Przegląd rynku

Przegląd ofert: wpisałem w OLX „ogłoszenie grzecznościowe”. Patomierz zaczął płonąć

Przegląd rynku 28.06.2021 675 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 28.06.2021

Przegląd ofert: wpisałem w OLX „ogłoszenie grzecznościowe”. Patomierz zaczął płonąć

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski28.06.2021
675 interakcji Dołącz do dyskusji

Po co to zrobiłem? Żeby poczytać ciekawe opisy ludzi, którzy twierdzą, że sprzedają nie swój samochód.

W dawnych czasach, zwanych „początkami internetu”, ludzie dzielili się na skomputeryzowanych i nieskomputeryzowanych. Ci pierwsi mieli przewagę nad drugimi, ponieważ mogli zadzwonić pod numer 0202122 i połączyć się z internetem. Gdy człowiek nieskomputeryzowany chciał wystawić ogłoszenie w internecie, a nie w gazecie, musiał prosić skomputeryzowanego o pomoc. Wtedy ten z komputerem robił mu grzeczność i wystawiał ogłoszenie ze swojego konta, zaznaczając przy tym, że sprzedaje cudzy samochód w ramach przysługi.

Ale to było 20 lat temu!!!

Tak, dlatego w międzyczasie wyrażenie zmieniło swoje znaczenie. Nie ma już ludzi nieskomputeryzowanych, tzn. są, ale rzadko handlują samochodami. Obecnie „ogłoszenie grzecznościowe” oznacza zupełnie co innego: „nie odpowiadam za to co napisałem, mogę nakłamać w opisie ile chcę, a potem możecie mi naskoczyć, bo napisałem że ogłoszenie jest grzecznościowe”. Trudno mi sobie wyobrazić, że w 2021 r. ktoś, kto posiada np. Audi A4 B8 nie jest w stanie wystawić go w ogłoszeniu samodzielnie i musi prosić o to kogoś, kto ma dostęp do internetu. No dobrze, ruszajmy na poszukiwania opisów z wykrętami.

Ogłoszenie grzecznościowe na OLX

Są 1322 takie ogłoszenia w dziale samochodów osobowych. Serio, tysiąc trzysta sztuk. Najwięcej jest Volkswagenów i Mercedesów (po ponad 140 aut), potem Audi i Opli (po ok. 110 pojazdów). Nie przejrzę wszystkich, więc pokażę Wam tylko te co ciekawsze. Przepraszam za zdjęcia, ale nie chcę pokazywać tych z ogłoszeń, ponieważ nieszczególnie mam ochotę na kolejne pozwy. Pokazuję Wam inne zdjęcia grzecznościowo, tak jak sprzedający grzecznościowo sprzedają nie swoje samochody.

Cudzego Patrola sprzedaje pan Marek Zakrzewski. Zamieszczam go tu z uwagi na fascynującą formę sprzedaży: auto jest do sprzedaży pilnie, więc występuje licytacja ofert przez wiadomości i SMS. Możecie śmiało wysłać SMS-a proponując np. 500 zł. Może wygracie. A jeśli wygracie, to powiedzcie że to był SMS grzecznościowy. Skoro już o Patrolach mowa, tu jest „ogłoszenie grzecznościowe, więcej informacji pod numerem telefonu”. To jest idealne, rozumiem że telefon też jest grzecznościowy i odbierze ktoś inny, kto dopiero poprosi właściciela żeby przyszedł? Szykuje się fascynująca przygoda, lepsza niż upalanie Patrola po polu.

Mercedes Bens to „auto kolegi z pracy”. Może wypadałoby temu koledze o tym powiedzieć? A może to taki prank: hej, sprzedaliśmy twój samochód iks de. Na Himalaje rasowości wspina się treść tego ogłoszenia: Silnik o mocy 140KM chwalący się doskonałym przyspieszeniem przy nie wielkim zużyciu paliwa. Auto bardzo zadbane i na bieżąco serwisowane, dzięki czemu klient zaoszczędzi kilkaset zł przy najbliższym użytkowaniu samochodu. Do kroćset tysięcy uszczelek pod głowicą, co to w ogóle znaczy?

To się staje coraz śmieszniejsze

System rozwala PHU Waldex. „Nie negocjuję ceny przez telefon”, a zaraz potem „Jest to ogłoszenie grzecznościowe moja firma nie jest bezpośrednim właścicielem danego auta zamieszczonego w tym ogłoszeniu”. No to nic dziwnego, Waldex, że nie negocjujesz ceny przez telefon, skoro nie jesteś właścicielem auta. Może podasz jakiś kontakt do kogo, kto może je sprzedać? Natomiast w tym ogłoszeniu już wprost jest napisane, że handlarz zmusza kupującego do podpisania umowy in blanco z „właścicielem” czyli Niemcem, od którego auto sprowadził. Wątpię, żeby spełniało to kryteria ogłoszenia grzecznościowego. Jest na to zupełnie inne słowo. Ten sam proceder powtarza się w kolejnych ogłoszeniach. Niektórzy tak się zapętlają, że piszą „ogłoszenie grzecznościowe. Proszę o kontakt telefoniczny”. Po co miałbym dzwonić do kogoś, kto robi tylko grzeczność innej osobie? Albo „do sprzedania mam BMW, aukcja grzecznościowa”. Jaka aukcja? Ktoś robi grzeczność komuś, kto ma do sprzedania BMW za 210 tys. zł, ale nie potrafi sam wystawić ogłoszenia?

Suzuki Jimny ma trudny do zrozumienia opis, ale padają w nim jednocześnie słowa „sprzedaję” i „ogłoszenie grzecznościowe”. No więc nie. Jeśli to ogłoszenie grzecznościowe, to nie sprzedajesz, tylko wystawiasz ogłoszenie. Sprzedaje właściciel. Nikt się jednak tym nie przejmuje. Ogłoszenie grzecznościowe, sprzedaję bo kupiłem poliftowego. Ogłoszenie grzecznościowe, wystawiam fakturę VAT-marża. To komu robisz grzeczność? Ogłoszenie grzecznościowe, możliwa zamiana. A ile będzie stron tej zamiany? I tak dalej, i tak dalej. Patologia postępuje w miarę oglądania ogłoszeń. To wszystko są kłamstwa. Nie ma żadnej „grzeczności”. Na koniec tego akapitu mam prawdziwy przebój: Volkswagen Passat 2.0 TDI. Szkoda, że zdjęcia przedstawiają Jettę.

Sprawa jest prosta

Jeśli handlarz pisze w opisie „ogłoszenie grzecznościowe”, to znaczy że próbuje zrobić kupującego w balona. W momencie sprzedaży podsunie nam umowę z jakimś Niemcem (lub Szwajcarem) o imieniu Branko lub Samir i powie, że na tej umowie sobie wszystko zarejestrujemy. Jeśli auto rozpadnie się w drodze do domu, nie mamy co dzwonić do handlarza. On tylko robił grzeczność Goranowi lub Abdulowi z Niemiec, pomagając sprzedać im wóz. To, że on ma w biurku osobną umowę z panem Mustafą,  a naszą wypisał sam, nie ma znaczenia, bo liczy się kwit. Czy już znacie właściwe słowo na ten manewr?

Prawdziwe ogłoszenia grzecznościowe

Wszystko to, co wrzuciłem powyżej, to zwykłe kłamstwa i próby uniknięcia odpowiedzialności. Uciekajcie, nie kupujcie nigdy takich samochodów, ich sprzedający dobrze wiedzą że auta mają ukryte wady i dlatego z góry zastrzegają, że nie będą za nie odpowiadać. Zdarzają się jednak prawdziwe ogłoszenia grzecznościowe. Na przykład „wystawiam auto teścia” albo „w imieniu cioci”. Jest też „auto rodziców”. Natomiast Bogdan grzecznościowo sprzedaje auto „użytkowane przez kobitę”. Ciekawie wygląda Suzuki SX4 w wersji WRC. Posiada radio 2-dniowe. Gorzej, jeśli sprzeda się dopiero za dwa tygodnie, wtedy to będzie radio 16-dniowe. Można też grzecznościowo kupić bardzo drogą Lagunę jedynkę z bardzo małym przebiegiem.

O dziwo, na prawdziwe ogłoszenie grzecznościowe wygląda też najdroższe auto z tym opisem: Mercedes SL za 938 tys. zł. Jestem gotów uwierzyć, że klient woli wystawiać je przez salon. Powstaje tylko pytanie: skoro auto wystawia salon, a ja kupuję je prywatnie, to rozumiem że jakiekolwiek korzyści wynikające z kupowania w salonie omijają mnie i nie ma mowy choćby o ubezpieczeniu kosztów napraw w cenie? Tak myślałem. Co więcej, ten sposób wydaje się zdobywać popularność. Salon BMW sprzedaje NOWY samochód bez przebiegu, zarejestrowany, z umową na osobę prywatną. Możemy wspólnie zastanowić się, dlaczego.

Wniosek końcowy

Uzbrojeni w powyższą wiedzę macie po prostu o 1300 ogłoszeń mniej do przejrzenia na Otomoto. Jeśli widzicie słowo „grzecznościowe”, zróbcie grzeczność sprzedającemu i udajcie się w przeciwnym kierunku. Chyba, że jest to któreś z ogłoszeń z poprzedniego akapitu, a w treści pojawia się ciocia, babcia, teść i rodzice.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać