Ciekawostki

Człowiek kontra maszyna – nowy sport, który ma szansę zdetronizować F1

Ciekawostki 09.11.2018 92 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 09.11.2018

Człowiek kontra maszyna – nowy sport, który ma szansę zdetronizować F1

Adam Majcherek
Adam Majcherek09.11.2018
92 interakcje Dołącz do dyskusji

Królowa sportów motorowych walczy o utrzymanie poziomu atrakcyjności, ale rośnie jej kolejny konkurent.

Od razu mówię – nie jestem specem od F1, wyścigi oglądałem regularnie, gdy startował Kubica, teraz zdarza mi się to od wielkiego dzwona. Samochody nie wyglądają, nie brzmią, nie są jakoś zniewalająco szybkie, nie wyprzedzają się zbyt często, a i kierowcy, poza kilkoma wyjątkami, nie są spektakularnie medialni. Emocji z czasów Hunta i Laudy, ani nawet Prosta i Senny, już tam nie uświadczysz. Liczy się strategia, a kierowcy szkolący się na symulatorach są przygotowani i zaprogramowani jak roboty.

Do tego sami organizatorzy przyznają, że zbliżając się do poprzedzającego, goniące auto traci połowę swoich wyścigowych zdolności, co skutkuje tym, że na wielu torach liczy się bardziej sesja kwalifikacyjna, a potem wystarczy jechać swoje – szanse na wyprzedzenie są minimalne. Dużo więcej dzieje się w seriach typu WTCC.

F1 będzie walczyć o kibiców

Ross Brawn zapowiedział szereg zmian, które mają być wprowadzone, by podnieść atrakcyjność widowiska. Dyrektor zarządzający Formuły 1 marzy o tym, by bolidy startujące w serii świetnie się prezentowały. Mają wyglądać lepiej niż samochody z gier wyścigowych. Zapowiada, że będą tak atrakcyjne, że dzieciaki będą sobie wieszać plakaty z nimi na ścianach. I faktycznie, na pierwszych grafikach prezentujących wizje F1 na 2021 rok, wyglądają doskonale.

F1 2021 kontra Roborace wyścigi samochodów autonomicznych Mają mieć większe koła, zupełnie inaczej zaprojektowane owiewki, a element chroniący kierowcę będzie dodatkowo uatrakcyjniał wygląd bolidu. Według zapewnień Brawna, te zmiany wpłyną też na zachowanie auta – jadąc w tunelu aerodynamicznym za poprzedzającym bolidem ma tracić nie 50, a tylko 20 proc. swoich właściwości. A dzięki temu podobno będzie łatwiej wyprzedzać i wyścigi zyskają na widowiskowości.

Roborace wyścigi samochodów autonomicznych F1 2021

Lewis Hamilton, oglądając te grafiki, stwierdził, że jeśli samochody faktycznie będą tak wyglądać, to on na pewno będzie się nimi ścigał. Dodał tylko prośbę, by przy okazji wróciły silniki V10 i V12.

Właśnie, układy napędowe, a właściwie ich brzmienie, to kolejna bolączka F1. Nie chodzi o to, jakie są duże (silniki mają 1,6 litra pojemności), ale o to jak brzmią. W zasadzie – w porównaniu z jednostkami sprzed lat – jak nie brzmią. To jednak w sumie problem tylko dla tych, którzy oglądają grand prix na żywo. W transmisji telewizyjnej i tak za wiele nie słychać.

Tak czy inaczej – F1 ma być coraz lepsze i ciekawsze. Musi, bo rosną mu konkurenci.

Pierwszy to Formuła E, czyli cykl wyścigów rozgrywanych na ulicznych torach, w których kierowcy ścigają się bolidami podobnymi wizualnie do tych z F1, ale z napędem elektrycznym. W eko-rzeczywistości, w której przyszło nam żyć, ta forma będzie zyskiwać na popularności choćby dlatego, że a) producenci samochodów mogą budować wizerunek ekologicznej marki, b) testują w warunkach torowych ekstremalne rozwiązania technologiczne, które potem być może przełożą się na rozwiązania wykorzystywane w masowej produkcji.

W niewielkim stopniu, ale zawsze.

Jednak w dobie autonomii, jeszcze ciekawiej zapowiada się seria wyścigów Roborace.

Podobno w końcu wystartuje wiosną przyszłego roku. Początkowo będzie imprezą towarzyszącą serii Formuła E, ale według mnie ma większy potencjał niż ona, dlatego że w tej serii będą startowały samochody autonomiczne. To logiczne, skoro współcześni kierowcy trenują jak roboty, by działając na skraju praw fizyki osiągać powtarzalne rezultaty na każdym okrążeniu, to dlaczego nie zastąpić ich elektroniką?

Roborace wyścigi samochodów autonomicznych

Początkowo w zawodach miały startować bolidy autonomiczne nieprzystosowane do prowadzenia przez ludzi – no bo właściwie po co. Pierwszy taki pojazd zaliczył już próbny przejazd w podczas tegorocznego Festiwalu Prędkości w Goodwood. 

Z  czasem jednak koncepcja uległa zmianie. Pierwsze dwa sezony, nazwane Alpha i Beta, mają być polem testowym przed poważnym startem rozgrywek, planowanym na rok 2021. I w tym czasie bolidy startujące w wyścigach będą przypominać te znane z klasy LMP wyścigów długodystansowych. I mają być prowadzone przez prawdziwych kierowców.

Roborace wyścigi samochodów autonomicznych

Gdzie tu autonomiczność? Wkracza w drugiej części wyścigu. W pierwszej połowie prowadzą ludzie. W połowie kierowcy wysiadają w pit lane, a auta wracają na tor same. I same mają ścigać się do mety.

Obecność ludzi ma podnieść atrakcyjność zawodów i pozwolić na porównanie, kto radzi sobie lepiej – człowiek czy maszyna. Nie jest jednak powiedziane, czy wszyscy kierowcy będą wysiadać w tym samym momencie, czy np. możliwe jest, by na torze w jednym czasie znajdowały się auta prowadzone przez ludzi i roboty. To dopiero byłaby walka!

Roborace wyścigi samochodów autonomicznych

Samochody startujące w zawodach miałyby mieć identyczne parametry.

Dzięki temu ewentualny sukces będzie zależał wyłącznie od umiejętności kierowców i umiejętności zespołów programistów, którzy będą musieli przygotować jak najskuteczniejsze oprogramowanie. Takie, dzięki któremu samochody będą potrafiły poradzić sobie nie tyle z jak najszybszym pokonaniem okrążenia toru, ale i walczyć o jak najwyższą pozycję. 

Jestem bardzo ciekawy, jak rozwinie się ten cykl. Walka żywych kierowców między sobą i z robotami zapowiada się naprawdę interesująco. Zastanawiam się jednak, czy pojedynki na software mogą dostarczyć wrażeń oglądającym. Takie same pojazdy, różniące się wyłącznie oprogramowaniem – trudno oczekiwać ułańskiej fantazji, niestandardowych zachowań i prawdziwego ducha walki.

Jednak jeśli to się uda, to obawiam się, że z czasem Roborace może stać się bardziej popularne niż F1 w dzisiejszej postaci. Coraz mniej ludzi fascynuje się tradycyjnymi napędami. Ba, ludzie coraz rzadziej interesują się prowadzeniem samochodu w ogóle i chętnie oddaliby to przykre zajęcie w ręce elektroniki. A jeśli w tej nowej dziedzinie sportu dałoby się połączyć modną ekologię i fascynującą autonomiczność, to mogłoby przyciągnąć bogatych sponsorów. A jeśli ludzie mogliby walczyć o zwycięstwo z komputerami – byłoby jeszcze ciekawiej. Byłoby to wręcz przeniesienie gier komputerowych do realnego świata. A kto nie lubi grać w gry?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać