06.11.2020

Jaki uroczy nonsens. Nowym skuterem Yamahy lepiej nie odjeżdżać za daleko od domu

Inaczej będziecie musieli sprawdzić, jak daleko jesteście w stanie przepchnąć ważący ponad 70 kg pojazd.

Dokładniej to 74 kg, bo taką dokładnie masę ma nowa wersja elektrycznego skutera Yamaha e-Vino, jeśli doliczyć masę akumulatora (500 Wh pojemności, bez niego skuter waży 68 kg). A jaki zasięg oferuje ten akumulator?

29 km.

I to teoretycznie. I to liczone dla prędkości maksymalnej 30 km/h.. A gdyby tego było mało, to jest to liczone dla kierowcy, który waży… 55 kg. To nawet ja tyle nie ważę, a w redakcji od czasu do czasu pojawiają się propozycje, żeby przygotować dla mnie jakieś paczki z jedzeniem.

Czyli realnie dostaniemy pewnie 20 km zasięgu albo i mniej. Zakładając oczywiście, że będziemy jechać po płaskim terenie (to też był jeden z elementów kalkulacji teoretycznego zasięgu). A że żaden teren nie jest w rzeczywistości całkowicie płaski, to pewnie mniej niż 20 km. Ach, no i odejmijmy jeszcze trochę kilometrów za dodatkowe kilogramy kierowcy.

Czyli na dobrą sprawę mniej niż 10 km jazdy w każdą stronę. Nie dojeżdżam na co dzień do pracy (na szczęście), ale gdybym miał dojechać np. do mojego urzędu skarbowego, to pewnie ostatnie kilkaset metrów musiałbym już ten skuter pchać. A na podróż do rodziny (dalej w tym samym mieście) prądu starczyłoby tylko w jedną stronę – w drugą musiałbym już odpychać się nogami (ciekawe, ile zająłby taki przejazd). Ewentualnie dłużej zabawić na obiedzie, bo akumulator można wyjąć i podładować, chociaż zajmuje to około 3 godzin.

3 godziny, żeby przejechać te w porywach 20 km, odpychając się silnikiem o mocy 580 W.

Szkoda, bo e-Vino ma dwie zalety.

Po pierwsze – jest stosunkowo tani (tu wstaw żart o tanim winie), bo kosztuje ok. 2300 dol. (do Europy trafi kiedyś). Po drugie – wygląda naprawdę uroczo. Zamiast jakichś agresywnych dodatków mamy tutaj – przypadkiem albo celowo – uśmiechniętą mordkę.

Wolę tylko nie zastanawiać się, jakim elementem ciała naśladuje w tym wypadku przedni błotnik. Ale może ten temat zostawmy.

No i jest trzecia dobra informacja – można kupić e-Vino z dodatkowym akumulatorem, aczkolwiek aż tak atrakcyjny cenowo już nie będzie. Za to wtedy już mamy prawie 60 km zasięgu, aczkolwiek mierzonego według tych samych standardów. Dla porównania, Tymon i Grzegorz twierdzą, że elektryczne skutery, którymi jeździli, miały realny zasięg w okolicach 50-70 km. Ale i też były dużo droższe.

Tyle dobrze, że rozmowa z nimi skutecznie ostudziła moje zapały dotyczące zakupu e-Vino (naprawdę mi się podoba, a zasięg może bym przeżył). Nie chodzi przy tym o zasięg, a o to, jak większe miasta w Polsce nie są w ogóle przystosowane, żeby poruszać się czymś takim po drogach publicznych. Nie wspominając już nawet o tym, że zawsze jest i chińska konkurencja, która też potrafi grać niską ceną – oferując przy tym często lepszy zasięg.

Szkoda, bo zapowiadało się naprawdę ładnie…