Testy aut nowych

Jeździłem samochodowym espresso. Volvo EX30 to najbardziej włoski z modeli marki

Testy aut nowych 24.03.2024 37 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 24.03.2024

Jeździłem samochodowym espresso. Volvo EX30 to najbardziej włoski z modeli marki

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk24.03.2024
37 interakcji Dołącz do dyskusji

Jeździłem Volvo EX30 po drogach, do których ten samochód pasuje doskonale. Sprawdzałem, czy ma szansę na sukces i uciekałem przed śmieciarką. No i przed zakonnicą w Seicento.

Sztuka, piękne garnitury, policjanci w mundurach od Fendiego. Wysmakowana architektura i ogromne stężenie arcydzieł wzornictwa przemysłowego. W tym kraju nawet lodówki muszą być ładne. Oto szybki opis Włoch i tego, co dla mieszkańców tego kraju jest naprawdę ważne. No dobrze, dodajmy jeszcze futbol, makaron i samochody. Te ostatnie też muszą być co najmniej ładne, nawet gdy mówimy o budżetowych pudełkach do miasta. Takie zresztą wychodzą Włochom najlepiej. Są w tym kraju miejsca, w których studia designu można spotkać częściej niż apteki.

A ja jeździłem po włoskich drogach w Volvo

volvo ex30

Volvo i włoski styl – ta para na pozór pasuje do siebie jak „wędkowanie nad rzeczką” i „zabójcze tempo”. Szwedzkie wozy kojarzą się z ostro ciosanymi kształtami, dyktowanymi raczej przez posępnych panów w polarowych kurtkach i z miarkami, dbającymi o odpowiednio dużą pojemność bagażnika. Na widok np. Alfy Romeo 156 Sportwagon i jej bagażnika dostaliby palpitacji serca i musieli zjeść kilo zgniłego śledzia na uspokojenie.

Ale czasy się zmieniają. Projektanci Volvo dostali już inne przyrządy poza ekierkami, a szwedzkie wozy pod chińskimi rządami stały się jednymi z najlepiej wyglądających na rynku. Podobają się nawet we Włoszech.

Volvo EX30 zwracało tu na siebie uwagę

Najmniejszy, elektryczny crossover Volvo mierzy tylko 4,2 m, czyli o włos więcej od Skody Fabii. Trudno go jednak przeoczyć – i to również wtedy, gdy wcale nie mówimy o egzemplarzu z jaskrawym, żółtym lakierem. Wygląda dobrze, choć koloru z dawnego 850 T5-R nie przebije.

Włosi mocno oglądali się za EX30, co stanowi komplement dla stylistów. Trudno im się dziwić – to zgrabny wóz. Jest bardzo w stylu Volvo, mimo nietypowo małych wymiarów. Pewna stylistyka pracująca dla marki powiedziała zresztą, że to „espresso stylistyki Volvo”. Małe, skondensowane i mocne.

Małe wymiary to błogosławieństwo na włoskich drogach

Wszelkie ogromne super-SUVy są na włoskich drogach równie przydatne, jak ogrodowy sekator do obcinania paznokci. U niemowlaka. Na nic wielkie silniki, najszybsze na rynku skrzynie, pneumatyczne zawieszenia ani fotele z masażem. We Włoszech podstawą radości z jazdy – a także po prostu względnie bezstresowego przemieszczania się – są niewielkie rozmiary wozu. Gdy jedziesz po wąskiej drodze i myślisz sobie, że obok nie zmieściłby się nawet rowerzysta, to niechybnie oznacza, że z przeciwka w tej dokładnie chwili nadjedzie lokalny kierowca. Nie, nie zdejmie nawet nogi z gazu. Czym jedzie? Jeśli macie szczęście, traficie na zakonnicę w Fiacie Seicento (po godzinach na pewno dorabia sobie na wyścigach). Jeśli nie macie farta, zaatakuje was śmieciarka. I trzeba się jakoś zmieścić.

volvo ex30

Volvo EX30 jest na tyle niewielkie, że nie stwarza to problemu. Trzeba się jednak liczyć z tym, że to, co stanowi mocny punkt podczas wyjazdu do Włoch (gdzie – bądźmy szczerzy – mało które EX30 z Polski dotrze na kołach choćby raz), doskwiera u nas. Mówiąc prościej, ten samochód nie jest mistrzem przestronności. Z tyłu jest „przytulnie” (dla mniej rosłych pasażerów) albo „ciasno” (dla wyższych). EX30 jako jedyny samochód w domu? Jeśli mówimy o rodzinie większej od „2+0”, raczej nie polecam.

Volvo EX30 wymaga też przyzwyczajenia, jeśli chodzi o obsługę

volvo ex30

Przycisków fizycznych jest tu tyle, ilu wegan w knajpie ze stekami. Właściwie wszystko obsługuje się z poziomu ekranu. Na włoskich, wąskich drogach nie ma wiele miejsca na pomyłki i brak skupienia. Volvo czasami to wymusza, bo trzeba klikać w ekran np. po to, by włączyć tryb ustawiania lusterek bocznych. Jest jak w Tesli, co może być zaletą dla wielu klientów, którzy wcześniej jeździli takim wozem. Tak jak w Tesli, nie ma tu też ekranu za kierownicą, który pokazywałby prędkość czy zasięg. Takie dane wyświetlają się na głównym ekranie. W Tesli są bliżej wzroku kierowcy patrzącego na drogę, a tutaj trzeba trochę zerkać.

Czytaj również:

Plusem jest za to nawigacja – to po prostu wbudowane Google Maps. Zestaw audio Harman Kardon przyjemnie gra, a fotele są wygodne. EX30 czaruje zresztą materiałami wykończeniowymi. Włosi kiwaliby głową z uznaniem. Są dżins, wełna i przetworzone butelki PET. Efekt – modny jak z żurnala. Naturalna skóra jest już wymysłem z poprzedniego sezonu.

volvo ex30

Volvo EX30 – jazda

272 KM – tyle osiągało na przykład… topowe, największe Volvo S80 T6 sprzed mniej więcej dwóch tysięcy lat. Teraz najmniejsze Volvo w historii rozwija tyle w swojej bazowej odmianie i rozpędza się do setki w mniej niż sześć sekund. Najpierw jeździłem wersją Single Motor Extended Range (taka sama moc, 343 Nm, akumulator 64 kWh netto zamiast 49 i setka w 5,3 zamiast 5,7 s). Nie wyobrażam sobie, by ktoś uznał ją za niewystarczającą albo zbyt wolną, nawet jeśli przed chwilą wysiadł z jakiegoś bolidu (albo przynajmniej z Seicento Sporting).

Auto jest bardzo szybkie, a poza tym – co w codziennym życiu o wiele ważniejsze – błyskawicznie reaguje na wciśnięcie gazu. To typowe dla aut elektrycznych i cieszy również w EX30. Można szybko wyprzedzić rowerzystę pomiędzy zakrętami albo ruszyć spod świateł, gdy pomyliło się pas i jesteśmy na takim, który jednak skręca w lewo.

Ale osiągi to nie wszystko

volvo ex30

Volvo EX30 prowadzi się bezpośrednio i jest zwarte. To może być zaskakujące, bo szwedzkie auta kojarzą się raczej z dość zachowawczą charakterystyką. Tutaj mówimy właściwie o – owszem, dość ciężkim i lekko podniesionym – ale jednak hot hatchu. Warto tylko przestawić (oczywiście z poziomu ekranu…) układ kierowniczy na „ostrzejszy” tryb.

Jak z komfortem? Krótki rozstaw osi mógłby spowodować, że Volvo oferowałoby wrażenia, jakby kierowca siedział na piłce od ping ponga. Nie jest tak źle, a nawet zupełnie w porządku. EX30 nie jest latającym dywanem, ale tutejsza wygoda nieco przewyższa rozmiary wozu. W środku jest też dość cicho, więc jazda po autostradzie nie jest utrapieniem.

Potem pojeździłem jeszcze wersją o mocy 428 KM

Ma taki sam akumulator (czyli 64 kWh), 543 Nm, napęd na cztery koła i rozpędza się do setki szybciej niż Porsche 911 997 Turbo. Wygrałoby też z Ferrari F430 i z niektórymi wersjami Lamborghini Murcielago. Cieszyłem się jednak, że nie przeciskam się po włoskich miasteczkach za kierownicą drogiego i potwornie szerokiego supersamochodu. Zwinne, nieduże Volvo jest skuteczniejsze. Moc jest niezwykła, osiągi wbijają w fotel i cały samochód robi wrażenie wręcz niepotrzebnie szybkiego. Co nie zmienia faktu, że jazda nim jest niezwykle przyjemna. Wyjątkowo małe i relatywnie niedrogie wesołe miasteczko uzależnia. I przy okazji nie zużywa zbyt dużo energii. W cyklu mieszanym wersja 428 KM zużyła 18,3 kWh na 100 km, a słabsza wersja o 1 kWh mniej. Być może różnica wynika z tego, że kilka razy nie powstrzymałem się przed sprawdzaniem osiągów. Przynajmniej do 40 km/h, bo potem już strach.

Volvo EX30 to obecnie jedyny sensowny konkurent dla Tesli

Kosztuje rozsądne pieniądze (od 169 900 zł), oferuje dobre osiągi i ma podobny typ czaru, jaki oferuje Tesla. Czyli jest modnym gadżetem w oparach premium. Nie jest samochodem dla każdego – jego wymiary we Włoszech polubiłem, ale na co dzień w Polsce może być dla niektórych za ciasny. Gadżeciarze z Tesli nie będą też mieli kłopotu z jego obsługą, ale niektórzy klienci – owszem. Tak czy inaczej, spodziewam się, że będzie popularny. Nie tylko w Polsce. Jeden z mijających nas Włochów specjalnie się zatrzymał, by powiedzieć, że zamówił taki samochód. W kolorze ananasa. Oczywiście nie na pizzy.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać