Ciekawostki

Przez błąd w programowaniu Subaru zniszczy partię nowych samochodów za 10 milionów dolarów. Są nienaprawialne

Ciekawostki 24.09.2018 90 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 24.09.2018

Przez błąd w programowaniu Subaru zniszczy partię nowych samochodów za 10 milionów dolarów. Są nienaprawialne

Adam Majcherek
Adam Majcherek24.09.2018
90 interakcji Dołącz do dyskusji

Dokładnie 293 nowe SUV-y Subaru trafią do niszczarki. A o tym, że coś jest z nimi nie tak można by się przekonać tylko podczas wypadku.

Między 13 a 21 lipca z fabryki Subaru w Lafayette w stanie Indiana wyjechały 293 egzemplarze z nieprawidłowo pospawaną karoserią. W dokumencie przekazanym do amerykańskiego urzędu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego można przeczytać, że w partii samochodów brakuje istotnych spawów w okolicy słupka B. To oznacza, że w przypadku kolizji karoseria auta nie zapewnia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. I dlatego samochody nie mogą trafić do klientów.

Dwa słowa o samym Ascencie – to największy SUV w gamie Subaru, zastąpił w salonach Tribekę. Powstał na bazie koncepcyjnego modelu VIZIV-7, zaprezentowanego pod koniec 2017 r. Auto ma 5 metrów długości, kabina w zależności od konfiguracji pomieści 7 lub 8 pasażerów. Jak to w Subaru – do napędu służy silnik typu boxer, w przypadku tego modelu ma on pojemność 2,4 litra. Zestawiono go z przekładnią CVT, a napęd trafia na wszystkie koła.

Subaru Ascent do zniszczenia

Usterka jest wynikiem błędnego zaprogramowania maszyn na taśmie produkcyjnej.

Co gorsza Subaru zaznacza, że tej wady nie da się usunąć i zdecydowało, że wszystkie egzemplarze, w których stwierdzono brak spawów, zostaną zniszczone. 

Szczęśliwie póki co sprzedano tylko 9 aut z pechowej serii, reszta stoi na parkingach dealerów, albo wciąż płynie do miejsc docelowych. Dziewięciorgu pechowcom Subaru szybko wymieni auta, wszystkie pozostałe, które już zostały zamówione, ale jeszcze nie dotarły do klientów, również zostaną wymienione na poprawnie złożone. 

Oczywiście to nie jedyny przypadek, gdy w świecie motoryzacji zawodzi oprogramowanie. General Motors 4 lata temu musiał wezwać do serwisu milion SUV-ów i pick-upów, bo z błąd w kodzie powodował wyłączenie wspomagania kierownicy. A jak już jesteśmy przy GM-ie – Paul Ingrassia w książce Comeback opowiedział m.in o problemach tego koncernu w latach 80-ych. Pod rządami Rogera Smitha firma postanowiła iść w ślady japońskich producentów i zautomatyzować proces produkcyjny swoich samochodów. Miało to poprawić jakość produktów GM-u i wydajność linii produkcyjnych. Zaczęło się jednak od fiaska: maszyny na taśmie produkcyjnej np. malowały się nawzajem zamiast malować elementy karoserii. Albo tłukły szyby, zamiast wstawiać je w drzwi. Ingrassia wspomina też przypadki przyspawania drzwi do karoserii. 

Nadmierna automatyzacja to zły pomysł.

Przyznał to nawet Elon Musk. W kwietniu na twiterze napisał:

Sprawa dotyczyła pasów transmisyjnych, które miały dostarczać poszczególne elementy podczas produkcji Modelu 3. Nie zdały egzaminu, więc Musk zdecydował o ich usunięciu. Nie stwierdził jednak, że to zły pomysł. Dostrzegł tylko, że nie można wprowadzać wszystkich usprawnień w tym samym czasie. 

Są jednak prace, w których ludzi nie zastąpią najlepsze maszyny. Np. coachline, czyli charakterystyczny pas na nadwoziu Rolls-Royce’ów, może malować tylko jeden człowiek na świecie – Mark Court. To oczywiście ekstremalny przykład, ale ogólnie prace, których nie mogą wykonać maszyny to temat na osobny wpis. 

293 Ascenty w podstawowej wersji wyposażenia kosztowałyby w sumie prawie 10 milionów dolarów.

Ale to nic przy tym, co 10 lat temu spotkało Mazdę – frachtowiec z 4703 nowiuteńkimi Mazdami na pokładzie huśtał się po morzach przechylony pod kątem 60 stopni. Samochody były zamontowane w kontenerach i fizycznie nic im się nie stało, ale w związku z tym, że nie można było określić jak taki długotrwały przechył wpłynął na poszczególne podzespoły pojazdu. Z tego powodu cała partia aut została zniszczona. Oczywiście po takie auta zgłosiło się mnóstwo chętnych – szkoły chciały kupić je do rozbiórki podczas zajęć, firmy kaskaderskie proponowały odkup na potrzeby rozbijania ich na planie filmowym. Jednak producent nie chciał ryzykować – szkody wizerunkowe związane z wypuszczeniem na rynek takiej niepewnej serii pojazdów mogły być znacznie bardziej kosztowne. 

A o tym jak przebiega proces niszczenia zupełnie nowych Toyot Camry pisał Tymon na poznajemysamochody.pl. Serce się kraje…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać