Wiadomości

W Norwegii brakuje aut do opodatkowywania. Rząd dostaje z liścia sukcesem własnej inicjatywy

Wiadomości 19.11.2021 144 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 19.11.2021

W Norwegii brakuje aut do opodatkowywania. Rząd dostaje z liścia sukcesem własnej inicjatywy

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski19.11.2021
144 interakcje Dołącz do dyskusji

Już Kazik śpiewał: a właściwie kto wódki nie pije, ten jest wywrotowcem, tak świadomie uszczuplającym dochody państwa bezideowcem.

Słuchajcie, Norwegowie. Nie po to rząd zwolnił auta elektryczne z podatku, żebyście teraz wy wszyscy je kupowali i powszechnie nimi jeździli. No bo skąd się wtedy mają brać te podatki? To nie tak miało być. 95 procent społeczeństwa dalej miało kupować auta typu „sadzomiot” i płacić wysokie podatki, a pozostałe pięć procent, wcześni adopterzy, mieli być tymi uprzywilejowanymi, którzy jeżdżą na prądzie i podatków nie płacą.

Udało się dużo za dobrze

W październiku w Norwegii sprzedano 11 579 nowych samochodów. W tym 70% to samochody elektryczne, oprócz tego są jakieś tam hybrydy plug-in, a do tego sprzedano 400 nowych aut benzynowych i 300 diesli. Czyli rząd na własne życzenie pozbawił się wpływów do budżetu z miażdżącej większości nowo rejestrowanych w Norwegii aut. Czas „wczesnej adopcji” właśnie bezpowrotnie się skończył – w momencie, gdy nowy, centrolewicowy rząd wyliczył, że na ulgach dla samochodów elektrycznych traci rocznie 2,32 mld dolarów.

Bestsellerem w Norwegii jest teraz Tesla Model Y

To tymczasowe, tam każdy nowy samochód elektryczny wskakuje na pierwsze miejsce listy sprzedaży, zwłaszcza jak jest drogi. Norwegowie uwielbiają świeżutkie, wielkie auta na prąd, im bardziej dopasione, tym lepiej. Było już Audi e-tron, Mustang Mach-E, teraz jest znowu Tesla – wcześniej szczyt listy okupowała Tesla Model 3. Przyszedł czas na Y, ale poczekajcie tylko na jakąś kolejną premium-nowość-EV, typu jakieś BMW czy coś, to Norwegowie od razu się na nie rzucą. Przy okazji, Norweg po norwesku to „Nordmann”. Czyli po naszemu, północnik.

Ulgi dla samochodów elektrycznych w Norwegii: jakie są teraz?

Nie ma podatku VAT ani akcyzy. Gdzieniegdzie można parkować za darmo i jeździć buspasem, ale nie wszędzie. Nie ma rocznego podatku od posiadania samochodu, nie płaci się za drogi płatne. Auta elektryczne mają specjalne tablice – zaczęło się od wyróżnika EL, ale szybko się zużył, potem wpadło EV, teraz już po prostu lecą kolejne literki po E. Dzięki temu od razu wiadomo, że jeździ się na prądzie. Jednak przywileje mają się skończyć, lub przynajmniej zostać okrojone. Rozważa się podatek od bardzo drogich aut elektrycznych, typu Audi e-tron GT czy Tesla Model X (wstępna graniczna kwota to 285 tys. zł – hojnie), powrót do corocznego podatku od posiadania auta, ma się pojawić podatek od sprzedaży używanych aut elektrycznych (po co? Co to zmieni?), a z przywilejów mają zostać wykreślone hybrydy plug-in. To na razie projekt, ale…

…skąd brać kasę na podatki, skoro wszyscy kupują towar nieopodatkowany?

Powinno się wprowadzić zasadę, że jeśli kupujesz jedno drogie auto elektryczne, to musisz też kupić jakieś jedno spalinowe, żeby zapłacić podatek. To tak jak z alkoholem – dla ratowania polskiego budżetu powinna powstać zasada, że jeśli kupujesz ogórki kiszone, to musisz do nich dokupić pół litra wódki. No bo po co ci zagrycha bez flachy?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać