14.05.2020

Europa nie potrzebuje samochodów elektrycznych. Wystarczą hybrydy

Toyota vs. auta elektryczne: po co się spieszyć, skoro klientom (i zyskowności) wystarczą hybrydy?

Polski oddział Toyoty zorganizował konferencję prasową, podczas której zaprezentowano wnioski z trudnych, pierwszych miesięcy tego roku. W skrócie: wszystkim spadło, jednym więcej, innym mniej, ale podobno najgorsze już za nami. Klienci wracają do salonów, coraz chętniej kupują online i coraz częściej wybierają małe, miejskie auta. Aygo nawet sprzedaje się wręcz lepiej niż przed wybuchem epidemii. 

Nowe modele Toyoty trafią do salonów dopiero w przyszłym roku. 

Oficjalnie potwierdzono, że Highlander pojawi się w salonach w styczniu 2021, ale przedsprzedaż wystartuje już we wrześniu tego roku. I ma to nie być taki sam  samochód, jaki dziś można kupić w Stanach Zjednoczonych. Europejski Hihglander ma mieć zmienione zawieszenie i zmodyfikowany układ kierowniczy. Oznacza to pewnie, że będzie chętniej skręcał i nie będzie musiał się przy tym podpierać o asfalt lusterkami.

Jeszcze dłużej trzeba będzie czekać na Yarisa Cross. 

Przedsprzedaż produkowanego we Francji, najmniejszego crossovera Toyoty, który miał debiutować wiosną w Genewie, ale finalnie został pokazany w sieci w ubiegłym miesiącu, zaplanowano na czerwiec przyszłego roku, a pierwsze auta będą gotowe do odbioru we wrześniu.  

Za to na elektryczną Toyotę w Europie przyjdzie nam czekać jeszcze z 5 lat. Bo nie jest potrzebna.

A w Polsce to już szczególnie. W ciągu pierwszych czterech miesięcy w naszym kraju udział samochodów z napędami alternatywnymi w całej sprzedaży wyniósł 16 proc., czyli ok. 20 tys. szt. Prawie połowa z tego to Toyoty. 90 proc. z z wszystkich modeli z napędami alternatywnymi przypada na hybrydy zwykłe i typu mild, 5 proc. – hybrydy ładowane z gniazdka i kolejne 5 proc. – samochody elektryczne. 

Według Toyoty zainteresowanie samochodami elektrycznymi jest zbyt małe, by wprowadzać je do sprzedaży.

Toyota uznała, że lepiej sprzedawać znacznie tańsze, zwykłe hybrydy, bo one wystarczą, by zmieścić się w unijnych limitach CO2 ustanowionych na najbliższe 5 lat. Na model całkowicie elektryczny według planów poczekamy do 2025 r., gdy wymagana średnia emisja CO2 w gamie spadnie do poziomu 68 g/km i trudno będzie ją osiągnąć bez elektryka.

Z jednej strony można się żachnąć, że Toyota stawia na zyskowność, zamiast promować ekologię.

Z drugiej – gdyby klienci stawiali poważnie na taką ekologię, to pewnie i model pojawiłby się wcześniej. Japończycy są gotowi, a tam gdzie są chętni i działają odpowiednie przepisy, elektryki już sprzedają. W Chinach mają np. elektrycznego C-HR-a, ale podobno nie ma sensu wprowadzać go do nas.

Europejscy producenci idą inną drogą – przybywa nowych modeli PHEV i elektryków, Toyota stawia na proste hybrydy. Kto ma rację – przekonamy się za kilka lat.