Wiadomości

Jak wybuchnąć silnik w Ferrari 308? To bardzo proste. Nawet dziecko to potrafi

Wiadomości 30.08.2021 340 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 30.08.2021

Jak wybuchnąć silnik w Ferrari 308? To bardzo proste. Nawet dziecko to potrafi

Adam Majcherek
Adam Majcherek30.08.2021
340 interakcji Dołącz do dyskusji

Recepta jest prosta: dej mu na zimnym – silnik starego Ferrari może tego nie wytrzymać.

Nie, nie zachęcamy do niszczenia czegokolwiek, w jakimkolwiek samochodzie. Ale przykład ze Stamford Classic Car Show stanowi znakomitą odpowiedź na pytanie dlaczego podczas imprez klasyków i nie tylko, wiele samochodów stoi pozamykanych na cztery spusty, a część nawet odgrodzona od zwiedzających płotkiem.

Niektórzy się złoszczą, że nie da się zrobić pamiątkowego zdjęcia przy aucie, albo, że dzieci sobie nawet nie mogą wsiąść i pooglądać.

Według wpisu na grupie miłośników klasyków z brytyjskiego Burton nad rzeką Trent, podczas wspomnianej imprezy właściciel Ferrari 308 wykazał się empatią i pozwolił zwiedzającym podejść bliżej, a nawet wpuścił za kierownicę jakieś dziecko. Co gorsza, by młody posmakował prawdziwej, włoskiej motoryzacji, właściciel pozwolił mu odpalić silnik. Podekscytowany młody człowiek nie odmówił sobie przyjemności, by wcisnąć gaz do podłogi. Zgodnie z zasadami matematyki i fizyki, zimne, 8-cylindrowe, wysokoobrotowe V8 Ferrari + gaz w podłodze = takie widowisko:

Podobno silnik tego Ferrari, a właściwie jego elementy i fragmenty tylnej szyby rozprysnęły się w promieniu 10 m

Oczywiście bez obejrzenia pozostałości nie można stwierdzić jednoznacznie co tam się wydarzyło. Pod autem leżą jakieś kawałki metalu. Obstawiam, że gwałtowny wzrost obrotów zimnego silnika skutkował pociągnięciem płynu do cylindrów, a że płyn się nie spręża, ciśnienie rozerwało blok silnika i zbiornik płynu chłodzącego, którego fragmenty rozbiły szybę. Możliwe też, że jednostka nie była w najlepszym stanie technicznym – w końcu to produkt włoskiej motoryzacji z lat 80. ubiegłego stulecia. Być może zapchała się odma i blok rozerwało ciśnienie powietrza skompresowanego w kraterze pod cofającym się tłokiem. Oczywiście to tylko teorie, ale tak czy inaczej – skutki są opłakane. Właścicielowi nie pozostaje nic innego niż wstawić silnik K24 z Hondy. A młody już wie, jak smakuje włoszczyzna.

Kiedy więc następnym razem wpadniecie na jakieś Motoclassic Wrocław czy inne Ultrace zrozumcie właścicieli aut, którzy w trosce o ich stan nie pozwalają na opieranie się o karoserię, czy wsiadanie do kabiny. I z tą tezą na temat dawania silnikowi miodu, którą lansuje nasz ex-redaktor Michał, to jednak sugerowalibyśmy ostrożność.

zdjęcie otwierające nie przedstawia wspomnianego egzemplarza. Autor: Agia/Shutterstock.com

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać