Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Policyjne nagranie z potrącenia rowerzysty i awantura: internet swoje, rozsądek swoje, przepisy swoje

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 11.11.2023 215 interakcji

Policyjne nagranie z potrącenia rowerzysty i awantura: internet swoje, rozsądek swoje, przepisy swoje

215 interakcji Dołącz do dyskusji

W sieci zawrzało, gdy pojawiło się policyjne nagranie z potrącenia rowerzysty w Piasecznie. Widać na nim jak samochód osobowy z impetem rozjeżdża rowerzystę na skrzyżowaniu jezdni z drogą rowerową.

Zacznijmy od tego co się wydarzyło. Do wypadku doszło u zbiegu ulic Puławskiej i Kusocińskiego w podwarszawskim Piasecznie. 21-latek na rowerze przejeżdżał skrzyżowanie po drodze rowerowej, a więc miał prawo jechać pojazdem (nie miał obowiązku przeprowadzać go). W tym samym momencie na skrzyżowanie wjechała biała Toyota. Doszło wypadku – samochód osobowy uderzył centralnie przodem w rowerzystę. Oto nagranie:

Jak podaje mazowiecka policja, rowerzysta nie doznał poważnych obrażeń, chociaż kto wie, czy nie wróci z roszczeniami do kierowcy za kilka lat. Z kolei czterdziestolatek za kierownicą japońskiego sedana został ukarany mandatem karnym w wysokości 2500 złotych i otrzymał punkty karne.

Policyjne nagranie z potrącenia rowerzysty

W sieci zawrzało pod filmikiem. Poza tym, że komentujący standardowo zaczęli obrzucać błotem siebie nawzajem, to jeszcze niektórzy wzięli na języki rowerzystę i uznali go za winnego. Jak ktoś nie pił kawy, to niech rzuci okiem na „komcie” pod wpisem na ten temat na Facebooku brd24.pl.

Zacznijmy od tego co na to policja. W opisie zdarzenia nie znajdziemy żadnego odniesienia do konkretnych przepisów, a jedynie trzy akapity apelowania o rozsądek. I ja się policji wcale nie dziwię, bo jak dwóch kierujących jedzie wprost na siebie i każdy z nich jest przekonany o tym, że ma prawo jechać, to nic nie pomoże. A wyraźnie widać, że obydwaj panowie byli przekonani, ale z różnych powodów. Rowerzysta na 99,99 proc. widział kierowcę, ale uznał, że ma pierwszeństwo. Natomiast kierowca na 99,99 proc. nie widział rowerzysty i uznał, że nie ma powodów do zatrzymywania się  W Ustawie PORD nie ma obowiązku zatrzymywania się przed skrzyżowaniem – mowa jest jedynie o ustąpieniu pierwszeństwa. Przepis brzmi tak:

Oddział 7; Przecinanie się kierunków ruchu; Art. 27. 1.:
Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, znajdującym się na przejeździe.

Moim zdaniem problem, będący bezpośrednią przyczyną tego zdarzenia to złe zrozumienie przepisów. Nie chodzi nawet o wyżej wymieniony artykuł Art. 27.1, ale o poprzedzający go Art. 26. 1. traktujący o pieszych. Nowelizacja tego przepisu dała pieszym pierwszeństwo nie tylko, kiedy są na przejściu, ale również „wchodzącym na to przejście”. Ten ostatni zapis nie obowiązuje w przypadku dróg rowerowych, ale to trzeba wiedzieć.

Rozsądek mi mówi, że obydwoje mogli profilaktycznie zwolnić. Tak – profilaktycznie – w imię zasady z reklam past do zębów, że lepiej się zabezpieczać niż leczyć. I dlatego w policyjnym opisie jest sporo racji. Jeżeli nie zachowamy zdrowego rozsądku i trzeźwej oceny sytuacji, to nic nie pomoże. Mój tata zawsze mówił, że w jeździe nie chodzi o to, żeby mieć napisane na nagrobku „zginął na pierwszeństwie”. Coś w tym jest. A waszym zdaniem kto zawinił?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać