Felietony

Najlepsze samochody 2018 roku: lista osobista

Felietony 05.03.2018 101 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 05.03.2018

Najlepsze samochody 2018 roku: lista osobista

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski05.03.2018
101 interakcji Dołącz do dyskusji

Obiecałem parę tygodni temu na moim kanale Youtube, że opiszę najlepsze samochody 2018 roku. Słowa dotrzymuję i opisuję: te wozy chciałbym mieć jako nowe. Serio.

Nagrywając film z serii PiO (odpowiednik Q&A) zaproponowałem, że zrobię listę najlepszych nowych samochodów 2018 r., jeśli pojawią się komentarze, żeby się za nią brać. „Zrób listę!” – napisało prawie 100 osób. No to robię. Z zastrzeżeniem: tu nie chodzi o auta, które debiutują w tym roku, a o takie, które można już kupić w salonach. Lista jest najzupełniej subiektywna i bazuje na tym, co mi się podoba. Ale przynajmniej spróbuję uzasadnić swoje wybory. Kolejność? W większości przypadkowa, ale pierwsze miejsce już nie.

10. Suzuki Ignis

Suzuki Ignis 2018
Strasznie polubiłem tego małego crossovera. Wygląda on tak oryginalnie, że nie sposób go z niczym pomylić. Jakby ktoś się sypnął i produkował koncept, który normalnie przedstawia się tylko podczas salonu samochodowego. Nowy Swift nie jest zły, ale Ignis kradnie mu całe przedstawienie. Ten samochód ma tylko 370 cm długości i waży – uważajcie – 885 kg, a mimo to można kupić go z normalnym silnikiem benzynowym bez turbo i z czterema cylindrami. I pojechałem nim na wycieczkę z rodziną bez ścisku i kopania się po fotelach. Znakomity.

9. Citroen C3 Aircross

Nie przepadam za crossoverami, ale są wyjątki. Takim wyjątkiem jest C3 Aircross. Chwilę zajęło mi przekonanie się do tych Citroenowych mordek z wąskimi światłami u góry i znacznie większymi u dołu, ale teraz – prawie 5 lat po debiucie Cactusa – zaczęły mi się nagle podobać. Doceniam to, że Citroeny wyglądają teraz jak Citroeny, czyli i spójnie, i ciekawie. Poza tym bardzo lubię samochody z przesuwanymi tylnymi fotelami/kanapą. To się naprawdę przydaje – byłem zaskoczony jak bardzo. Jedyne co mnie martwi to ten ekran do sterowania klimatyzacją. Aha, i to jest samochód, który kupiłbym z dieslem. Jakoś mam przekonanie do 1.6 HDi.

Dlaczego napisaliście o nim „KOMPATKOWY SUV”?

Citroen C4 Aircross 2018
Kompatkowy?

8. Dacia Duster

Dacia Duster 2018
Pojeździłem nową Dacią Duster i mam wrażenie, że wszystko, co w niej zmieniono, wyszło jej na dobre. A to rzadkość przy liftingach. Tak, ten nowy model to po prostu stary po bardzo dużym liftingu. Ale wreszcie ma fajną deskę rozdzielczą, która w poprzednich wersjach była dramatyczną wadą Dustera. Właściwie Duster nie zmienił się aż tak, żeby można było mówić o nowym modelu, ale to dobrze, bo nie zmienia się składu, który wygrywa. Przy okazji Dacia udowodniła, że można robić samochód tani, który wygląda bardzo dobrze, a zmontowany jest co najmniej dobrze. Szkoda, że nie ma diesla z automatem i 4×4, ale nie można mieć wszystkiego. I poproszę o wycofanie już z oferty Sandero 1.0 SCe, ten żart był śmieszny, ale krótko.

7. Renault Twingo

Renault Twingo III

Długo się zastanawiałem, czy Twingo powinno się znaleźć na tej liście. Mam bowiem nieprzerwanie pretensję do inżynierów Renault, że zmarnowali miejsce pod przednią pokrywą. Tam po prostu nic nie ma, nawet dodatkowego bagażnika. A bagażnik z tyłu jest nad silnikiem, przez co jego podłoga dość mocno się nagrzewa i rozpuszcza nam kupione w supermarkecie lody. Jednak poza umiarkowaną przydatnością do wożenia lodów Twingo jest świetnym wozem ze względu na swoją niewiarygodną wręcz zwrotność. Najlepszy silnik do niego to mimo wszystko 1.0 SCe, a nie 0.9 TCe – jeździ się nim płynniej. Mimo tylnego napędu tym autem się nie podriftuje (odradzam takie próby).

6. Fiat Tipo

Fiat Tipo 2015
Natomiast Tipo musiało się znaleźć na tej liście. Trudno znaleźć samochód, który tak szybko i tak skutecznie trafił w gusta Polaków i obudził uśpione przyzwyczajenie do marki Fiat. Takie auta Fiat powinien był robić od dawna, zamiast silić się na udziwnienia i próby równania się z Golfem. Są trzy wersje nadwozia, są proste silniki benzynowe, jest rozsądne wyposażenie. No i te ceny: poniżej 60 000 zł za hatchbacka z 1.4 T-Jet. Fiat Tipo to taka odpowiedź na pytanie „to co ja mam kupić” zadane przez osobę, która o motoryzacji nie ma pojęcia.

5. Hyundai i30N

Hyundai i30N 2018
Przechodzimy do hot-hatchy. A dokładnie do jednego z nich: Hyundaia i30N. Nie miałem możliwości przejechać się nim poza torem, ale zrobił na mnie wrażenie samochodu bardzo zwartego, nawet bardziej „drapieżnego” niż Golf GTI. i30N kosztuje wprawdzie 125 000 zł, ale ma dwulitrowy silnik turbo o mocy 250 KM, system kontroli startu, a nawet sam może robić międzygaz przy redukcji biegów. Od dawna w gamie koncernu Hyundai-Kia brakowało czegoś, co wywoływałoby emocje inne niż „chcę kupić 50 tych srebrnych Hyundaiów do naszej floty”.

4. Jeep Renegade

Jeep Renegade

Trudno go nazwać nowością, ale nadal bardzo mi się podoba ze względu na bezwstydnie pudełkowaty kształt i masę stylistycznych smaczków. Przy okazji jego pudełkowatość przenosi się na przestronne wnętrze. Znam już dwie osoby, które kupiły sobie Renegade’a i chwalą go za funkcjonalność, narzekając tylko że trochę skrzypi. Z jednej strony bez sensu jest kupować Jeepa z napędem tylko na przód, z drugiej – to typowy samochód miejski i bojowy wygląd nie oznacza, że należy iść na wojnę z błotem, więc można zostać przy 1,4-litrowym silniku turbo i napędzie 2WD.

3. Volvo S90

Volvo S90

Dlaczego nie V90 skoro to kombi, a kombi jest lepsze niż sedan? Bo wiadomo, że Volvo to kombi. A już nie każdy kojarzy je sobie z elegancką limuzyną. Bardzo podoba mi się to, że Volvo ma w ofercie taki klasyczny, dystyngowany samochód bez silenia się na przesadną wszechstronność, która jest plagą współczesnych aut. Nie każde auto musi być podwyższone, uterenowione i wyposażone w milion funkcji, z których skorzysta się raz w życiu. Niektóre mogą po prostu być przyjemnością dla oczu i dawać ukojenie swoim komfortem – takie właśnie jest S90. Oraz można je mieć z manualną skrzynią biegów – a teraz spróbujcie znaleźć w internecie zdjęcia wnętrza takiej wersji. Ciekawe ile sztuk się sprzedało.

2. Kia Niro

Kia Niro Hybrid
Coś dużo na tej liście SUV-ów i crossoverów. Co jednak poradzę na to, że teraz ten typ samochodu rządzi rynkiem, i to w tym segmencie pojawiają się najciekawsze nowości? No ale Niro: Niro to hybryda. Hybryda prawie tak jak w Toyocie, ale nie do końca, bo zamiast skrzyni bezstopniowej ma 6-biegową przekładnię dwusprzęgłową. Jeździłem Niro przez tydzień, dzień w dzień. Początki były trudne, bo ten samochód przekonuje do siebie powoli. Kiedy się nauczyłem, jak działa ten system hybrydowy, bez problemu uzyskałem spalanie na poziomie 5,5 l/100 km, w tym 90% w ruchu miejskim. Auto jest zaskakująco szerokie w środku, ma tylko mały bagażnik. Znakomity i bardzo niedoceniony samochód. Ale ma tylko przedni napęd.

1. Volkswagen Up! TSI

Volkswagen Up! TSI
Wreszcie. Najfajniejszy model Volkswagena ostatnich lat pozbył się podstawowego problemu, jakim były trochę za słabe silniki 1.0 – w zupełności wystarczające do turlania się po mieście czy normalnych podróży pozamiejskich, ale niedostatecznie mocne, żeby wykorzystać potencjał tego auta do bardziej sportowej jazdy. To świetny ruch, że VW postanowił wrócić z emocjonującymi wersjami do segmentu najmniejszych aut, w którym jedynym do tej pory modelem było 110-konne Twingo GT. Up! z TSI jest pierwszym od lat nawiązaniem do oryginalnego Golfa GTI: auto bardziej lekkie niż mocne, samochód w którym nie trzeba mieć umiejętności Hołowczyca (i nie chodzi o przekraczanie dopuszczalnej prędkości), żeby pojechać nim na 100% możliwości.

Nie możemy się doczekać na Up!-a GTI.

PS. i na Toyotę Camry.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać