Testy aut nowych

Volkswagen ID.3 nie jest SUV-em. Ale nie przerywajcie jazdy na wczasy do Bułgarii

Testy aut nowych 29.04.2023 55 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 29.04.2023

Volkswagen ID.3 nie jest SUV-em. Ale nie przerywajcie jazdy na wczasy do Bułgarii

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz29.04.2023
55 interakcji Dołącz do dyskusji

Volkswagen ID.3 jest w Europie w sprzedażowej, elektrycznej czołówce, mimo tego, że nie jest SUV-em. Gdyby był, łatwiej bym dowiódł, że nadaje się na rodzinny samochód.

Trochę zabawne jest to gadanie, że kiedyś to się maluchem na wczasy do Bułgarii jechało, a teraz to się ludziom całkiem w głowach poprzewracało. Teraz jedynym słusznym wyborem jest auto typu SUV, tak twierdzą portfele klientów. Wszyscy chcą SUV-a, tylko SUV jest bezpieczny, tylko SUV jest pojemny jak szafa trzydrzwiowa. Nie da się tego przewalczyć, wytłumaczyć, siąść przy herbacie i porozmawiać. Z drugiej strony, jeśli kogoś stać na jeżdżenie po kostkę masła gigantycznym SUV-em, to dlaczego miałby tego nie robić? Są jednak zwolennicy minimalizmu, którzy wolą kupić dokładnie, tyle im potrzeba i oni powietrza nie chcą wozić. Z myślą o nich zastanawiałem się, czy warto kupić Volkswagena ID.3 zamiast ID.4, nawet jeśli ma się dzieci lub psa. Wybierając Volkswagena ID.3, coś stracimy, ale i coś zyskamy.

Volkswagen ID.3 test

Volkswagen ID.3 w roli auta rodzinnego

Pozornie pomysł ten nie ma za dużego sensu. Volkswagena ID.3 wybierasz, gdy planujesz jazdę głównie miejską. Po ID.4 sięgasz, gdy masz więcej członków podstawowej komórki społecznej do zmieszczenia i jeszcze na wakacje chcesz się spakować. Przestrzeń wewnątrz Volkswagena ID.4 to jest jego olbrzymi atut i jest go trudno przebić. Da się postawić dziecko za tylnym fotelem i je ubrać. Nie jestem przekonany, czy wanienki do kąpieli by się jeszcze tam nie udało zmieścić. Jeździłem jednak ID.3 wystarczająco długo, by stwierdzić, że sam jest… wystarczający.

Volkswagen ID.3 test
Kiedyś tak wyglądał rodzinny samochód. Wszyscy już o tym zapomnieli.

Jeśli ktoś w głowie ułożył go sobie, jako elektryczny odpowiednik Golfa, to popełnia błąd. W ID.3 jest więcej miejsca i to porównanie nie jest na… miejscu. Ganiać się w ID.3 nie będziemy, ale ciasnoty również nie ma. Trzeba tylko pamiętać, że decydując się na wersję z większą pojemnością akumulatorów, tracimy jedno miejsce siedzące i samochód staje się 4-osobowy.

Nie jest to SUV

To dla wielu może być największa wada – Volkswagen ID.3 to nie jest SUV i nawet nie próbuje udawać. Nie wsiadamy do niego do góry, ani nawet w bok, ale niewielki próg sprawia, że wsiadanie jest wygodne. Wprawdzie z tyłu lepiej siedzieć w dwie niż trzy osoby, ale brak tunelu środowego uprzyjemnia korzystanie z tej części samochodu. Miejsca na nogi i głowę jest wystarczająco dużo. Pojemność bagażnika to 385 litrów. Tu się zmieści dużo więcej niż walizka pokładowa, ale gdyby udało się dobić do 400 litrów, łatwiej byłoby mi twierdzić, że nadaje się na rodzinny samochód. Nie jest tu ciasno, jak w aucie miejskim, tu jest dużo bardziej uniwersalnie.

Często widuję kierowców, po których widać, że ogarnianie dużego SUV-a sprawia im spory kłopot. Szczególnie widać to parkingach, na przykład po stanie narożników i słupków przy szlabanach. Dlatego warto zdawać sobie sprawę, że w ID.4 reflektory mamy na wysokości lusterek wielu samochodów, a z ogarnianiem ID.3 takiego kłopotu nie ma. Uczciwie jednak przyznam, że promień zawracania mają identyczny. To jest auto do stylu jazdy: tu wpadnę, tam szybko zaparkuję, tam podlecę, a tu jeszcze pozamiatam. Gabaryty tego samochodu dają mu sporą przewagę w mieście, a jednocześnie miejsca w środku nie brakuje.

Nie ma wersji GTX

Przyspieszenie do setki Volkswagena ID.3 może wynosić 7,3 s lub 7,9 s, a bazowe ID.4 nie schodzi poniżej 10 s. Szach mat. W dodatku dostępność momentu obrotowego umożliwia bardzo sprawne wyprzedzanie poza miastem, o jeździe miejskiej nie wspominając.

W Volkswagenie ID.3 mamy wyłącznie napęd na tył pojazdu. Może to nie być oczywiste, że to auto elektryczne tak szybko się odpycha od asfaltu, bo to większe modele są sprzedawane w wersjach GTX. To na nie kierowany jest przekaz typu moc, sport i inne takie. Tam jest napęd na cztery koła i przyspieszenia z gatunku tych do popisywania się przed nieświadomymi pasażerami, choć na pewno nie w bazowej wersji.

Górnik wracający z pracy może nie zdecydować się na ten kolor obszycia kierownicy.

Najmniejszym ID daje się bez problemu wyruszyć w dalszą podróż i to nie w stylu maluchem do Bułgarii. Wolę w trasie wyprzedzać bazowym ID.3 niż bazowym ID.4. To, że Volkswagen ID.3 jest najmniejszym przedstawicielem rodziny ID, nie znaczy, że nie da się nim oddalić od domu. Odbyłem nim dłuższą trasę i nie czułem się poszkodowany rozmiarem pojazdu. Skoro kompaktowy Volkswagen Golf służył za wzór uniwersalności, to ID.3 na pewno mu nie ustępuje. Jest tylko minimalnie krótszy, ale też szerszy, wyższy i ma większy rozstaw osi. Oczywiście kiedyś odkryjemy, że jest to auto elektryczne.

Ekranik rusza się razem z kolumną kierownicy.

Zasięg Volkswagena ID.3

Da się jeździć Volkswagenem ID.3 w trasę i to bez żadnego problemu. Nie jest to przypadek typowych miejskich samochodów, którym poza granicami miasta brakuje wszystkiego — przyspieszenia, pojemności silnika, niskich obrotów silnika, biegów i ciszy w kabinie. Nie ma żadnego dyskomfortu, oprócz konieczności uzupełniania energii w trasie.

250 kilometrów — taki był prognozowany zasięg, jaki najczęściej oglądałem w testowanym samochodzie przy niskiej temperaturze zewnętrznej, ale przeważnie podróżowałem z prędkością docelową 120 km/h. W mieście i na zwykłej drodze krajowej na pewno da się wycisnąć więcej. Zasięg da się też zwiększyć, kupując akumulator o pojemności 77 kWh. Jest to wartość, jaką legitymują się większe Volkswageny ID. Powinno być łatwiej ją wykorzystać, bo jak się nie jest SUV-em, to nie przepycha się ściany powietrza swą bryłą. Nie jest to raczej rzecz do obowiązkowej dopłaty, jeśli ktoś nie podróżuje na granicy zasięgu każdego dnia.

Volkswagen to Volkswagen

Pod tym hasłem można rozumieć wszystko, ale tutaj chodzi mi o brak różnic w stosunku do innych elektrycznych modeli – design jest oszczędny w szermowaniu środkami artystycznego wyrazu. Ekran nad kierownicą jest mały i oferuje znikomą ilość informacji. Można to potraktować nawet jako zaletę, bo nie rozprasza setkami możliwości konfiguracji, ale jednak u konkurentów częściej znajdziemy mamiący kolorami tablet. W Volkswagenie ID.3 znajdziemy też ekran środkowy ze znanym dobrze sposobem obsługi. Żeby przestawić ustawienia klimatyzacji, trzeba w niego klikać. Nawet zmienianie temperatury wymaga dotykania umieszczonego pod ekranem panelu.

Wolałbym nie klikać w ekran w celu ustawienia grzania foteli, ale po liftingu przynajmniej dolny panel ma być podświetlany.

Testowany egzemplarz miał jednak nutę szaleństwa w sobie i próbował nie być tak do końca przewidywalnym Niemcem. Była to nuta w kolorze białym, bo tapicerka była jasna, a kierownica była bielutka jak śnieg. To jest akcent, który ma szansę przyciągnąć osoby, które niekoniecznie szukają tylko samochodu, a jeszcze czegoś, co pozwoli im się wyróżnić. Samochód ma nie tylko dowozić z miejsca na miejsca, ale też mówić coś o jego właścicielu. W tym wypadku mówi: kupiłem sobie białą kierownicę, gdyż jestem szaleńcem szalonym, a nie zachowawczym księgowym, z zacięciem ekologicznym — przeciągnij moje zdjęcie w prawo.

Cena czyni cuda

Cena Volkswagena ID.3 nie jest najważniejsza, bo auta elektryczne nie kosztują mało. Ważniejsza jest cena innych modeli. Jeśli cennik Tesli Model 3 zbliża się (od góry) do granicy 200 tys. zł w 2023 roku, to samochód typu ID.3 jest w trudnej pozycji. Klient, mając do wyboru miejski samochód elektryczny dla ludu i sławną Teslę, woli ten, który ma większy czynnik chcę to. Jak powiesz znajomym, że kupiłeś Teslę, to od razu będziecie biec do garażu, żeby ją obejrzeć. A Volkswagena? Spokojnie, najpierw zjedzmy, kawka i dopiero zejdziemy.

Volkswagen ID.4 też może psuć klientom szyki. Nawet klienci wierni niemieckiej marce kombinują, jak wybrać najlepiej, a ID.4 i ID.3 dzieli w cenniku niewielka odległość. Najtańszy Volkswagen ID.3 kosztuje 199 390 zł, a ID.4 212 890 zł, a jest to wyraźnie większy samochód. Jeśli ktoś wybierze do ID.3 większy zestaw akumulatorów, to już przebije bazową cenę ID.4 i to znacznie, bo zapłaci 254 190 zł. W drodze jest wersja po liftingu i ma ona na start niższą wyjściową cenę, co trochę zmieni te łamigłówki na korzyść ID.3. W dodatku mało kto wykłada gotówkę na stół, bo na klientów czekają różne formy finansowania. W miesięcznej racie może nie być w ogóle różnicy między tymi modelami, przy odpowiednio dobranych parametrach. Bardzo łatwo jest podjąć decyzję, że woli się mieć więcej prawie za tyle samo pieniędzy.

Poruszasz trochę suwaczkami na Volkswagen Financial Services i ID.3 wyjdzie co miesiąc taniej niż ID.4.

Jeśli ktoś nie boi się elektrycznego napędu, to może śmiało traktować Volkswagena ID.3 jako uniwersalny samochód. Może już nie wyciągajmy tego malucha w Bułgarii, ale to auto jest w zupełności wystarczające do zaspokojenia codziennych potrzeb i wakacyjnego wyjazdu. Ludzie po prostu się przyzwyczaili do myślenia, że jak tylko mają psa, nie mówiąc o psiecku, to oni nie dadzą rady spakować się w nic mniejszego od SUV-a. Dajcie szansę Volkswagenowi ID.3 na rolę familijnego samochodu, a nie tylko na drugie auto w rodzinie.

Czytaj dalej:

Dopłata do opadającej linii dachu jest kluczowa. Wiem, bo jeździłem Volkswagenem ID.5 GTX

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać