Przegląd rynku

Poniedziałkowy przegląd ofert: samochody niesprzedawalne. Wiem, dlaczego ich nie chcecie

Przegląd rynku 18.09.2023 215 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 18.09.2023

Poniedziałkowy przegląd ofert: samochody niesprzedawalne. Wiem, dlaczego ich nie chcecie

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski18.09.2023
215 interakcji Dołącz do dyskusji

Są samochody, których nie kupi nikt, albo ewentualnie handlarz w cenie złomu – i to wcale niekoniecznie graty.

Kiedy kupowałem mojego Mercedesa 300 SE 2.8, sprzedający powiedział wręcz, że zamiast zainteresowania nabywców, spotykał się z hejtem i agresją. Ludzie pisali do niego tylko po to, żeby dać upust swojej frustracji, że ktoś może oferować Mercedesa klasy S z ręczną skrzynią i bez klimatyzacji. Mnie to nie przeszkadza, ale doskonale wiem, że nie jest to pojazd łatwo sprzedawalny. Oczywiście to świadczy źle o odbiorcach, bo póki co jest to jeden z moich najbardziej niezawodnych pojazdów, przy okazji bardzo wygodny i w sumie całkiem oszczędny, ale ten brak klimy to policzek w twarz dla nabywców.

Czy znajdę siedem takich aut w ogłoszeniach?

Mówię o wozach niesprzedawalnych. Nikt nie dzwoni, nikt nie ogląda, nikogo to nie interesuje. I to wcale nie muszą być stare gruchoty do 5000 złotych, mogą to być względnie świeże wozy – i tak skazane na całkowity brak zainteresowania.

Pan Dominik sprzedaje BMW serii 5 G31 za 139 000 zł

Rok produkcji 2018, kombi w ładnym granatowym kolorze, 190-konny diesel 2.0 – klienci powinni drżeć z ekscytacji. Stawiam jednak, że zniechęca ich konieczność wciskania sprzęgła i ręcznej zmiany biegów. Nawet nie wiedziałem, że G31 można mieć z manualną skrzynią. Najwyraźniej można i najwyraźniej bardzo mało kto się na nią decydował. Ten egzemplarz musiał zamawiać prawdziwy hardkorowy fan kopania w sprzęgło. Jest jednak taki problem, że mając do wydania 140 tys. zł prawie nikt nie weźmie pod uwagę auta wymagającego zmiany biegów, chyba że jest ono bardzo nietypowe/sportowe/terenowe. Ale rodzinne kombi z dieslem za 140 kafli i manual? Powodzenia!

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Dominik

Pani Beata ma Seata. Brakuje mu czegoś, bumtratata

Proszę wybaczyć ten niezbyt udany wiersz, straciłem wenę po obejrzeniu tego ogłoszenia. Ktoś kiedyś w Seacie wpadł na świetny pomysł: Leon I generacji był pięciodrzwiowym hatchbackiem i dobrze się sprzedawał. Leon II podobnie. Zróbmy więc w Leonie III wersję 3d, której nikt nie kupi – dobra! Robimy!

I to jeszcze byłby względnie niezły pomysł, gdyby ten wariant 3d występował tylko w absolutnie najmocniejszej i najbardziej pożądanej wersji. Tak, oczywiście nawiązuję tu do koncepcji Toyoty GR Yaris. Leon aż prosił się o jej zastosowanie, ale zamiast tego można było mieć białego Leona 3d z 1.2 TSI i manualną skrzynią. Sportowych akcentów – brak. Mamy więc mniejszą praktyczność i absolutnie nic w zamian.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Beata

Chrysler Sebring cabrio z dieslem

Nie wiem co powiedzieć, zatkało mnie na chwilę. Nie sądziłem, że Sebring był dostępny jako diesel również z nadwoziem otwartym. Przypomnę, że ten wóz stanowił dość rozpaczliwą próbę podbicia rynku europejskiego (jako sedan), o tyle desperacką, że zdecydowano się nawet na kupowanie diesla z VW – bo wiadomo, europejscy klienci przed rokiem 2015 uwielbiali oszczędne dieselki.

Niestety w tym przypadku wszystko jest źle. Kabrio kojarzy się z osiągami, mocą, przyjemnym dźwiękiem silnika – pompowtryskiwaczowy diesel VW raczej tego nie zapewnia. Jakość wykonania czy sztywność nadwozia też są dyskusyjne. Mamy tu do czynienia z pomieszaniem najgorszych cech aut europejskich i amerykańskich. Żeby jeszcze on chociaż był duży (nie jest), bogato wyposażony (nie bardzo), żeby chociaż miał tylny napęd (a gdzie tam), albo automat (w ogóle nie był dostępny), to może. Ale w tej postaci naprawdę nie znajduję zastosowania dla tego pojazdu.

samochody niesprzedawalne
Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Stefan

Citroen C-Crosser – nawet ja o nim zapomniałem

Był taki czas, że Citroen z braku własnych SUV-ów kupował Mitsubishi Outlander – samo w sobie całkiem niezłe – i naklejał mu własne znaczki. Dokładnie tak robił również Peugeot, nazywało się to wówczas 4007. Auto od Outlandera różniło się bardzo niewiele. Nie miało w opcji diesla od VW, jedynym dieslem był 2.2 HDi produkcji PSA, co oczywiście sprawiało że w polskich warunkach wpadało w wyższą akcyzę i nie wytrzymywało konkurencji z Outlanderem. Tak naprawdę to duży, wygodny SUV bez poważniejszych wad i ma fajnie pomyślaną, dwudzielną pokrywę bagażnika.

Dziś problem polega na tym, że nikt tego auta nie szuka i nikt o nim nie pamięta. Ogłoszenia wystawione dwa dni temu mają po 130-200 wyświetleń. Wielu sprzedających od razu pisze w opisie, że C-Crosser to to samo co Outlander. No, to spróbujcie teraz przekonać klientów, że powinni kupić sobie to samo, tylko z francuskim znaczkiem zamiast japońskiego. Jest jakiś powód, dla którego używana Toyota Aygo jest droższa niż Citroen C1, chociaż to to samo auto.

Łada Niva Travel

SUV z 2021 r. z benzynowym silnikiem – niesprzedawalny? Oczywiście. Sprzedający twierdzi, że sprzedaje go z bólem serca. Stawiam, że z tego serca spadnie mu kamień jak się go pozbędzie. Pominę nawet względy polityczne, ale spróbujcie to serwisować. Stawiam 10 rubli, że skończyła się gwarancja, pojawiły się nieuchronne awarie, więc zapadła decyzja o sprzedaży. Przez 6 dni ogłoszenie zebrało 300 wyświetleń, czyli prawie nic. Cena wynosząca prawie 100 tys. zł raczej tu nie pomaga. Jeszcze mniej zachęca to, że wóz przejeżdżał tylko niecałe 3500 km rocznie. Czyli ktoś kupił w salonie nową Ładę żeby głównie stała mu w garażu, a teraz próbuje się jej pozbyć za absurdalne pieniądze przy najbardziej możliwie niekorzystnym klimacie dla rosyjskich samochodów w Polsce.

samochody niesprzedawalne
Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Janusz

To się może nie udać.

Subaru XV z dieslem 2.0 

Niektórzy mówią, że zaklęcia nie istnieją, a ja jedno znam: jak powiem po sobie SUBARU i DIESEL, to prawie wszyscy odwracają się i odchodzą. Wysokoprężny bokser marki Subaru bardzo źle zaczął swoją karierę – tj. od pękających wałów w modelu Forester – i mimo wprowadzenia późniejszych poprawek zła fama ciągnęła się za nim aż do końca jego rynkowej kariery. W dodatku Subaru montowało go też do mniejszych modeli, jak mało popularny uterenowiony XV, czyli po prostu Impreza z większym prześwitem. O ile benzynowe XV-y występują ze skrzynią bezstopniową, o tyle diesel łączy się z przekładnią mechaniczną i to jest ten sam problem co przy BMW. Mamy mało popularną markę, diesla o słabej opinii i konieczność zmiany biegów własną kończyną. Nic dziwnego, że wóz z 2013 r. kosztuje 27 500 zł, a i tę wartość zapewne można negocjować.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Remigiusz

I na koniec…

Żółte Renault Megane RS z Krakowa

To naprawdę piękny egzemplarz. Ma wspaniałe felgi i doskonałe zdjęcia. Pod maską legendarny silnik 2.0 Turbo F4RT, być może to najlepszy silnik jaki Renault wypuściło w czasach współczesnych. Rewelacyjne osiągi, zwracający uwagę kolor, najbogatsze wyposażenie. Wnętrze i lakier wyglądają jak nowe. Cena to 90 tys. zł – trudno będzie kupić coś podobnie szybkiego za te pieniądze.

A jednak, choć to zupełnie irracjonalne przeświadczenie, jakoś nie chciałbym żółtego Megane RS. Nie wiem dlaczego. Ciekawe, czy ktoś się skusi, czy jednak ostrzeżenie było zbyt mocne.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać