Wiadomości

Będzie łatwiej zdać egzamin na prawo jazdy. Bo nikt nie chce go zdawać

Wiadomości 08.02.2024 3951 interakcji

Będzie łatwiej zdać egzamin na prawo jazdy. Bo nikt nie chce go zdawać

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski08.02.2024
3951 interakcji Dołącz do dyskusji

Zastanawialiście się kiedyś, ilu kierowców rocznie otrzymuje prawo jazdy i jaki będzie pod tym względem 2024 r.? My już wiemy i widzimy jedną rzecz.

Jestem na tyle stary, że pamiętam, jak z utęsknieniem wyczekiwałem nadejścia 18 urodzin, żeby móc w końcu podejść do egzaminu i zacząć legalnie jeździć po drogach publicznych. Mój entuzjazm potęgowali rodzice, którzy obiecali (i co najważniejsze – dotrzymali słowa) kupić mi pierwszy samochód oraz postępujące wykluczenie komunikacyjne, którego byłem ofiarą, bo z mojej dużej, bo liczącej wtedy ponad 1000 mieszkańców wsi, jeździło coraz mniej autobusów. Udało się zdać, mogłem jeździć zgodnie z przepisami. Dla wielu moich rówieśników było to jedyne wyjście.

Sprawdziłem dane i znalazłem, że w 2008 roku, czyli rekordowym pod tym względem, wydano ponad 842 tys. blankietów. Po tym roku liczba ta spadała coraz mocniej. Media alarmowały, że w 2019 roku uprawnienia otrzymało tylko 370 tysięcy osób. Później był pandemiczny 2020 r., w którym prawo jazdy otrzymało zaledwie 290 tys. osób. W 2021 r. był chwilowy peak, spowodowany poprzednim spadkiem i egzamin zaliczyło 370 tysięcy osób. Trend jest nieubłagany. W 2022 r. było to już 340 tys., a w mijającym 2023 r. liczba wydanych blankietów spadła do 330 tys. Tego spadku już nikt nie powstrzyma.

Prawo jazdy 2024 r. – coraz mniej chętnych

Co się dzieje? Można napisać, że to wina Unii, Klausa Schwaba, lewaków i tych, którzy zwyczajowo stoją za wszystkim. Można napisać, że młodzi ludzie, nazwijmy ich generacją Z, X, Y itd., nie czują prestiżu posiadania samochodu, wolą nowoczesne formy transportu w rodzaju carsharingu/carpoolingu czy też komunikacji publicznej. Inny dziennikarz mógłby napisać, że zanika potrzeba prowadzenia samemu, że mieszkając w dużym mieście, nie ma sensu posiadać prawa jazdy, bo są inne wygodne sposoby przemieszczania się. Jeszcze ktoś mógłby zwrócić uwagę na to, że koszty egzaminu są wysokie, a w tle słychać pogłoski o tym, żeby je jeszcze podnieść i wprowadzić dodatkowe opłaty.

Więcej o egzaminach pisaliśmy:

A jak jest naprawdę?

Nie ma jednej przyczyny, to składowa tego wszystkiego, o czym wspomniałem w poprzednim akapicie. Spada liczba Polaków w wieku 18-24 lat, czyli tych, którzy najczęściej podchodzili do egzaminów. Mamy sporą dziurę pokoleniową, która była efektem masowej migracji Polaków po wejściu do Unii Europejskiej, kiedy to setki tysięcy młodych ludzi wyjechało za chlebem i tam już zostało. Ich dzieci, które właśnie wchodzą w dorosołość, jeżeli podchodzą do egzaminu, to robią to w innym kraju.

Eksperci demograficzni w krytycznym 2019 r. mówili, że 2023 r. przyniesie poprawę, bo według danych GUS powinno wtedy być więcej chętnych. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Zapewne po części jest to wynik tego, że można już poukładać sobie życie bez prawa jazdy, być swoistą passenger princess (uwielbiam ten trend na TikToku), zakupy robić online lub w osiedlowych sklepach, na wakacje latać samolotem itd.

na co to komu

Może rację mają inni, którzy mówią, że posiadanie samochodu robi się coraz bardziej problematyczne, bo rosną koszty ubezpieczeń, paliwa, a przede wszystkim ceny nowych, a co za tym idzie – używanych samochodów. Coraz trudniej młodemu człowiekowi kupić samochód, a rata leasingowa lub najmu, czyli najpopularniejszych form finansowania, to stałe obciążenie, na które nie każdy może sobie pozwolić. Dodajmy do tego nadchodzący zakaz produkcji aut spalinowych, trend wyrzucania samochodów z miast i mamy rozwiązanie.

Czy to źle, że w 2024 r. prawo jazdy zdobędzie mniej osób?

Ani trochę. Cieszę się, że doszliśmy do takiego poziomu społecznego, na którym można wygodnie żyć bez własnego samochodu i bez umiejętności prowadzenia go. To nowa jakość i znak zmieniających się czasów. Oby tak dalej.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać