Wiadomości

Kochani, mamy to. Średnia emisja dwutlenku węgla z aut na papierze spadła

Wiadomości 21.06.2023 41 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 21.06.2023

Kochani, mamy to. Średnia emisja dwutlenku węgla z aut na papierze spadła

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz21.06.2023
41 interakcji Dołącz do dyskusji

I to trzeci rok z rzędu jest tak dobrze. Niedługo na papierze nie będziemy nic emitować. Możemy dalej nic nie robić.

Przypomnę, o co walczymy. To znaczy może nie my dokładnie, ale aktywiści i Bruksela, ale przynajmniej naszymi rękami portfelami. Walczymy o obniżenie emisji dwutlenku węgla i czyste powietrze w miastach. Dlatego mamy przesiąść się na samochody elektryczne, bo one nie emitują dwutlenku węgla, przynajmniej na papierze. W mieście faktycznie nakopcone może być mniej, bo rury wydechowej faktycznie nie mają, choć to nie dwutlenek węgla truje. Aż tyle cząstek stałych mogą z samego ścierania hamulców i opon nie uścibolić, żeby nas wytruć. Zresztą mam wrażenie, że te liczby o przedwczesnych zgonach z powodu zanieczyszczenia powietrza mało na kim robią wrażenie. W referendum pewnie zagłosowalibyśmy za utrzymaniem liczby przedwczesnych zgonów, byle nie zabierać nam samochodów spalinowych. W zasadzie to nawet za darmowe parkowanie w miastach byśmy te zgony poświęcili.

Ale nie poświęcimy, bo mężnie walczymy ze średnią emisją dwutlenku węgla z samochodów osobowych, i z dostawczych też. I odnosimy sukcesy. Na papierze oczywiście.

Niższa emisja dwutlenku węgla z nowych samochodów

Europejska Agencja Środowiskowa opublikowała wstępne dane z tego emitowania. A tam stoi napisane, że średnia emisja dwutlenku węgla z nowych samochodów osobowych i dostawczych spadła i to trzeci rok z rzędu. A nie zawsze tak było.

9,4 mln sprzedanych w 2022 roku nowych samochodów osobowych średnio, na papierze, emitowało 108,2 g dwutlenku węgla na każdy przejechany kilometr. To o 6 gramów mniej niż w 2021 roku. Wszystko to dzięki temu, że rósł udział zelektryfikowanych samochodów w sprzedaży. Urósł on aż do 23 proc., a w przypadku samochodów czysto elektrycznych do 13,4 proc. Z kolei 1 mln sprzedanych aut dostawczych średnio wydmuchał do atmosfery, na papierze rzecz jasna, 185,3 g na kilometr, czyli o 8 g mniej niż rok wcześniej. Ależ tam rozpasanie gramowe panuje, w dodatku udział aut w pełni elektrycznych to tylko 6,1 proc., mimo że wzrósł.

Czy możemy już otwierać szampana?

No pewnie, że nie mam pojęcia

Są to dane na papierze, ze sprzedażowych słupków. Co oznacza, że te 13,4 proc. sprzedanych elektryków może stać nieruszane w garażu, a wszystkie spalinowe auta dostawcze robią w tym czasie po tysiąc kilometrów dziennie. I wtedy wcale nie jest nigdzie czyściej, a planeta nie topi się w słabszym tempie. Oczywiście dane z papieru jednak mają jakieś przełożenie na rzeczywistość. Stare spalinowe auta umierają, nowych, czystszych jest coraz więcej, więc może i liczba nadmiarowych zgonów spada, ale wątpię.

Nikt przy takich danych nie zamierza pisać, że średnia mogłaby być nawet dwa razy niższa i nie miałoby to żadnego znaczenia. Klienci mogliby wtedy kupić dwa razy więcej samochodów i do atmosfery trafiłoby jeszcze więcej dwutlenku węgla niż wcześniej. Tak się nie stało, ale te papierowe zwycięstwa cieszą wyłącznie urzędników, którzy mogą sobie je wklejać do różnych raportów i poklepywać się po plecach, jak świetnie to wymyślili. Spadła emisja? Spadła, to po co drążyć.

Wciąż sobie wesoło wierzymy, że te zmiany przyniosą jakiś efekt. Nikt niestety na głos nie mówi, kiedy te nadmiarowe zgony zostaną zlikwidowane. Nie mogę się zorientować, ile ich dokładnie jest, czy ponad 200, czy ponad 300 tys., ale na pewno nie wiadomo, o ile mniej zgonów to będzie satysfakcjonujący rezultat. Lepiej cieszyć papier spadającą średnią na salonie.

Czytaj dalej:

Oto wszystko, co chciałeś wiedzieć o europejskich normach emisji spalin, a bałeś się zapytać

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać