Wiadomości

Małopolska policja jest zdesperowana. Wszyscy są winni słynnego wypadku z czterema ofiarami

Wiadomości 31.08.2023 167 interakcji

Małopolska policja jest zdesperowana. Wszyscy są winni słynnego wypadku z czterema ofiarami

167 interakcji Dołącz do dyskusji

Czarna seria wypadków śmiertelnych z Małopolski postawiła funkcjonariuszy przed trudnym zadaniem poprawienia bezpieczeństwa na drogach. Temu kierowcy postawili ultimatum.

Małopolska policja wzięła na celownik ścigantów. Poniższe nagranie z kontroli pokazuje, że mundurowi gotowi są na wiele, byle tylko odnieść zwycięstwo podczas akcji „Nielegalne wyścigi”.

Wideo opublikowane na kanale Dashcam Bandit pochodzi z interwencji krakowskiej policji wykonanej w ramach działań „Nielegalne wyścigi”. Jeden z kierowców został ukarany mandatem karnym w wysokości 2 tys. zł za nie trzymanie obu rąk na kierownicy podczas kontroli drogowej. Zostało to uznane za wykroczenie z art. 97 k.w. Mówi on o możliwości ukarania grzywną do 3 tys. złotych osoby, która wykracza przeciwko innym przepisom ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym lub przepisom wydanym na jej podstawie. W tym przypadku policjanci uznali, że kierowca nie wywiązał się z art. 131 ustawy Prawo o ruchu drogowym, czyli z Rozporządzenia w sprawie przeprowadzania kontroli ruchu drogowego. Oto zapis kontroli:

Sami publikujący nagranie przyznają, że nie jest ono dobrej jakości, ale jak tylko ogarniemy, że dźwięk pochodzi z wnętrza Mazdy widzianej w kadrze, to wszystkiego staje się jasne. W trakcie kontroli mundurowi twierdzą, że kierowca białej Mazdy nie położył rąk na kierownicy do kontroli. Na co kierowca twierdzi, że nie widział nadchodzącego funkcjonariusza. Policjanci poddają w wątpliwość linię obrony kierowcy twierdzącego, że nie widział nadchodzącego policjanta i nie zdążył położyć rąk na kierownicy. Następnie bardzo szybko nawiązują do głośnego wypadku Renault i zarzucają kontrolowanemu, że to „przez te wasze spoty” tamci młodzi ludzie nie żyją, bo zdaniem funkcjonariusza „wracali z jednego z nich”. Słysząc te słowa, oskarżony o nietrzymanie rąk na kierownicy, przyznaje, że wie, o jaki wypadek chodzi i poddaje się kontroli, ponieważ „nie szuka kłopotów”.

Kierowca ostatecznie decyduje się przyjąć karę w wysokości 2 tys. zł. Policjant znowu wraca do feralnego wypadku i mówi, że obecnie prokuratura nie ma litości. Funkcjonariusz dalej sugeruje nawet, że właśnie takie osoby, jak kontrolowany kierowca, nakręcają nielegalne wyścigi i grozi rozmówcy zatrzymaniem uprawnień. Kierowca przystaje na karę grzywny.

Małopolska policja nie ma lekko

Nagranie z tego zatrzymania ukazuje kilka patologii. Po pierwsze, ze słów policjanta można wyraźnie wyczuć, że krakowska drogówka jest obecnie w trudnej sytuacji. Można kolokwialnie rzec, że jest na dywaniku u człowieka od granatnika w związku z głośnym wypadkiem i za wszelką cenę mundurowi starają się wykazać i znaleźć sposób na powstrzymanie nocnych zabaw w szybkich samochodach.

Z drugiej strony wygląda na to, że społeczność motoryzacyjna z Małopolski nie przejęła się losami pasażerów żółtych Renault (tak, tak – były już dwa prawie identyczne wypadki: ten oraz ten) i zabawa w tamtym regionie trwa nadal. Byłem kiedyś w nocy „na Wichrach” i przekonałem się na własne oczy o tym, że w Małopolsce lubią jeździć ostro. Jak to wszystko się skończy? Moim zdaniem dla kogoś tragicznie, ale mam nadzieję, że się mylę.

Na koniec zostawiłem kwestię karania z wykroczenia z art. 97 k.w. Ten art. Pierwszy raz mam przyjemność zobaczyć to wspaniałe narzędzie w akcji. Daje ono możliwość przybicia na miejscu komukolwiek kilku tysięcy złotych kary za cokolwiek niezgodnego z zapisami ustawy Prawo o ruchu drogowym lub przepisom wydanym na jej podstawie. To potężna broń i nie jestem pewien, czy w ogóle powinna istnieć.

Czytaj również:

Koszmarny wypadek w Krakowie przypomina, że „szybko i bezpiecznie” nie istnieje

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać