Samochody używane

Oto trzy najtańsze w utrzymaniu samochody. Dostawcy jedzenia nie mogą się mylić

Samochody używane 20.03.2022 106 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 20.03.2022

Oto trzy najtańsze w utrzymaniu samochody. Dostawcy jedzenia nie mogą się mylić

Piotr Szary
Piotr Szary20.03.2022
106 interakcji Dołącz do dyskusji

Jednym z głównych czynników wpływających na wybór samochodu używanego jest to, czy jest on tani w utrzymaniu. Wiedzą o tym setki, jeśli nie tysiące dostawców jedzenia – dlaczego by więc nie skorzystać z ich doświadczeń?

Wielu z nas od czasu do czasu zamawia sobie coś do jedzenia z dostawą do domu czy do miejsca pracy. Czasem dostawcy przywożą gorący posiłek na skuterach, ale szczególnie w mniejszych miejscowościach prym wiodą ciągle samochody. I choć auto nie jest co do zasady tak tanie w utrzymaniu jak jednoślad, to nie oznacza od razu, że każde wymaga zostawiania w serwisie kilkuset złotych co 2 tygodnie. Oto nasze (podpatrzone u dostawców!) trzy propozycje, ale odrobinę mniej oczywiste niż Fiaty Seicento i Panda.

Jakie auto tanie w utrzymaniu?

Propozycja nr 1 – Hyundai Getz

auto tanie w utrzymaniu
Model po liftingu.

Dziś model nieco zapomniany, ale zupełnie niesłusznie – jest bowiem niemal równie udany co jego następca, i20. Nie znajdziemy tu emocji ani szałowej stylistyki, ale znajdziemy jeden z najwyższych wskaźników niezawodności w segmencie. Hyundai Getz w zasadzie nie ma słabych punktów poza ryzykiem wystąpienia korozji, no i poza niską kulturę pracy 3-cylindrowych diesli, które w 2005 r. zastąpiono 4-cylindrowymi. Jedne i drugie mają 1,5 l pojemności, ale starsze osiągają 82, a nowsze – 88 KM. Poza tym oferowano silniki benzynowe: 1.1, 1.3, 1.4 i 1.6 (moce od 63 do 105 KM) – nawet 1.1 nie zasługuje na jednoznaczne odradzenie go, bo choć ma mizerne osiągi (16,1 s do setki), to w warunkach miejskich powinien się sprawdzić, zwłaszcza że dzięki faktowi posiadania 4 cylindrów kulturze jego pracy nie można nic zarzucić. Ale oczywiście warto poszukać 1.3 i 1.4.

Getz zaskakuje dobrą dostępnością części, w tym markowych zamienników. Nie trzeba się obawiać także o brak elementów blacharskich. Co więcej, większość cen jest przyjemnie niska (np. za wahacz zapłacimy 150 zł).

auto tanie w utrzymaniu

Na OLX obecnie jest na sprzedaż ponad 130 Hyundaiów Getz opisanych jako nieuszkodzone. Najtańsze wystawiono za 2500 zł, najdroższe za czterokrotność tej ceny. No, pomijając jedno auto, któremu dowalono cenę 16,5 tys. zł – korci mnie, żeby spytać, kto to zarezerwował w tej cenie. W starszych egzemplarzach trzeba uważać na wyposażenie – zdarzały się auta bez wspomagania kierownicy.

Propozycja nr 2 – Opel Corsa C

auto tanie w utrzymaniu
Model po liftingu.

Auto popularne i łatwe do kupienia – nawet biorąc pod uwagę, że po ustawieniu widełek od 2000 do 2006 r. możemy się natknąć na Corsy B i D, to nadal do wyboru jest ponad 600 Cors C na samym tylko OLX-ie, sporo z krajowych salonów. Przedział cen to mniej więcej 1500-2000 zł za auta najtańsze (często w słabym stanie blacharskim), do okolic 10 tys. zł za najdroższe. Unikać należy tu w zasadzie tylko 3-cylindrowych, benzynowych silników 1.0 (wolne, awaryjne, drogie w naprawach, kto to dopuścił do produkcji) i zautomatyzowanych skrzyń biegów Easytronic (wolne, awaryjne, drogie w naprawach, kto to dopuścił do produkcji).

Pozostałe wersje silnikowe, które mogą interesować klientów chętnych na coś taniego w utrzymaniu, nie mają poważniejszych problemów technicznych – może poza rozciągającym się łańcuchem rozrządu w 1.3 CDTI, ale to znana wada. Jeśli ktoś za wszelką cenę chce mieć silnik benzynowy i przy tym możliwie jak najprostszy – niech trzyma się starszych aut. Nowsze mają silniki Twinport, które mają nieco bardziej skomplikowany układ dolotowy (głównie ze względów ekologicznych, ale w 1.2 Twinport nieco wyższa jest moc – 80 KM zamiast 75 KM w zwykłym 1.2).

auto tanie w utrzymaniu

Z innych problemów można tu jeszcze wymienić usterki przekładni kierowniczej (w niektórych autach wymieniano je na gwarancji) i korodujący wydech. Warto rozważyć m.in. benzynowe wersje 1.2 i 1.4 (75-90 KM), a z diesli – przykładowo 75-konne 1.7 DTI (ma szerszy zakres użytecznych obrotów niż 1.3 CDTI) – choć trzeba mieć na uwadze, że zużycie paliwa 1,7-litrowego diesla będzie zauważalnie wyższe (o ok. litr na 100 km w porównaniu z 1.3).

Propozycja nr 3 – Toyota Yaris I

Model po liftingu.

Następca Toyoty Starlet okazał się być równie pancernym mechanicznie autem – jeśli nie pokona go rdza (trzeba uważać szczególnie na podwozie), to nie pokona go nic. Nie znaczy to, że Yaris nie ma wad – ceny części na tle Hyundaia i Opla są zauważalnie wyższe, futurystyczne wnętrze nie każdemu się spodoba (zwłaszcza, że jakość tworzyw jest dyskusyjna), a precyzja skrzyni biegów do najlepszych nie należy. To wszystko nie zmienia faktu, że to jedna z najlepszych propozycji w segmencie, i przy okazji jedyna, gdzie nawet bazowy silnik zapewnia naprawdę dobrą dynamikę (przed liftingiem nawet lepszą, ponieważ po lifcie moc 4-cylindrowego silnika 1.0 spadła z 68 do 65 KM).

W 2002 r. do gamy dołączył 75-konny turbodiesel 1.4 D-4D, który… też jest rewelacyjny i nawet w mieście zużywa mniej niż 5 l/100 km. Jedyną powtarzalną usterką w jego przypadku są awarie zaworu EGR i alternatora – ten drugi zamocowano dość nisko, przez co narażony jest np. na kontakt z wodą, co skutkuje pękaniem obudowy.

Z innych usterek w Yarisie mamy głównie drobiazgi: zgrzytający bieg wsteczny (i czasem pierwszy) czy wycieki spod dekla zaworów.

Toyota Yaris 1. generacji jest najmniejszym autem z powyżej przedstawionych – ma tylko 364 cm długości (Getz – 381 cm, Corsa – 379 cm). Ma jednak dwa asy w rękawie – pierwszy to przesuwana tylna kanapa (kosztem przestrzeni dla pasażerów tylnych siedzeń można powiększyć bagażnik z 205 do 305 l), a także dostępność wyjątkowo praktycznej odmiany Verso (418 cm długości).

auto tanie w utrzymaniu
W tle: Yaris Verso.

Na OLX znajdziemy ponad 300 Yarisów. Najtańsze to ponownie kwestia ok. 2500 zł, ale wydają się być jeszcze bardziej zmęczone życiem niż Hyundaie i Ople – często nie mają też badania technicznego, warto więc uważnie czytać opisy. Da się też w takiej cenie dostać diesla z ważnymi opłatami, ale cudów nie ma – na liczniku widnieje niemal 400 tys. km przebiegu. Najdroższe auta w zwykłych wersjach silnikowych wystawiane są za ok. 13 tys. zł, można za tyle dostać nawet 105-konną wersję T-Sport – równie niezawodną, ale już nie aż tak tanią w utrzymaniu. W przypadku Verso górna granica cen jest podobna, ale najtańsze auta wystawiane są zwykle za ok. 4 tys. zł. Jest ich zdecydowanie mniej – na OLX obecnie tylko ok. 20 sztuk.

Auto tanie w utrzymaniu – które?

Którekolwiek z powyższych – nie jest tajemnicą, że w przypadku aut używanych w tych granicach cenowych bardziej liczy się stan konkretnego egzemplarza, niż model samochodu. Nie zmienia to faktu, że wybierając Getza, Corsę czy Yarisa mamy duże szanse na naprawdę tanią i wieloletnią eksploatację.

Czy te auta będą absolutnie bezawaryjne? Zapewne nie – wiek i przebieg robią swoje, samochody mają prawo się zużywać. Ale można spokojnie założyć, że ani Hyundai, ani Opel (sprawdzić czy nie 1.0), ani Toyota nie zaskoczą nas nagłymi, przykrymi wydatkami.

Dostawcy jedzenia nie mogą się mylić – u mnie po mieście jeździ nawet Corsa z szyldem „na ratunek głodnym ludziom”.

Mnie już kilka razy uratowała.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać