Klasyki

Bitwa złomów: samochody na O, albo dlaczego nie chciałbym być adwokatem

Klasyki 21.08.2020 564 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 21.08.2020

Bitwa złomów: samochody na O, albo dlaczego nie chciałbym być adwokatem

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski21.08.2020
564 interakcje Dołącz do dyskusji

Nie wyobrażam sobie bronić kogoś, kto wydaje mi się bezsprzecznie winny i chętnie widziałbym go na szubienicy. Ale czasem trzeba. Dlatego dziś będzie bitwa złomów, w której muszę obronić absurdalne na pierwszy rzut oka oferty.

Na pewno wiecie jak to działa, jeśli czytaliście moją dawną stronę (teraz mam tam giełdę gratów). Są dwa graty i mierzą się ze sobą, a na końcu decyduję który jest straszniejszy ciekawszy. Jako że tu na Autoblogu nie mogę już po prostu sobie tych gratów opisywać wedle uznania, muszę spróbować być wobec nich nastawiony pozytywnie. Dziś będę gratwokatem, czyli adwokatem patologicznej motoryzacji i przekonam Was, że każdy z tych pojazdów to potencjalnie świetny nabytek. Zaczniemy od czegoś łatwiejszego, czyli…

Lewy narożnik – Oltcit Club

Pomińmy już historię o drewnianych klockach hamulcowych, wszyscy wiedzą że to fejk. Zawsze niebywale mnie bawiło, że jedyny model w historii Oltcita nazywał się Club. Tak jakby każdy kupujący ten samochód przystępował do klubu właścicieli Oltcita. To tak, jakby Porsche nazwało swój samochód „Owners Association” i kupowałbyś model Porsche Owners Association, z koniecznością opłaty corocznej składki.

Nieważne. Ważne że jest ładny Oltcit na czarnych blachach OET, to prawie jak Moet, albo Moet et Chandon i tu francuskie skojarzenia są w pełni uzasadnione, bo ten pojazd był też w niewielkiej serii produkowany przez Citroena pod nazwą Citroen Axel. Technicznie ma wiele wspólnego z Visą, tyle że jest trzydrzwiowy, ale pod maską ma tego samego, dwucylindrowego boksera, który przez tyle lat napędzał małe Citroeny. Taki Oltcit to właściwie mentalny spadkobierca tradycji 2CV. Kosztuje 7500 zł.

oltcit club na sprzedaż
fot. Stanisław

I tu ktoś powie że to szaleństwo, bo przecież taki Oltcit to nic niewarte paskudztwo, i ja się z nim nie zgodzę. Oltcity nigdy nie były popularne, a wyginęły niemal całkowicie, podobnie jak Tavrie. Obecnie nie ma już Oltcitów i jeśli ktoś chce taki pojazd, to chce go w celu kolekcjonerskim. Funkcjonalne zalety Oltcita zanikły, bo prawie wszystko jeździ lepiej i mniej awaryjnie, pozostał tylko jego potencjał ciekawostkowy, jako dziwne uzupełnienie dziwnej kolekcji niecodziennych pojazdów. Jest to więc kaprys, fanaberia, „nie wiem co robić z pieniędzmi”, a przy okazji rynek nie oferuje tańszych produktów konkurencyjnych. Zatem nie można powiedzieć że 7500 zł to drogo za samochód, którego jeszcze nie miałeś/aś i innego pewnie nie będzie. Być może tyle po prostu kosztują Oltcity – były tanie, gdy były nowe, straciły wartość niemal do zera jako używane, a dziś są odpowiednikiem nienaruszonej paczki papierosów z PRL (nie wiedziałem nawet, że to jest tyle warte).

Prawy narożnik – Opel Manta po tuningu

Ta Manta ma bogatą historię uczestnictwa w zlotach tuningowych. Niestety opis odpowiada dokładnie temu, co pisałem przy okazji drożejącego Fiata Cromy. Coś tam coś tam, więcej info tel. Koniec opisu. Wiemy wszyscy po co się tak robi, nie muszę tłumaczyć.

Cena wynosi 21 000 zł, a samochód raczej nie został ostatnio odświeżony. Za to pomalowano mu silnik po wierzchu, trudno powiedzieć dlaczego. Polakierowana została także chłodnica. Tak naprawdę, jest to jedynie karoseria samochodu, ponieważ zarówno wnętrze, jak i silnik, nieszczególnie nadają się do użytku. Natomiast sama ta karoseria mimo upływu lat robi świetne wrażenie, auto zostało przerobione z gustem i pomysłem. Oczywiście nie zrobił tego sprzedający, ale to nie ma znaczenia. Ta buda jest świetnym „płótnem” do dalszej budowy. Wnętrze dać z Astry Bertone – pasuje na szerokość, a silnik – najlepiej 2.4 z Frontery, bo to oplowski „CIH”, bardzo podobny konstrukcyjnie do tego z Manty, ale z wtryskiem paliwa. Jest tu jeszcze sporo pracy do włożenia, jednak jeśli ktoś się na to zdecyduje, to jego wóz będzie unikatem większym niż Oltcit – będzie motoryzacyjnym dziełem sztuki.

fot. Oldtimer

Przepraszam, nie umiem powiedzieć nic więcej pozytywnego o tym Oplu.

Które auto wywołuje u Was mniejszą niechęć?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać