w stolicy. Niespełna jednoprocentową obniżkę (w ujęciu r/r) NBP zanotowały też używane mieszkania w Olsztynie. Deweloperzy o 3 proc. taniej niż przed rokiem sprzedawali też mieszkania w Gdańsku – wskazuje.

Jak podkreśla, więcej pozytywnych informacji dla wyczekujących obniżek cen na rynku mieszkaniowym można znaleźć, porównując stawki z początku bieżącego roku do tych z ostatniego kwartału 2022 roku.

W takim ujęciu przeceny znajdziemy na 6 z 16 przebadanych rynków w przypadku nieruchomości z drugiej ręki. Na rynku pierwotnym takie przeceny w porównaniu z sytuacją z końcówki ubiegłego roku znajdziemy natomiast w 5 z 17 przebadanych miast – wskazuje.

Miasta w których trzeba zapłacić najwięcej

W Polsce znajdują się aż trzy miasta wojewódzkie, w których za metr lokalu z rynku wtórnego trzeba płacić ponad 10 tys. złotych. Są to Gdańsk, Kraków i Warszawa.

Nie jest ponadto tajemnicą, że za mieszkania od deweloperów – ze względu na ich wyższy standard – przeważnie trzeba płacić więcej. W efekcie na rynku pierwotnym miast z cenami przekraczającymi 10 tysięcy złotych za metr jest dwukrotnie więcej. Są to Gdańsk, Gdynia, Kraków, Szczecin, Warszawa i Wrocław – komentuje dane NBP Bartosz Turek.

 class="wp-image-2134975"

Główny analityk HREIT podkreśla, że informacje podsumowujące pierwszy kwartał mają charakter wstępny. Będą one jeszcze poddawane rewizji, gdy do banku centralnego napłyną dane za marzec.

Jest to ważne w kontekście ożywienia, które na rynku mieszkaniowym postępuje w ostatnich miesiącach – wyjaśnia ekspert.

Jak zaznacza, nie można zupełnie wykluczyć scenariusza negatywnego, ale z każdym tygodniem coraz więcej przemawia za zupełnie odwrotnym rozwojem wydarzeń.

REKLAMA

Dane BIK pokazują od ośmiu miesięcy odradzanie się popytu na kredyty mieszkaniowe, a wtórują im dane Otodom Analytics wskazujące w tym samym czasie ponad dwukrotną poprawę wyników sprzedaży mieszkań. Wyraźnie lepsze są dane GUS na temat liczby mieszkań, których budowę rozpoczynają deweloperzy – wylicza Bartosz Turek.

I podkreśla, że jeśli dodamy do tego rządowy program tanich kredytów na zakup pierwszego mieszkania, dobrą sytuację na rynku pracy oraz zbliżający się z każdym miesiącem początek cyklu obniżek stóp procentowych, to perspektywa dla rynku nieruchomości staje się coraz bardziej optymistyczna.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA