Przegląd rynku

Oto 9 samochodów, które wydaje ci się, że możesz kupić, ale to nieprawda

Przegląd rynku 21.01.2022 187 interakcji

Oto 9 samochodów, które wydaje ci się, że możesz kupić, ale to nieprawda

Piotr Barycki
Piotr Barycki21.01.2022
187 interakcji Dołącz do dyskusji

Są takie samochody, które wydają się nam oczywiste. Potrzebujemy konkretnego zestawu cech, od razu przychodzi nam do głowy właściwy model, a potem hop – prosto do salonu. Ale nie w 2022 r.

Nie chodzi tu jednak wyłącznie o dostępność i o to, że na niektóre modele trzeba naprawdę długo czekać. Po prostu niektóre stałe elementy naszych ulic przestały już być stałe. Albo inaczej – przestały już istnieć i mało prawdopodobne, żeby kiedykolwiek wróciły.

Czego więc nie możemy dziś kupić, mimo że wydaje się na to nam zupełnie naturalne, żeby pójść i kupić taki właśnie model?

Kombivan Peugeota, Opla albo Citroena z silnikiem spalinowym

To miało sens. Niezbyt wygórowana cena, ujemny prestiż, praktyczność nie do pobicia. Można wozić do upadłego dzieci, rowery, wielkie psy, meble, kartony i inne rzeczy, i nigdy nie zabraknie miejsca. Nawet ta codziennie wożona z marketu pralka/zmywarka/lodówka na luzie wejdzie.

A że to miało sens, to teraz już go nie będzie mieć, bo od tego roku nie dostaniemy spalinowego Riftera, Combo czy Berlingo. Zostają tylko elektryczne, które sens pewnie mają, ale nikt nie jest pewien gdzie.

Peugeot z dwulitrowym dieslem

Peugeot 508 SW test 2019

No dobrze, jest jeszcze jeden, ostatni taki osobowy Peugeot – 5008. Ale poza tym nic. 508, czyli teoretycznie idealny biorca takiej jednostki napędowej? Nic z tego.

W najlepszym przypadku możemy zamówić takie 508 z dieslem BlueHDi 130 KM. A to oznacza pojemność skokową 1.5. Tyle dobrze, że chociaż cylindry są cztery, a nie trzy.

Jeep z benzynowym silnikiem i 4×4

Jeep Renegade 2019 test 1.3 Firefly

Marka Jeep kojarzy się raczej jednoznacznie – z dużymi, terenowymi samochodami z napędem na obie osie i silnikami o sporej pojemności. I… to w sumie takie sobie skojarzenie.

Właściwie jedynym modelem z rocznika 2022, który spełnia wszystkie te wymagania, jest Gladiator z 3-litrowym dieslem V6. I na tym się kończy. Renegade 4×4 jest tylko w wersji 4xe, Compass tak samo, a i Wranglera MY2022 nie uświadczymy bez wtyczki. Ani też silnikiem o pojemności większej niż 2.0.

Benzynowa Skoda Superb

Skoda Superb Laurin & Klement

… z manualną skrzynią biegów. Mam gdzieś jeszcze w mailach ofertę na właśnie takie auto z okolic 2016/2017 roku – najbiedniejsza wersja wyposażenia z jakimiś dodatkami, podstawowy silnik benzynowy (1.4 125 KM), cena w okolicach 80 000 zł z jakimś kawałkiem. I nie, nie manualna przekładnia nie kusiła mnie dlatego, że nie lubię DSG (choć nie przepadam). Po prostu było taniej o kilka grubych tysięcy. A auto dalej było spore, wygodne i nieźle wyciszone.

Teraz już taniej nie będzie – Superb w wersji z benzyną i manualem nie występuje w cennikach. Najwyraźniej ludzie za wolno machali lewarkami i generowali za dużo CO2. Za kartę najtańszy Superb, jaki mogą kupić, to ten z 1.5 TSI i DSG – za 127 100 zł.

Gdybym wtedy kupił tego Superba 1.4, to pewnie sprzedałbym go dzisiaj bez większej straty.

Ford Focus z dieslem

Ford Focus ST-Line

Z ponad 2000 wystawionych na Otomoto Focusów, aż połowa to diesle. Co sugerowałoby, że przez całą historię Focusów niemal co drugi kupujący przychodził do salonu i mówił „dzień dobry, chciałbym trochę zaoszczędzić na stacji, ale zostawić fortunę w serwisie”. I wychodzili z tym, co zamówili. Zresztą kompakt z dieslem przez lata wydawał się świetnym połączeniem – szczególnie w momencie, kiedy rozwój jednostek wysokoprężnych doprowadził je do naprawdę wysokiego poziomu.

A teraz? Teraz to już nie. Jeśli chcecie Focusa, to możecie wybierać spośród… czterech wariantów 1.0 Ecoboosta. Na osłodę pozostaje wprawdzie 2.3 EcoBoost, ale kosztuje on niemal dokładnie dwa razy tyle, ile wariant bazowy.

Pamiętacie, że kiedyś był Focus ST z dieslem pod maską? Tak, to było naprawdę niedawno…

Volkswagen Sharan z dieslem

Duży minivan w rozsądnej cenie i z obowiązkowym dieslem pod maską?

Chcielibyście.

Benzynowa Toyota C-HR

Tak, był taki model – i to dość długo. 1.2 o mocy 116 KM, z manualną przekładnią albo Multidrive S. Miał dwie zasadnicze zalety.

Po pierwsze – był najtańszy w gamie. W 2019 r. takiego C-HR można było kupić za 83 900 zł. Brzmi fantastycznie kusząco na tle niemal 115 000 zł, które trzeba zapłacić teraz na dzień dobry. No ale jeśli wtedy nie oszczędziliśmy ponad 20 000 zł, to teraz już tego nie zrobimy.

Po drugie – był taki moment, że właśnie z tym niepozornym 1.2 można było kupić C-HR z napędem na obie osie. Z Multidrive S i 4×4 kosztował 111 400 zł, czyli mniej niż dzisiaj trzeba zapłacić za najtańszą hybrydę z napędem na jedną oś. Kiedyś to byli czasy!

Te czasy jednak raczej już nie wrócą. A C-HR z auta opisanego jako „również Hybrid” zmienia się w „wyłącznie Hybrid”.

Ford Mondeo

Ford Mondeo test
Pa pa 🙁

Swego czasu było chyba sporo osób, które po osiągnięciu pewnego wieku budziły się z myślą, że to już ten moment, żeby się ustatkować, przestać tyle pić, spędzać więcej czasu z rodziną i kupić sobie Forda Mondeo. Na liście planów było też opcjonalnie zostanie trenerem młodzieżowej drużyny piłkarskiej z jakiejś malutkiej wsi.

Niestety z roku na rok zainteresowanie futbolem Mondeo malało. Z ponad 320 000 egzemplarzy sprzedanych w 1997 r., do zaledwie 21 000 w 2020 r. Ford w końcu też doszedł do wniosku, że nie ma się już co bawić w takie rzeczy i po prostu wyrzucił go z gamy bez proponowania niczego zamiast.

W sumie teraz nie do końca wiadomo, do czego mają się przesiadać stateczni 40-latkowie, bo z oferty wypadł też…

Volkswagen Passat sedan

VW Passat B5 B8 test

Który zresztą też poległ w walce z upływającym czasem i zmieniającymi się modami. Bywały w końcu czasy, kiedy roczny wynik sprzedaży tego modelu w Europie zbliżał się do 350 000. Teraz 1/3 tego wyniku pewnie uznano w Volkswagenie za przyzwoitą i kto wie – może te brakujące 2/3 to sedany, które dzisiaj mało kogo obchodzą.

A jeśli kogoś obchodzą, to niech kupuje je szybko, bo wybór robi się coraz mniejszy.

Bonus: miejskie wozidełka.

Były kiedyś takie śmieszne czasy, że mając 25-35 tys. zł można było pójść do salonu i kupić coś, w czym w czasie jazdy nie padało nam na głowę, mieściły się do tego 2 osoby (albo 4, o ile miały spore poczucie humoru) i generalnie nadawało się to do jazdy te kilkanaście kilometrów dziennie. Choć znam osoby, które autem z tego segmentu robiły dużo dłuższe trasy.

A teraz? Teraz znalezienie nawet malutkiego auta miejskiego w takiej cenie jest niemożliwe. Częściej te 25 000 zł starczy raczej na wpłatę własną w kredycie 50/50, niż zakup całego samochodu. Nawet takie konstrukcje jak Mitsubishi Space Star zaczynają się (!) dziś od ponad 45 000 zł.

Zapewne sporo osób będzie za nimi tęsknić bardziej niż za Superbem w manualu albo Fordem Mondeo. Albo cywilną klasą E z V8 pod maską, którą też wciągnął wir dziejów i pewnie nigdy jej już nie odda.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać