REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Kiedy ceny benzyny i diesla w końcu spadną?

Ropa trochę staniała po ostatnich zawirowaniach, ale zdaniem analityków to może być bardzo krótkotrwałe zjawisko. Sytuacja na rynku energii wciąż jest bardzo niepewna, a pojawiają się nowe powody do niepokoju. Jedno jest pewne – na razie nie ma sensu wypatrywać wyraźnych obniżek na polskich stacjach.

31.03.2022
17:30
ceny-paliw-na-polskich-stacjach
REKLAMA

Cena ropy na początku marca osiągnęła poziom 130 dol., przypominając rekordy z kryzysu finansowego w 2008 r. Ale przez resztę marca byliśmy świadkami systematycznych obniżek i tym samym obecnie baryłka ropy kosztuje w granicach 106-107 dol. (spadek o prawie 20 proc.). Czy tym samym jest nadzieja, że na polskich stacjach paliw też zauważymy cenowe tąpnięcie w dół? Dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z serwisu e-petrol, w rozmowie z Bizblog.pl przekonuje, że na aż taki optymizm może być jeszcze za wcześnie. 

REKLAMA

Najprawdopodniej ceny benzyny Pb 95 w okolicach 6,60 zł zostaną z nami na dłużej

– wskazuje ekspert.

Ceny paliw: rezerwy z USA to może być za mało

Tymczasem wieści z rynku sugerują, że może być jednak całkiem inaczej. Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden prawdopodobnie za chwilę bowiem wyda polecenie uwolnienia do 1 mln baryłek ropy dziennie z narodowych rezerw ropy naftowej. W ten sposób będzie chciał uspokoić ceny energii. To dopalanie rynku dodatkową ropą może trwać nawet kilka miesięcy. Zdaniem dr. Jakuba Boguckiego trudno jednak na tym opierać wiarę w niższe ceny paliw. 

To są jednak działania jednorazowe, czyli na krótką metę. W dłuższej perspektywie czasowej nie znikają zaś podstawowe obawy rynku dotyczące logistyki naftowej – uważa analityk rynku paliw. 

Co takiego cały czas niepokoi rynek ropy? Z pewnością rosyjska agresja na Ukrainę, która mocno zmienia dotychczasowy układ sił w energetyce. Nie wiadomo, jaki los czeka unijne embargo na rosyjską energię. Nie jest też jasne, jak zachowa się w tej sytuacji Putin. Ale to nie wszystkie zagadki. Tajemnicą pozostaje też zachowanie Iranu i to czy Teheran zdecyduje się jednak na zwiększenie produkcji ropy. Nie można też z całą pewnością zakładać, jak rozwijać się będzie sytuacja w Arabii Saudyjskiej, gdzie naftowe instalacje od tygodni atakują jemeńscy rebelianci, skutecznie zakłócając dostawy ropy.

W końcu niepokoi też kolejna fala koronawirusa w Chinach. Wracają tym samym obawy dotyczące załamania zapotrzebowania energetycznego – przekonuje Bogucki.

OPEC i Rosja, czyli bez przełomu

Analitycy też nie spodziewają się żadnego przełomu po czwartkowej telekonferencji przedstawicieli Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) i Rosji. Mimo że Międzynarodowa Agencja Energii twierdzi, że za chwilę blokada handlowa dotyczyć może 3 mln baryłek rosyjskiej ropy dziennie, czyli ok. 3 proc. światowych dostaw, co może przerodzić się w największy kryzys dostaw od dziesięcioleci. Ale OPEC wydaje się ciągle niewzruszony tego typu argumentami. 

Obecne podstawy rynku ropy naftowej i konsensus co do jego perspektyw wskazują na dobrze zrównoważony rynek, a obecna niestabilność nie jest spowodowana zmianami podstaw rynku, lecz bieżącym rozwojem sytuacji geopolitycznej – czytamy w stanowisku z 2 marca.

REKLAMA

Eksperci wskazują też na postawę Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które jak twierdzi Karen Young, starszy współpracownik Middle East Institute, organizacji badawczej w Waszyngtonie, mają sentyment do Rosji i autorytaryzmu w ogóle. I tym samym nie będą działać wbrew interesom Rosji. Na Bliskim Wschodzie nie brakuje również krajów, które źle przyjęły unijne plany dotyczące embarga na energię z Rosji.

Nie możemy i nie wolno nam odłączać obecnego systemu energetycznego, zanim nie zbudujemy nowego – uważa cytowany przez The New York Times Sultan al Jaber, dyrektor generalny Abu Dhabi National Oil Company.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA