Wiadomości

Covid zabija zyskowność. Niemieccy producenci pod kreską. No chyba, że Porsche

Wiadomości 22.08.2020 293 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 22.08.2020

Covid zabija zyskowność. Niemieccy producenci pod kreską. No chyba, że Porsche

Adam Majcherek
Adam Majcherek22.08.2020
293 interakcje Dołącz do dyskusji

Sprzedaż w pandemii spadła, a prowadzenie biznesu swoje kosztuje. Niektórzy producenci notują już spore straty.

Niemiecki Handelsblatt opublikował raport doktora Ferdinanda Dudenhöffera, doświadczonego eksperta i analityka sektora motoryzacyjnego, który sprawdził jak obecna sytuacja odbija się na kondycji poszczególnych koncernów. Wyniki podał nie tylko w ujęciu ogólnym, ale również z perspektywy każdego sprzedanego samochodu.

Z badania wynika, że nawet pomimo podobnej tendencji, wyniki poszczególnych koncernów i marek są skrajnie różne.

Koncerny sprzedają za mało by zarabiać

Dla przykładu, VW jak dotąd zaliczył 28-proc. spadek sprzedaży, a Toyota – 29. proc. Mimo tego, przeliczając na każde sprzedane auto, Toyota wciąż jest na plusie – według wyliczeń dokładnie 533 euro na sztuce. Tymczasem Volkswagen już dokłada do interesu i to nie mało – 415 euro.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja niemieckich marek premium.

Mercedes i Audi tracą po ok. 600 euro, a BMW nawet 1100. Wygląda na to, że polityka rabatowa, stosowana ostatnio przez marki Audi i BMW nie przynosi spodziewanych rezultatów – auta wciąż sprzedają się za słabo. Traci też Volvo – statystycznie 343 euro na sztuce.

Nie chodzi o to, że nagle produkcja samochodów stała się drastycznie droższa. Sprawa rozbija się o koszty, które wiążą się z prowadzeniem biznesu niezależnie od wielkości produkcji. Jeśli trzeba je rozłożyć na znacznie mniejszą liczbę sprzedanych samochodów, to okazuje się, że biznes chwilowo przestaje się opłacać. Zaprzestanie sprzedaży nie jest jednak rozwiązaniem, bo te koszty wciąż trzeba będzie ponosić. Jedyne rozwiązanie, to zacząć sprzedawać więcej. Albo zredukować koszty stałe.

Toyota to nie jedyna marka, która potrafiła sobie poradzić z kryzysem.

Na plusie jest wciąż np. PSA (707 euro na każdym aucie), ale rekordzistą jest Porsche – mimo kryzysu wciąż zarabia na każdym sprzedanym aucie po niemal 10 tys. euro. Powody do zadowolenia ma też Tesla, bo na każde auto przypada 3 tys. euro zysku, ale nie z samej sprzedaży, a z pieniędzy zarobionych na sprzedaniu FCA limitów CO2. Właściciele Tesli często o tym zapominają, ale w kwestii formalnej, o ich samochodach nie można powiedzieć, że są bezemisyjne – przypada na nie odpowiednia część emisji marek Fiata i Chryslera.

To trochę jak ze wskazaniem kierującego na fotce z fotoradaru.

FCA zbliża się do limitu punktów karnych i straciłoby prawko, ale dogadało się z Teslą, że to ona siedziała za kółkiem i przyjmie na siebie punkty karne, bo ma czyste konto i nie ma szans nazbierać tylu punktów, by stracić uprawnienia do prowadzenia. Tylko, że o ile w przypadku fotoradaru jest to działanie wbrew przepisom, zagrożone dodatkowymi karami, o tyle w biznesie motoryzacyjnym wszystko rozgrywa się w majestacie prawa. Choć w moim odczuciu to ogromna hipokryzja.

Tak czy inaczej – branża motoryzacyjna mocno oberwała od pandemii. Producenci muszą dwoić się i troić, nie tylko by wrócić ze sprzedażą do poziomu sprzed pandemii, ale jeszcze nadrobić to co stracili w pierwszej połowie tego roku.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać