Przegląd rynku / Jednoślady

Posezonowy przegląd ofert: motocykle 125 ccm, czyli terra incognita

Przegląd rynku / Jednoślady 07.09.2020 367 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 07.09.2020

Posezonowy przegląd ofert: motocykle 125 ccm, czyli terra incognita

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski07.09.2020
367 interakcji Dołącz do dyskusji

Kończy się sezon jednośladowy, zaczynają się wyprzedaże „sprzętu”. W dzisiejszym przeglądzie ofert pooglądamy sobie motocykle 125 ccm, czyli coś, co prawdziwi „jeźdzcy” traktują z pogardą.

Jest takie określenie szklanki pochodzące z niemieckiego – literatka, od słowa Literachtel czyli „ósemka litra”, czyli 125 centymetrów sześciennych. Właśnie na jeżdżenie taką „literatką” pozwala kategoria prawa jazdy B. Ma ją znacznie więcej osób niż obejmującą wszystkie jednoślady kategorię A, stąd i zainteresowanie motocyklami czy skuterami o pojemności 125 ccm jest nieporównanie większe niż tymi o większych silnikach. Ma to swoje odzwierciedlenie w cenach i podaży.

Większość osób bez prawa jazdy A, kupując jednoślad, decyduje się na skuter. Skutery 125 ccm są dostatecznie szybkie, przeważnie mało palą i są niesłychanie proste w obsłudze. Kręcisz manetką i pojazd jedzie, zmiana biegów nie jest konieczna bo napęd przenosi układ CVT, obie klamki służą do hamowania. Motocykl jest już trudniejszy – trzeba zmieniać biegi nogą koordynując to działanie z klamką sprzęgła, a hamowanie odbywa się i prawą klamką, i pedałem hamulca tylnego. Jednak niektórzy chcą przynajmniej wyglądać jak motocykliści, skutery traktując pogardliwie i przezywając „kiblami”, z powodu charakterystycznej pozycji siedzącej ze złączonymi nogami.

Dlatego dziś pod lupę bierzemy używane motocykle 125 ccm

Sytuacja nie jest łatwa. Podaż dość niska, ceny wysokie, a jeśli ktoś nie zna się na motocyklu i nie umie określać jego śladów zużycia lub napraw powypadkowych, zapewne kupi jakiś koślawy złom. W sieci jest mnóstwo poradników w rodzaju „jak kupić używany motocykl”, ja mam jeden krótki poradnik – weź ze sobą kogoś, kto się zna i wynagródź jego pracę. Zaoszczędzisz sobie rozczarowania, a i sam się czegoś dowiesz. Przy okazji, poratuje ktoś linkiem do nagrania tej sławnej rozmowy o zakupie używanego motocykla?

Motocykle 125 ccm ułożyłem od najtańszego do najdroższego

Z wyłączeniem skuterów, motorowerów i wynalazków typu trajka, bo i takie rzeczy się zdarzają nawet przy 125-tkach. Widziałem kiedyś na OLX trajkę na wuesce. To było jakieś. Przy okazji zauważyłem, że najtańsze sensowne motocykle 125 ccm kosztują od 5 tys. zł wzwyż. To tak, jakby pierwsze normalne samochody używane pojawiały się przy cenie 10 tys. zł. Dość wyraźnie widać, że dzięki zmianie przepisów „jednoślady na kategorię B” przestały właściwie tracić na wartości. Nie ukrywam, że ten przegląd robię też pod swoim kątem, bo od dłuższego czasu zastanawiam się nad zmianą skutera na motocykl 125 ccm. Jako graniczny rok ustawiłem 2018, bo pojazdy z 2019 r. często są fabrycznie nowe, tyle że po prostu do tej pory nie znalazły nabywców.

Najtańsze motocykle 125 ccm – do 3000 zł

Absolutnie najniższą półkę stanowią produkty typu Benzer, Router czy Barton, tyle że poniżej 2000 zł wystawiane są praktycznie tylko pojazdy uszkodzone. Ewentualnie quady, czasem opisywane jako „qład” (uwielbiam to słowo) i „crossy” czyli motocykle crossowe, które z pewnością nieraz leżały na ziemi. Moja ulubiona marka to Yamasaki, czyli połączenie Yamahy z Kawasaki. Przy okazji również jest to produkcja dalekowschodnia, tyle że jednak nieco bardziej na zachód. Niektóre pojazdy można rozpatrywać w ramach żartu, jak na przykład ten motocykl towarowy. Ale żarty na bok, tym razem szukamy czegoś poważnego.

Na przykład za 2000 zł można kupić Hondę NSR 125. Bez możliwości rejestracji w kraju, czyli świetna do nauki jazdy na motocyklu na polnej drodze albo na własnej posesji. Bardzo dobrze źle wydane 2000 zł. Tyle samo kosztuje chiński zepsuty motocykl, który jak wynika z opisu, ma co nieco nie tak z kwitami. A to tylko znaczy tyle, że żadne 2000 zł żadnego motocykla 125 ccm nam nie kupi, o ile nie jesteśmy majsterkowiczami-dłubaczami.

Za 2200 zł znalazłem chińskiego mini-choppera. Tak, ale jednak nie. I podróbkę Hondy Monkey, która ma uszkodzoną lamę. Obstawiam, że nie chodzi o więcej niż jedno zwierzę, tylko o lampę, albo o ramę. Podziękuję za motocykl z uszkodzoną ramą. Nie bardzo wiem co jest nie tak z tą Hondą CBR125, że jest taka tania. A może to ten chińczyk jest po prostu za drogi?

Dobre opinie w sieci ma marka Daelim. Nie miałem z nią styczności, ale jeśli użytkownicy nie chłoszczą jej bez litości, można dać jej szansę. Tyle że jest ona stosunkowo mało popularna, choć parę motocykli się znajdzie, i to nawet ze sporymi przebiegami. Przy cenie ok. 3000 zł zaczyna zalewać nas marka Romet lub Junak. Tu już mamy tyle opinii, ile pojazdów – znalazłem, że sporo osób narzeka na problemy z głowicami w tych motocyklach i małą trwałość fabrycznych podzespołów typu opony czy łańcuch. Dla odmiany upalana przeze mnie od lat marka Kymco ma opinię niezawodnej, więc może warto zwrócić uwagę na takie coś jak motocykl Kymco – rzecz w Polsce prawie nieznana. Trafiają się również chińskie Zippy, te to dopiero mają mieszane opinie, od miłości do nienawiści. Pewnie zależy od dnia złożenia.

motocykle 125 ccm
Kymco Quannon. Fot. Mateusz.

Cena 3000 zł oznacza, że zaczynają pojawiać się pierwsze markowe produkcje, np. Yamaha YBR 125 do lekkich napraw. Wzruszające niedopasowanie wielkości kufra do wielkości motocykla. Uwaga, starsze Yamahy, np. TDR125, mają silniki dwusuwowe. Dla niektórych konieczność dolewania oleju jest zupełnie niedopuszczalna, inni się zajarają, że taki silnik 125 2T jest w stanie osiągnąć nawet 25-26 KM (co oczywiście jest już nielegalne z punktu widzenia kat. B). Internet mówi, że 6-biegowy dwutakt Yamahy poleci 130 km/h.

Motocykle 125 ccm w cenie od 3000 do 6000 zł

Bardzo dobry przedział cenowy na coś sensownego, jeśli nie mamy zbyt dużych wymagań. Od razu wjeżdża nam oczywisty wybór, Suzuki GN125, tzw. „gienek”. Akurat ten podlinkowany egzemplarz to jest taki średni, ale i tak, z tego co poczytałem o tym motocyklu, to trudno o coś rozsądniejszego. Odważni mogą spojrzeć na dwusuwową Cagivę, która też podobno leci 130 km/h, ale przebieg jest „bez linki”, czyli nieznany. Jeszcze bardziej odważni, na 22-letnie Kawasaki. Przy okazji, tak stare Kawasaki kosztuje tyle co 5-letni Romet, co dość jasno nam pokazuje ogólną opinię na temat jakości.

Absolutnym klasykiem jest Yamaha SR125. Można sobie o niej poczytać tutaj, ja znam fana SR-ek, który mówi krótko o tym motocyklu: Yamaha się nie j… (nie ulega częstym usterkom). Z pewnością wziąłbym ten motocykl pod uwagę, zwłaszcza że poza dobrą jakością wykonania i klasycznym wyglądem wyróżnia się zupełnie zerowym spadkiem wartości. Następcą SR jest seria YBR, tutaj można sobie takiego YBR-a zobaczyć. Mnie nie podoba się już tak jak SR, poza tym gdybym chciał motocykl z gaźnikiem, to wolałbym żeby wyglądał klasycznie. A tak w ogóle to wolałbym taki z wtryskiem.

motocykle 125 ccm
Yamaha SR125. Fot. Małgorzata

Z mniej oczywistych jednośladów za te pieniądze to mamy na przykład dwusuwową Aprilię. Znalazłem ostrzeżenia, że owszem, silnik Rotaxa jest bardzo dobry, ale czasem z dokumentów homologacyjnych wynika, że moc przekracza 15 KM i nie ma mowy o kategorii B. Inny cruiser ze 125-tką to Hyosung. Ten już ma silnik czterosuwowy.

Bardzo dużo jest Hond CBR, ale wygląd tego motocykla kompletnie mi nie odpowiada, podobnie jak pozycja na nim. Królem minimalizmu jest Kymco K-Pipe, które w swoim ogólnym założeniu przypomina mi nieodżałowanego Sachsa Madassa. Zaskakująco dobrze wygląda Daelim Roadwin, głównie dzięki temu, że wydaje się dostatecznie duży jak na moje niepotrzebnie długie nogi i ręce. No i ma 15-konny silnik, który pewnie pozwala już jakoś tam lepiej lub gorzej podróżować w trasie.

Daelim Roadwin. Fot. Piotr

A skoro już mowa o jeździe w trasie, to doszliśmy do Hondy Varadero 125 XL. Kawał motocykla. Nie jest za piękny, ale wyjątkowy. Użytkownicy nazywają ten motocykl „wiaderkiem”, ale to pieszczotliwa nazwa, bo przeważnie kochają go jak własne dzieci. Zastosowano tu silnik V2, a w 125 ccm to rzadkość, ponadto Varadero naprawdę nadaje się dla wyższych użytkowników, jak ja. Znalazłem nawet typową usterkę tego modelu – nie działa wyświetlacz przebiegu.

Natomiast produkcje tego rodzaju nie ruszają mnie w ogóle. Ogólnie Shadow to zupełnie nie mój klimat, wszystkie CA, CB wyglądają dla mnie nieco śmiesznie, jest to tzw. styl frędzelkowy, od którego uciekam jak najdalej. Nawet renomowany produkt jak Yamaha Virago powoduje, że mam ochotę wrócić na kibel.

Ciekawie wygląda KSR – to austriacka marka, która między innymi jest odpowiedzialna za odrodzenie marki Malaguti, ma też własne motocykle. Wydawał mi się niezły, dopóki nie przeczytałem że jest gaźnikowy. To chyba za bardzo poszli w nowoczesny wygląd, a zapomnieli dorzucić jakiś wtrysk paliwa.

Od około 5 tys. zł zaczynają się różne scramblery i cafe racery. Często są one zupełnie nieznanych mi marek – Ferro, SWM, Brixton i takie tam. Bardzo fajnie wyglądają i przeważnie mają malutkie rozmiary, przez co wyglądałbym na nich przezabawnie. Wciąż jednak nie aż tak zabawnie jak na trochę za małym chopperze. Podsumowując dział do 6000 zł – jakbym był odważny, kupiłbym Yamahę TDR, jakbym był mniej odważny – też Yamahę, ale czterosuwa.

Yamaha TDR od Moto-Land.

Motocykle 125 ccm za więcej niż 6000 zł, ale mniej niż 10 000 zł

To już wysoka półka, nie ma tu niemarkowych pojazdów. Zaczyna się dominacja czoperów, a poza tym sporo jest jakichś motocykli sportowych, nakedów (obrzydliwe słowo, nienawidzę go) itp. wynalazków. Chociaż czasem trafia się coś nietypowego, jak np. zaledwie roczny, turystyczny Zipp. Ładny nie jest, ale za to duży. Znalazłem też motocykl terenowy, ale nie cross – Yamahę Trailway 125 (czterosuw). A tak, to mamy właściwie kontynuację motocykli opisywanych wcześniej, tyle że w lepszym stanie. Albo i niekoniecznie, czasem po prostu droższych i ładniej wyglądających na zdjęciach. Czyli na przykład Hond Varadero, w których licznik jeszcze działa. Jest ich bardzo dużo, większość ma ogólne uszkodzenia wizualne i przebiegi po 40-50 tys. km. Wygląda na to, że Varadero jest nie tyle oczywistym, co jedynym wyborem w przypadku rozsądnego motocykla turystycznego o pojemności 125 ccm, a wiek bynajmniej mu nie przeszkadza. Najlepsza jest ostatnia generacja, czy też ostatnia seria z silnikiem na wtrysku.

motocykle 125 ccm
Honda Varadero. Fot. Tomasz

Nie wiem dlaczego tak tania jest ta Yamaha, ale nie mam maszyn stolarskich, żeby się o tym przekonać. Niezwykle atrakcyjnie wizualnie prezentuje się ten Romet – rocznik 2017 też wygląda świetnie, ciekawe jak z tak wielkim sprzętem radzi sobie 125-tka.

Na poziomie ok. 8000 zł wjeżdża nam używany KTM Duke. Motocykl o bardzo dobrych opiniach, ale niepozbawiony paru typowych usterek, o których poczytacie sobie tutaj. Jest podobno idealny do miasta i zupełnie nieidealny na trasę.

KTM Duke, fot. David

Najwyższa półka: 10 000 zł i więcej

Mały wybór i pełna specjalizacja. Rządzi Yamaha, za nią Honda, inne marki to margines, ale sporo jest dużych Hyosungów. Ciekawe, że ktoś pisze „motocykl bez rdzy”. Nie spodziewałem się, że tak świeże motocykle mogą zardzewieć. Rozbawiło mnie ogłoszenie z Varadero o 4-cyfrowym przebiegu, wiedząc o typowej usterce tego modelu (brak wyświetlania przebiegu) możemy łatwo zgadnąć, ile to ma wspólnego z prawdą. To niemal tak śmieszne jak HONDA VADERA. Lordzie Vader, twój motocykl przybył. HHHY, HHHY, ALE DLACZEGO ON MA TYLKO 125 CCM?

Od 10 000 zł zaczyna się popularny „naked” – Yamaha MT. Na pewno świetnie jeździ, ale podejrzewam że jego dwuosobowość jest tylko iluzoryczna, a ja potrzebuję czegoś naprawdę dwumiejscowego. NIE, NIE CHCĘ TEGO! Chociaż wygląda doskonale.

Fot. Tomek

Rozsądne oferty kończą się na ok. 12-13 tys. zł. Na placu boju zostają tylko Hondy Varadero z końca produkcji, Yamahy MT i choppery-125 w rodzaju Virago czy Shadowa. Ja natomiast kończę ten przegląd zupełnie zgłuptany, bo z mojego dotychczasowego riserczu wynika, że to właśnie Varadero będzie dla mnie idealnym wyborem: i duży, i 2-miejscowy, i na wycieczkę można jechać. Tylko na cholerę mi aż tak wielki motocykl z małym silnikiem? To może powinienem jednak zrobić kategorię A? A może to wszystko nie ma sensu i trzeba dalej jeździć chińskim skuterem? To nie są proste rzeczy, może ja jednak pójdę zapytać żony (żona mówi że Varadero krul).

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać