Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Czekasz przed szlabanem, a licznik odlicza czas do otwarcia. Są politycy, którzy o tym marzą

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 24.07.2023 35 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 24.07.2023

Czekasz przed szlabanem, a licznik odlicza czas do otwarcia. Są politycy, którzy o tym marzą

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski24.07.2023
35 interakcji Dołącz do dyskusji

Pewien polityk zdenerwował się, że czas oczekiwania na otwarcie szlabanu kolejowego nie jest znany i można spędzić tam wiele minut, nie wiedząc kiedy się otworzy. Każdy przejazd kolejowy powinien mieć licznik czasu do otwarcia. Powinien?

Skoro istnieją liczniki pokazujące czas pozostały do zapalenia się zielonego światła, to powinny istnieć takie same dla przejazdów kolejowych. Taką koncepcję ma pewien polityk o imieniu Artur, który podzielił się nią na Twitterze.

Pan Artur stoi i myśli, czemu nie ma licznika, który pokazywałby ile czasu pozostało do otwarcia szlabanu. Moim zdaniem występuje tu istotne pomieszanie pojęć i żaden licznik nie jest możliwy. Nawet gdyby istniał, jego wskazania byłyby zupełnie losowe. W przypadku świateł drogowych czasem ich zmiany rządzi automat, który absolutnie nie przejmuje się warunkami ruchu – to ruch musi dostosować się do świateł, a nie na odwrót.

W przypadku licznika „szlabanowego” należałoby najpierw znać prędkość pociągu i przyjąć, że jest ona niezmienna, następnie obliczyć ile czasu zajmie pociągowi pokonanie trasy od momentu zamknięcia szlabanu do dojechania do szlabanu, a potem trzeba by jeszcze znać długość pociągu, która też ma znaczenie, bo szybciej przejeżdża miejska kolejka, a wolniej długi pociąg towarowy. Mamy tu sporo zmiennych, które ktoś musiałby powprowadzać i co więcej, stale aktualizować – a i to nie gwarantowałoby trafności przewidywań licznika. Za to byłoby skomplikowane w obsłudze, zwiększałoby zatrudnienie i koszty dla PKP, a przede wszystkim – nie generowałoby żadnej korzyści poza zaspokojeniem ciekawości.

Przejazd kolejowy z licznikiem czasu to byłoby lekkie przegięcie

Kierowcy samochodów osobowych i tak mają całkiem nieźle jeśli chodzi o przejeżdżanie torów kolejowych. W ostatnich latach powstało wiele wiaduktów nad torami lub tuneli pod torami, a przejścia bez szlabanów zostały uszlabanowane. W Polsce jest 13 tys. czynnych przejazdów kolejowych, tj. takich gdzie droga krzyżuje się z faktycznie używanymi torami. Z tego już około 60 proc. ma jakieś urządzenia poprawiające bezpieczeństwo, tj. oświetlenie ostrzegawcze, zapory, półzapory albo wszystko razem. Dawałoby to jakąś szaloną liczbę 7000 liczników do zainstalowania w 7000 lokalizacji. Ktoś musiałby rozpisać na to przetarg i potem za to zapłacić. To chyba jednak nie jest to taki zły pomysł, jak się jest politykiem. To, że liczniki pokazywałyby skrajnie nierealne wartości, nieprzesadnie komuś by przeszkadzało (może ewentualnie NIK), a zawsze byłaby okazja na wygranie przetargu.

Ostatecznie powiem, że nikt nie gwarantuje czasu dojazdu na miejsce samochodem

Wszystkie „będę za pół godziny” to tylko przewidywania, bliższe lub dalsze strzały. Po drodze może zatrzymać cię wiele rzeczy, a przejazd kolejowy to zaledwie jedna z nich. Może trzeba byłoby też postawić liczniki dla rozładowania się korka lub usunięcia skutków wypadku? Nie ma co przesadzać z tymi udogodnieniami. Czas pod szlabanem zawsze można zmarnować na przeglądanie Instagrama. Jeśli macie wyłączony silnik, jest to najzupełniej legalne.

Zdjęcie główne: Pixabay – hpgruesen i AvakaPhoto

Czytaj również:

Autokar pełen dzieci przejeżdża przez zamknięty przejazd kolejowy. Coś jest zdecydowanie nie tak

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać