Maroko walczy o czystsze powietrze, czyli rychły koniec kultowych taksówek Mercedesa

Kuba ma swoje graty napędzane silnikami Łady, a Maroko ma mnóstwo „Grand Taxis” – wysłużonych Mercedesów W114/W115 i W123, które są jednym z najważniejszych środków transportu w tym kraju. A przy okazji ładnie wyglądają na zdjęciach, zwłaszcza że w każdym mieście są inaczej pomalowane. Ale ich czas się kończy – władze chcą pozbyć się wszystkich tych Mercedesów do 2022 r.

Dla przeciętnego Marokańczyka sytuacja transportowa nie jest nadzwyczaj wesoła (wbrew temu, co twierdzi Wikipedia). Na 36 milionów ludzi przypada tam tylko 2,8 miliona samochodów, a transport publiczny jest relatywnie słabo rozwinięty. Oczywiście jakiś istnieje, ale jeździ głównie pomiędzy największymi miastami i niekoniecznie można polegać na jego punktualności.

Wszystkie te powody wpływają na popularność tzw. „Grand Taxis”, czyli taksówek kursujących w zasadzie wszędzie tam, dokąd pasażerowie chcą jechać – przede wszystkim na dłuższych trasach. Nierzadko zdarza się, że te pojazdy pokonują około 1000 km dziennie, tym bardziej, że kierowcy chcą wrócić na noc do miasta rodzinnego. Tylko nie nastawiajcie się na komfortową podróż w pojedynkę – do danego samochodu wsiada kilka osób, które jadą w tę samą stronę.

Mercedes W114/W115 i W123 – te dwa modele to niemal połowa wszystkich „Grand Taxis”

Mówimy więc o tzw. Trapezach (albo z niemieckiego Strichachterach) i Beczkach. Do 2014 r. takich samochodów było znacznie więcej (stanowiły główną siłę w grupie blisko 45 tys. taksówek), ale właśnie wtedy marokańskie Ministerstwo Transportu uruchomiło program dopłat dla właścicieli taryf – za zezłomowanie starego auta można było otrzymać dopłatę w wysokości mniej więcej 27 tys. zł. Program ten jest częścią szerszego planu ministerstwa, który ma na celu oczyszczenie powietrza w kraju – a klasyczne taksówki z silnikami Diesla są u urzędników na cenzurowanym i planuje się, że do 2022 r. wszystkie uda się wycofać z eksploatacji. My na ogół denerwujemy się na to, że Europa jest pod tym względem aż zbyt restrykcyjna, ale w Maroku sprawa jest poważna – od 1997 r. liczba zgonów, za którymi stoi zanieczyszczenie powietrza, zwiększyła się o połowę. Jak informuje BBC, w centrach marokańskich miast spaliny odpowiadają za 60 proc. zanieczyszczenia powietrza.

W związku z powyższym, oprócz wspomnianych dopłat wprowadzono też inne przepisy. Przykładowo w 2010 r. zabroniono importu aut starszych niż 5 lat, a sprzedaż aut używanych obłożono większymi podatkami.

Oczywiście nie wszyscy chcą pozbywać się Meroli – auta są bardzo trwałe i bardzo proste konstrukcyjnie, a jeśli już zdarzy się jakaś awaria – kierowcy mają sposoby praktycznie na każdą taką sytuację. Uszkodzony wał napędowy? Nie ma problemu, nasypmy kamieni do bagażnika – dodatkowe obciążenie tylnej osi ustabilizuje cały układ i pozwoli się dokulać do domu.

Co w zamian?

Odpowiedź jest dość oczywista: Dacia Lodgy. 5- lub 7-osobowy minivan jest produkowany lokalnie (w Tangerze) i jest najbardziej popularnym wyborem wśród taksówkarzy – praktycznie połowa nowych aut kupowanych przez tę grupę zawodową to właśnie Lodgy. Problem w tym, że oczywista jest tu jeszcze jedna rzecz: francusko-rumuńskie auta nie wytrzymają kilkudziesięciu lat intensywnej eksploatacji. I nawet nie chodzi o to, że próbuję im coś teraz wytknąć.

Mało które* nowoczesne auto wytrzyma tyle „na taksówce” co Mercedes W114/W115 czy W123.

*mało które = czyt. „żadne”