Felietony

Polacy: wygrywają prestiżowy wyścig. Inni Polacy: nuda, przełącz na tenis

Felietony 12.06.2023 118 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 12.06.2023

Polacy: wygrywają prestiżowy wyścig. Inni Polacy: nuda, przełącz na tenis

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski12.06.2023
118 interakcji Dołącz do dyskusji

Sukces Polaków w wyścigu Le Mans przeszedł niemal niezauważony, mimo nazwiska Roberta Kubicy. Dlaczego nie interesujemy się już sportem motorowym? „Nie wiem, choć się domyślam”.

Jako dziecko kupowałem (lub też dręczyłem dziadka, żeby mi kupił) prasę motoryzacyjną. Zawsze było w niej mnóstwo o motorsporcie. Strony te przerzucałem znudzony, bo cóż mnie obchodziło że jakiś Senna jeździł szybko w kółko po torze? Przez jakiś czas interesowałem się rywalizacją Schumacher-Hill w Formule 1, ale później straciłem do tego zapał – jeździli w sumie cały czas tak samo. Rajdy samochodowe? Z trudem umiem wymienić 3-4 kierowców rajdowych, nigdy też nie rozumiałem po co jechać szybko przez las, skoro więcej ciekawych rzeczy zobaczysz jadąc wolno.

Chyba nie tylko ja miałem takie podejście

Z czasem sport motorowy zaczął znikać ze stron prasy motoryzacyjnej. Został zredukowany do działu wiadomości, w końcu zniknął całkowicie. Był tylko krótki moment odwrotu od tego trendu, gdy nasz eksportowy kierowca Robert Kubica jeździł w Formule 1. Potem jednak postanowił rozbić swoją karierę o bandę podczas jakiegoś rajdu z niskiej półki i tyle było z motorsportu. Po kolei wszystkie media piszące o motoryzacji zaczęły wyrzucać wiadomości sportowe na rzecz tych bardziej „społecznych”, typu o nowych regulacjach w ruchu drogowym czy usterkach samochodów.

Aż tu nagle mamy rok 2023 i POLACY ZWYCIĘŻAJĄ W PRESTIŻOWYM WYŚCIGU!!!

Polska załoga IEC – Inter Europol Competition – zajęła pierwsze miejsce w setnej, jubileuszowej edycji 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Jednym z zawodników IEC był Polak Jakub Śmiechowski. Na drugim miejscu znalazł się belgijski zespół WRT, w którym jechał Robert Kubica. To bezprecedensowy sukces, i to jeszcze w tak wyjątkowej sytuacji, na stulecie wydarzenia. Polacy na najwyższych stopniach podium! Brawo! Wszyscy fani Le Mans w Polsce świętują. Wszyscy zresztą mogliby świętować w jednym barze, bo ogólnie to nikogo nie interesuje, poza redakcjami sportowymi. My też nie piszemy na Autoblogu o sporcie motorowym, ponieważ ten temat jest pomijany przez czytelników i byłoby to marnowanie wysiłku na coś, co niemal każdy pomija wzrokiem.

le mans

Ciekawy jest kazus popularnego serwisu ex-motoryzacyjnego

Pisał kiedyś o rajdach samochodowych, potem przeszedł na tematy ogólnomotoryzacyjne typu ceny paliw. Obecnie, mimo nazwy nadal sugerującej zainteresowanie rajdami, podejmuje głównie tematy społeczne z chwytliwymi tytułami, typu „ILE ZAPŁACISZ ZA TONĘ WĘGLA W ZIMIE? BĘDZIESZ W SZOKU!!!”, co zapewne przynosi o wiele lepsze efekty niż sprawdzanie kto wygrał rajd czegoś tam.

Moim zdaniem kiedyś motoryzacja i sport motorowy były jakoś ze sobą powiązane. Ludzie startowali w rajdach własnymi lub pożyczonymi samochodami i czasem nawet wygrywali. Ścigali się na gokartach od dziecka, a potem w pucharach fabrycznych tanich wozów typu Fiat Cinquecento. Był w tym jakiś pierwiastek typu „ja też bym tak mógł”. Wszystko to wydawało się być jakoś bliżej ludzi, więc się tym interesowali. Obecnie sport motorowy to przede wszystkim a) gigantyczne koncerny b) gigantyczne pieniądze c) miliardowe budżety reklamowe d) nadzwyczaj skomplikowane regulacje.

Kiedyś ten, kto dojechał pierwszy, wygrywał – dziś liczy się głównie taktyka choćby wymiany opon w Formule 1, czy doboru mieszanki, umiejętność unikania kar za zbyt szybki wjazd do boksu czy ogólnie decyzje sędziów. Przypomnę, że w ostatnich sezonach choćby Formuły 1 regularnie pojawiały się dziwne decyzje sędziowskie, kiedy to ktoś wyprzedzał na czerwonej fladze, czego niby nie można robić, ale sędziowie go nie ukarali (Max Verstappen w 2021 r., Lewis Hamilton w 2022 r.). I jeszcze mamy przypadki typu Lewis Hamilton, którego kojarzymy obecnie głównie z narzekania, jak bardzo jest prześladowany. Ależ bym chciał być tak prześladowany jak on, uciekałbym przed prześladowaniami na prywatny jacht.

le mans

Trudno fascynować się tą wielką, skomplikowaną, korporacyjno-reklamową machiną

Gdzieś tam są jakieś samochody, ale w sumie za bardzo to już ich nie widać zza reklam. Ścigają się, ale nikt nie wie kto dojeżdża pierwszy, bo o wszystkim i tak zadecydują sędziowie, uznaniowo rozdzielający kary. Ktoś wygrał? Możliwe, i co z tego? Le Mans? A co oni tam robią? Aha, jeżdżą w kółko. No to ja może poczytam o nowych stawkach za przejazd autostradą albo o tym, co się psuje w używanym Passacie.

Motorsport został całkowicie oddzielony od „normalnej” motoryzacji. Szybka jazda po drogach publicznych stała się domeną szaleńców i agresorów, została wyrugowana z umysłów ludzi podobnie jak palenie papierosów. Skoro my na drodze nie możemy poczuć się jak Kubica, a zamiast sportowym coupe jeździmy hybrydowym crossoverem, cóż ma nas interesować w grupie facetów, którzy upalają jakieś dziwne samochody. A już szczytem odklejenia jest Formuła E – napędzane prądem bolidy-potworki jeżdżą w kółko po torze, producenci ładują w to forsę, żeby wyglądało że są tacy eko, a ludzie ziewają tak, aż im żuchwa z zawiasów wypada.

Dobrze, mamy to, napisałem o sukcesie Polaków w Le Mans. Teraz powinienem jeszcze pewnie sprawdzić o co chodzi w tym wyścigu, ale chyba mi się nie chce.

Czytaj również:

Aktywiści, protestujecie na złym torze. Formuła E to ta ekologiczna

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać