Marcin Prokop sprzedaje „jedno ze swoich ulubionych aut”. To BMW E30 po swapie
Samochody używane / Klasyki 16.10.2020Prezenter telewizyjny Marcin Prokop jest fanem BMW E30. Jego samochód narodził się jako 324d, ale teraz ma 193 konie i benzynowy silnik 2.8. Wóz wystawiono na sprzedaż, a cena wynosi 39 000 zł.
Kwestia samochodów znanych osób od zawsze rozpala wyobraźnię ludu. Najbardziej oczywiście wtedy, gdy ta czy inna sława daje się przyłapać fotoreporterom podczas jazdy jakimś drogim – lub drogo wyglądającym – wozem. Portale plotkarskie mogą wtedy stworzyć nagłówki w stylu „XXX POJECHAŁ NA ZAKUPY AUTEM ZA PÓŁ MILIONA”, nawet jeśli na zdjęciach widnieje 15-letni egzemplarz, dziś warty dziesięć razy mniej. Z kolei czytelnicy prześcigają się wtedy w pisaniu komentarzy typu „Pewnie w leasingu, wtedy jest za darmo, bo wrzuca się w koszty” albo „Na pewno z wypożyczalni!”.
Marcin Prokop sprzedaje własny samochód
Marcin Prokop poszedł inną drogą. Jest właścicielem kolekcji aut, ale są wśród nich modele, które świadczą o tym, że jest fanem motoryzacji i woli jeździć ciekawym klasykiem niż szokować fotoreporterów i czytelników portali z rasowymi psami w nazwie.
Jednym z nich jest BMW serii 3 E30. Właśnie trafiło na sprzedaż (LINK – tutaj), a dziennikarz na swoim facebookowym profilu opisał je jako „jedno ze swoich ulubionych aut”. Niżej dodał: „smutek jest to wielki ale dla nowego właściciela będzie to sama radość”.
nadszedł ten dzień, kiedy rozstaję się z jednym z moich ulubionych aut. smutek jest to wielki ale dla nowego właściciela będzie to sama radość.
Opublikowany przez Marcina Prokop Czwartek, 15 października 2020
To egzemplarz z 1986 roku
Ogłoszenie ze złotym BMW ma obszerny opis, stworzony przez pana Piotra. Tłumaczy on, dlaczego wystawia samochód Marcina Prokopa. „Sprzedaję grzecznościowo, właścicielem od 5 lat jest mój kolega – znana osoba publiczna, która powierzyła mi opiekę nad swoimi samochodami”.
E30 wyjechało z niemieckiego salonu z silnikiem 324d o mocy 86 KM. Trudno w tym przypadku mówić o radości z jazdy, podobnie jak o kulturze pracy. Kupującemu chodziło jednak o zakup „zdrowej bazy” do projektu. Dlatego BMW od razu po przyjeździe do Polski trafiło do serwisu, w którym dokonano zmiany silnika na benzynowe 2.8 o mocy 193 KM pochodzące z 1996 roku. Jak pisze sprzedający, to najlepszy wybór do tego modelu, bo motor M52B28 jest znacznie lżejszy od często montowanych w tuningowanych E30 silników V8. W 2019 r. jednostka napędowa przeszła kompleksowy remont.
Co ciekawe, pozostawiono oryginalny dyferencjał z wersji 324d. To nie przypadek: chodziło o zachowanie krótkich przełożeń. Dzięki nim – jak pisze sprzedający – to E30 przyspiesza równie szybko, co wersja M3.
Złote BMW nie miało służyć do driftu
Nie ma szpery, kubełkowych foteli ani innych modyfikacji tego typu. Od początku miało być szybkim i klasycznym – choć unowocześnionym – autem drogowym.
Po zmianie silnika, BMW zostało rozebrane „do ostatniej śrubki”, a następnie wypiaskowane, zabezpieczone przed rdzą i pomalowane lakierem o nazwie „bronzitbeige metallic”. Założono felgi firmy Dare i zawieszenie Bilstein, a także wymieniono siedzenia. Zostały one zmodyfikowane, by mierzący ponad 2 metry Marcin Prokop mógł wygodnie usiąść. Dodano sportową kierownicę, centralny zamek z pilotem i zegary, pokazujące m.in. temperaturę oleju. Zamontowano także nieseryjny wydech, zapewniający „basowe, nienatarczywe brzmienie”.
Oprócz tego, samochód jest oryginalny i uniknął choroby o nazwie „agresywny tuning”, która zabiła wiele ładnych, klasycznych E30. Zdaniem sprzedającego, stan E30 jest obecnie rewelacyjny i wóz „jeździ niczym kilkuletnie, zadbane auto, a nie 35-letni staruszek”.
Marcin Prokop wycenia swój samochód na 39 000 zł
Nawet na jego profilu pojawiły się już komentarze w rodzaju „to za drogo”. Sprzedający zaznacza jednak, że nawet ta kwota nie oddaje tego, ile zostało włożone w BMW. Klient zapewne szybko się znajdzie. Musi to być jednak ktoś, kto nie służy w „VIN-Polizei”. Jej funkcjonariusze nie byliby zadowoleni.