Amazon Prime Air w kryzysie. Dostaw dronami chyba szybko nie będzie, bo na razie są zwolnienia
Amazon poinformował o zwolnieniu „dziesiątek” pracowników pracujących przy projekcie Prime Air, który ma zapewnić dostawy przesyłek za pomocą dronów. Firma w sierpniu dostała zgodę władz na tego rodzaju operacje lotnicze, ale chyba szybko z tego nie skorzysta.
Amazon przekonuje, że chodzi jedynie o reorganizację małego zespołu, ale nie podaje dokładnej liczby zwalnianych pracowników. Zapewnia, że postara się znaleźć im pracę w innych działach.
Bizblog.pl poleca
- Nadchodzi coś znacznie gorszego niż spowolnienie i recesja. Nie chcecie doczekać takiej starości
- Wybierasz się na urlop do Chorwacji? Pamiętaj o dwóch ważnych zmianach, do których doszło w tym roku
- Niemiecka sieć chce podbić Polskę. I naśmiewa się z Lidla i Biedronki. „Mamy coś znacznie lepszego”
Reorganizujemy jeden mały zespół w ramach większej organizacji Prime Air, aby dostosować się do potrzeb naszych konsumentów i biznesu
– powiedziała rzeczniczka Amazona, cytowana przez Reutersa.
Kristen Kish zapewniła, że spółka pracuje nad znalezieniem zajęcia zwalnianym pracownikom w tych działach, które obecnie poszukują pracowników.
Jak poinformował „Financial Times”, Amazon zwolnił inżynierów i techników pracujących nad opracowaniem i produkcją własnych dronów w ramach projektu Prime Air i podpisał wstępne umowy z dwoma zewnętrznymi dostawcami komponentów dronów – austriackim FACC Aerospace i hiszpańskim Aernnova Aerospace. Według FT szczegóły ostatecznych umów jeszcze nie dostały dopięte.
Zamiast testów są zwolnienia
Zwolnienia w dziale Prime Air mogą być sporym zaskoczeniem, ponieważ jeszcze całkiem niedawno wydawało się, że masowe dostawy przesyłek dronami są już na wyciągnięcie ręki. W sierpniu Amazon otrzymał zgodę władz federalnych na rozpoczęcie testów komercyjnych dostaw za pomocą dronów.
Jak już pisaliśmy, Amazon już w 2018 r. opatentował projekt sterowca dostawczego. W środku znajdowałyby się drony oraz najpopularniejsze wśród klientów produkty. Sterowiec wypuszczałby drony na ostatnim odcinku trasy, czyli do ok. jednej mili. Jednocześnie stanowiłby reklamę dla firmy.