Wiadomości

Sprzedaż samochodów na wodór wstrzymana po wybuchu stacji. To nie pomoże elektromobilności

Wiadomości 12.06.2019 97 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 12.06.2019

Sprzedaż samochodów na wodór wstrzymana po wybuchu stacji. To nie pomoże elektromobilności

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz12.06.2019
97 interakcji Dołącz do dyskusji

W Norwegii wybuchła stacja tankowania wodoru. Ofiar w ludziach nie było, ale ucierpiały samochody, nie tylko te na wodór.

Wybuchła stacja firmy Uno-X przy centrum handlowym Sandvika. Stacja znajduje się blisko skrzyżowania dróg E16 i E18, które zostały czasowo wyłączone z ruchu. Stacja paliła się przez dłuższy czas a policja zabezpieczyła teren o promieniu pół kilometra wokół miejsca eksplozji.

Wybuch był tak silny, że w przejeżdżających samochodach aktywowały się poduszki powietrzne. Jedyni poszkodowani to pasażerowie tych pojazdów, którzy ucierpieli na skutek wybuchu poduszek. Skierowano ich do szpitala, ale prawdziwe ofiary to samochody zasilane wodorem.

Sprzedaż samochodów na wodór została zawieszona.

Nieznana jest jeszcze przyczyna wybuchu, najprawdopodobniej wybuchł zbiornik wodoru. Gaz na stacjach przechowywany jest pod dużym ciśnieniem, nawet do 800 bar. Uno-X i Nel – firmy odpowiedzialne za utrzymanie stacji i dostarczanie wodoru – błyskawicznie zamknęły swoje pozostałe norweskie stacje. Do końca 2020 roku mieli postawić w Norwegii 20 takich punktów, obecnie było ich 13.

Tym samym właściciele samochodów zasilanych wodorem stracili możliwość ich zasilania. Norwegia jest jednym z kilku europejskich krajów, w których można kupić Toyotę Mirai. Dostępny jest tam również Hyundai Nexo. Popularnością nie mogą równać się z obficie dotowanymi samochodami elektrycznymi, Toyota Mirai w 2018 roku rozeszła się w Europie w liczbie 160 sztuk.

I liczba ta może dynamicznie nie wzrosnąć. Tuż po wybuchu, sprzedaż Mirai i Nexo w Norwegii została przez producentów zawieszona. Dotychczasowi użytkownicy pojazdów wodorowych mają otrzymać samochody zastępcze, bo zakupionych przez siebie produktów nie mogą użytkować.

Sprzedaż samochodów na wodór jest znikoma, głównie ze względu na brak sieci ładowania. Ten wybuch na pewno nie pomoże w popularyzacji tej koncepcji zasilania pojazdów. Szczególnie w obliczu zawieszenia sprzedaży, mimo że samochodom nic nie dolega.

Samochodom elektrycznym zdobywać rynek jest łatwiej, bo nawet bez rozległej sieci ładowarek wciąż można ładować je z domowego gniazdka. Z samochodami na wodór problemu braku infrastruktury przeskoczyć się nie da.

Pojazdy uznawane za ekologiczne mają ostatnio pod górę. Pod największym ostrzałem znajduje się Tesla. Znajdowane są błędy w działaniu mających zapewniać bezpieczeństwo systemów, albo elektryzują nagłówki o samozapłonach modeli tej marki. Do płonących Tesli nie chce dołączyć Audi e-tron.

Audi e-tron zagrożone pożarem.

Najpierw akcję serwisową ogłoszono w Stanach Zjednoczonych, teraz ważą się losy e-tronów w Europie. Przyczyną amerykańskiej akcji było zagrożenie samozapłonem zespołu akumulatorów trakcyjnych. Nie odnotowano by któryś z egzemplarzy pierwszego elektrycznego samochodu Audi stanął w płomieniach, ale akcję techniczną prewencyjnie ogłoszono i 540 właścicieli wezwano do serwisów.

Audi poinformowało, że z powodu wady w prowadzeniu wiązki przewodów, wilgoć może dostać do się do poszczególnych ogniw i wywołać pożar. Pożarów brak, ale zarejestrowano 5 przypadków, gdy kontrolka sygnalizowała błąd akumulatora z powodu gromadzącej się wilgoci.

Gdy zaświeci się ostrzegawcza lampka, e-trona należy wyprowadzić na zewnątrz i wyłączyć. Nie wolno go z tą usterką doładowywać, tylko odholować do serwisu. W zastępstwie przysługuje samochód spalinowy i karta paliwowa z limitem 800 dolarów.

Ta wada może dotyczyć 7000 sztuk e-tronów, w tym ponad 2000 sprzedanych w Niemczech. Nic nie wiadomo by w USA, w którymś z 1109 sprzedanych (nie wszystkie dotarły do klientów) e-tronów zaświeciła się kontrolka, ale ogłoszono akcję serwisową. W Europie są takie przypadki, ale akcji serwisowej nie ma. Chyba powinno być odwrotnie?

Silniki spalinowe zamiast elektrycznych.

Przyszłość motoryzacji ma wyglądać tak, że silniki spalinowe zostaną zastąpione przez elektryczne. Tymczasem nowoczesnym i ekologicznym napędom na ratunek przyjdą truciciele.

Nie podano jakie samochody zastępcze otrzymają właściciele Toyot i Hyundai w Norwegii, ale bez silników spalinowych raczej się nie obejdzie. Hyundai ma w ofercie elektryczne samochody, ale Toyota swoim klientów będzie musiała przydzielić hybrydy, by całkiem ich nie zniesmaczyć w pełni benzynowym pojazdem. Na pewno spalinowe pojazdy otrzymają właściciele e-tronów w Stanach.

Alternatywne dla paliw kopalnych źródła napędu muszą jeszcze chwilę poczekać by klienci obdarzyli je zaufaniem. Do tego czasu, każda informacja o pożarze czy wybuchu z ich udziałem na pewno będzie szeroko komentowana, nawet gdy jedynymi ofiarami będą samochody.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać