REKLAMA
  1. bizblog
  2. Zakupy

Tylko nie wpadajcie w panikę. Ceny jaj idą mocno w górę, sytuacja robi się nerwowa

Branżowa organizacja producentów jaj w Polsce już w sierpniu zeszłego roku ostrzegała, że zimą jaja mogą gwałtownie podrożeć i prognoza ta okazała się niezwykle trafna. Ceny detaliczne jaj idą mocno w górę, ponieważ na rynku jest ich za mało w stosunku do popytu. To niebezpieczna sytuacja, bo niewiele trzeba do wywołania paniki zakupowej, a wtedy mogą zdarzyć się chwilowe niedobory na półkach sklepowych.

27.01.2023
16:52
Tylko nie wpadajcie w panikę. Ceny jaj idą mocno w górę, sytuacja robi się nerwowa
REKLAMA

Ceny jaj wzrosły w ciągu ostatniego roku nawet dwukrotnie i wszystko wskazuje na to, że ten niepokojący trend się utrzyma. Drożyzna w Polsce to głównie efekt niedoboru jaj na światowych rynkach, bo polscy producenci byliby w stanie zaspokoić krajowy popyt, ale lukratywny eksport jest dla wielu zbyt kuszący.

REKLAMA

Co ciekawe, o tym, że na rynku jaj może pojawić się wyjątkowa drożyzna, już w sierpniu zeszłego roku ostrzegała Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz, czyli największa pod względem liczby członków organizacja drobiarska w Polsce. KIPDiP wskazywała, że kilkudziesięcioprocentowy wzrost cen będzie wynikał z postępującego „spadku bazy produkcyjnej, czyli pogłowia kur nieśnych”, które ludzie spoza branży nazywają kurami nioskami.

Mało kur, a do tego grypa

W przemyśle drobiarskim prognozy dotyczące przyszłości buduje się przede wszystkim w oparciu o wylęgi piskląt, które są dla branży rodzajem wskaźników wyprzedzających. W czerwcu i lipcu tego roku dostępna na rynku liczba jednodniowych kur nieśnych były katastrofalnie niska – tłumaczył Mariusz Szymyślik, dyrektor do spraw analiz KIPDiP.

Prognozy te okazały się niestety bardzo trafne, ale sytuacja w branży okazała się jeszcze gorsza. Pogłowie kur zdziesiątkowała bowiem ptasia grypa. W samych Stanach Zjednoczonych uśmiercono aż 44 mln ptaków, a podobna sytuacja miała miejsce w wielu innych krajach, także w Europie. To sprawiło, że na światowym rynku zapanował niedobór jaj, a ceny wystrzeliły. Problem stał się szczególnie poważny w grudniu, ale na szczęście w styczniu sytuacja nieco się poprawiła.

Jaja będą drożeć, ale spokojnie

Rynek jaj jest obecnie znacząco spokojniejszy niż jeszcze miesiąc temu, kiedy to sytuacja była naprawdę trudna

– pisze KIPDiP w komentarzu dla Bizblog.pl

Zgodnie z naszymi przewidywaniami z połowy zeszłego roku ceny jaj wzrosły w hurcie o 75 procent od końca sierpnia do połowy grudnia 2022 roku. Tymczasem od połowy grudnia zeszłego roku, do teraz, jaja staniały (o około 12 proc.). Z tego powodu nie do końca rozumiemy sytuację paniki, którą kreują media popularne – pisze izba.

Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz zaznacza, że nie oznacza to, że jaja będą dalej taniały. Organizacja przewiduje, że jaja mogą w sposób spokojny drożeć – o około kilkanaście do dwudziestu kilku procent w okresie najbliższych dwóch miesięcy, ale przekonuje, że nie będą to wzrosty tak drastyczne, jak zeszłoroczne.

Z całą pewnością nie grozi nam natomiast sytuacja braku jaj w sklepach

– zapewnia KIPDiP.

Nie wpadajcie w panikę, nie wykupujcie jaj

W Polsce nie powinniśmy mieć problemu z zaopatrzeniem, bo – jak wyjaśnia w rozmowie z Business Insiderem dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner – polski przemysł drobiarski ma ponad 50-proc. nadwyżkę nad krajowym popytem na jaja. Oczywiście ta nadwyżka idzie na eksport, ale na rynki zagraniczne są sprzedawane także te jaja, które mogłyby zapełnić braki na naszym rynku. Wiele firm wybiera jednak bardziej opłacalny eksport, co skutkuje wzrostem cen w Polsce.

REKLAMA

Najważniejsze jest teraz, by nie wywoływać paniki zakupowej i spokojnie tłumaczyć, z czego wynika kryzys na rynku jaj, który według ekspertów powinien zacząć wygasać w drugiej połowie roku. Największe sieci handlowe w Polsce zapewniają, że jaj nie zabraknie, a jeśli pojawią się tymczasowe braki towaru, to będzie to wynikało tylko z chwilowych problemów logistycznych.

Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w czasie paniki zakupowej podczas pierwszego lockdownu z powodu epidemii koronawirusa. Polacy rzucili się na zakupy żywności i kupowali absurdalne ilości wielu produktów, w tym tych o krótkim terminie przydatności do spożycia, ogołacając półki do zera, a ich widok tylko nakręcał tę panikę. Problem był prozaiczny – towar schodził tak szybko, że załogi sklepów nie były w stanie wystarczająco szybko rozkładać go na półkach.

Jaki z tego morał? Kupujcie tyle jaj, ile potrzebujecie, nie róbcie zapasów.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA