Polskie miasta leżą na bombach ekologicznych, ale o tym nie wiedzą. Beztrosko stawiają mieszkania
Organy administracji publicznej nie znają skali zanieczyszczeń ziemi i nie wiedzą, jakie niesie ze sobą zagrożenia – wynika z najnowszego raportu NIK. Część z kontrolowanych samorządów dopuszczała na skażonych terenach budowę bloków mieszkalnych i budynków użyteczności publicznej.
Inspektorzy NIK nie zostawili na polskich samorządach suchej nitki. Izba przebadała organy administracji publicznej, które w latach 2014-2018 odpowiadały za zanieczyszczenia powierzchni ziemi czyli tzw. bomby ekologiczne. Pod lupą znalazła się m.in. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, 18 jednostek samorządu terytorialnego i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Co się okazało?
W niemal co trzecim badanym starostwie powiatowym i urzędzie miasta na prawach powiatu nie dokonano identyfikacji potencjalnych historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi. Z pozostałych 70 proc. w połowie zrobione je natomiast nierzetelnie.
Doprowadzało to często do sytuacji, gdy tzw. „bomby ekologiczne”, o których wiedza na danym terenie była powszechna, nie były wyszczególnione w wykazach – pisze NIK.
W raporcie czytamy, że brak wiedzy nt. zanieczyszczeń sprawia, że na zanieczyszczonych terenach zezwolono na przeprowadzanie inwestycji. Taka sytuacja miała miejsce w 14 starostwach powiatowych i miastach na prawach powiatu. Na części z tych terenów przeprowadzono remediację, czyli po prostu usunięto z nich zanieczyszczenia. Inspektorzy wykryli jednak, że w dwóch przypadkach (w Krakowie i Warszawie), pomimo wiedzy urzędników, inwestycje były jednak normalnie prowadzone.
Izba wytknęła też, że większośc starostów nie prowadziła w latach 2001-2014 okresowych badań jakości gleby i ziemi. Zdecydował się na nie dość nikły odsetek samorządowców – 21,4 proc. ze skontrolowanej przez NIK grupy. Podobnie było w stolicy, gdzie badań nie prowadziło 13 z 18 dzielnic.
Efekt? – Utworzony w 2016 r. przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska rejestr historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi, nie odzwierciedlał stanu faktycznego i obejmował zaledwie 0,012 % całkowitej powierzchni kraju – puentuje Izba.
NIK zauważył też, że przez brak zainteresowania szukaniem zanieczyszczeń, wojewódzkie fundusze ochrony środowiska nie uruchomiły odrębnych funduszy, z których można byłoby finansować likwidację bomb ekologicznych.
Nie stworzono warunków dla samodzielnego finansowania badań mających na celu potwierdzenie zanieczyszczenia i określenie jego skali, co zdaniem NIK utrudnia identyfikację terenów zanieczyszczonych – czytamy w raporcie.
Bomby ekologiczne pojawiają się zazwyczaj w miejscach, w których prowadzona była działalność przemysłowa.
Za jedną z największych w Europie uważa się tereny po bydgoskich Zakładach Chemicznych „Zachem”. Zakład składował odpady w ziemi. Znaleziono tam takie związki chemiczne jak fenol i toluen. Dzisiaj – po kilkudziesięciu latach – zanieczyszczenia przenikają do wód podziemnych i przenoszą się dalej.
Innym, potężnym składowiskiem zanieczyszczeń są tereny pozostałe po zakładzie Boruta w Zgierzu. Miasto dorobiło się już niechlubnej sławy i określane jest mianem polskiego Czarnobyla. Lekarze ostrzegają, że w przyszłości może się okazać, że mieszkańcy będą często zapadać na choroby nowotworowe.
Na terenach zachemu obecnie budują przedszkole 😉 Miasto mówi, że nie ma żadnych przesłanek, aby twierdzić, że dzieci NIE będą bezpieczne. No to spoko, mieszkańcy są spokojni 🙂
Jeśli (jak sam piszesz) „nie ma przesłanek aby dzieci były bezpieczne” to…
No ktoś tu jest głupi… Albo mieszkańcy albo włodarze miasta… Chyba że to tylko przejęzyczenie…
Źle się wyraziłem, edytowałem post. Oczywiście ironizowałem, że warto włodarzom miasta wierzyć w ciemno. Ogólnie z Zachemem jest mega problem, najgorzej mają mieszkańcy gminy Łęgnowo gdzie cały syf z górnego tarasu miasta leci w ich stronę wodami gruntowymi..
Na zachemie jest też tzw strefa ‚zielona’ gdzie jest składowisko niewiadomo czego, totalna masakra. Myślę, że jak wieje wiatr to także ma wpływ na ludzi. W Bydgoszczy jest taka Erin Brokovic – Renia Wlazikm, która walczy z miastem aby coś z tym zrobić ale ciężko idzie bo na terenach zachemu jest fabryka produktująca pociski, czy tam bomby, firma państwowa więc wiadomo, że nikt ich nie ruszy.