Testy aut nowych

Ile manetek za kierownicą to „za dużo”? Tyle, ile jest w nowym Renault Megane E-Tech

Testy aut nowych 05.02.2022 98 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 05.02.2022

Ile manetek za kierownicą to „za dużo”? Tyle, ile jest w nowym Renault Megane E-Tech

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk05.02.2022
98 interakcji Dołącz do dyskusji

Kierunkowskazy i wycieraczki. Właśnie te elementy od lat obsługuje się dźwigienkami umieszczonymi za kierownicą samochodu. Nikogo to nie dziwi i obsługa tych niezbędnych funkcji jest dla większości kierowców tak intuicyjna, jak oddychanie.

Oczywiście, czasami pojawiają się komplikacje. Manetki czasem mają na szczycie przyciski, którymi można sterować wyświetlaniem wskazań komputera pokładowego albo zerować przebieg dzienny. Starsze, francuskie wozy (i wcale nie tak stare Dacie) miały tam klakson. Tysiące ludzi przesiadających się z aut innych marek najpierw klepały z całej siły w kierownicę, gdy ktoś ich zirytował, ale upragniony dźwięk się nie pojawiał. Czujnik deszczu nie zawsze jest prosty w obsłudze. Trzeba go najpierw włączyć, a potem jeszcze ustawić czułość. Zawsze jest za mała i gdy szybę oblepia mokra, jesienno-zimowa mgła, wycieraczki zbyt wolno ją usuwają.

Z kierunkowskazami problemów właściwie nie ma… choć nie każdy potrafi przyzwyczaić się do manetek „dotykowych”, wracających na swoje miejsce od razu po kliknięciu. Miał to Opel Vectra C, miały niektóre BMW sprzed kilku lat. Czasami po migaczu w lewo od razu włączało się niechcący ten w prawo. Kiedy indziej, dało się jechać przez spory kawałek prostej drogi z migającym kierunkowskazem, który „został” po manewrze, jak w jakimś Żuku.

Czasami manetki służą do czegoś innego

Są też auta, w których zarówno wycieraczki, jak i kierunkowskazy są obsługiwane tą samą manetką. To głównie Mercedesy i niektóre modele korzystające z mercedesowskiej technologii, jak np. Infiniti. Po prawej stronie, zamiast zwyczajowej dźwigienki pomagającej w walce z deszczem, znajduje się tam bowiem wybierak przełożeń automatycznej skrzyni biegów. Czy to wygodne? Przez kilka pierwszych minut jazdy – zwłaszcza gdy nagle zacznie padać, a kierowca zadziała odruchowo – niespecjalnie. Da się wrzucić na luz, spodziewając się przetarcia szyby. Ale potem wszystko szybko staje się intuicyjne.

mercedes C200
Manetka od biegów w nowych Mercedesach jest brzydsza niż kiedyś.

Czy dźwigienek za kierownicą może być za dużo albo mogą być źle ułożone?

Owszem. Wymyśliłbym kilka przykładów z przeszłości. Nigdy nie jechałem Audi 80, ale podobno pierwsza przejażdżka może się tam okazać ostatnią, bo zamiast włączyć kierunkowskaz można bardzo łatwo włączyć „długie”. „Co na mnie migasz?!” – spyta jakiś wściekły kierowca, a resztę będzie można obejrzeć już na „Stop Chamie”.

Pamiętam też walkę z kierunkowskazami i włączaniem świateł we Fiacie Uno. Kiedyś byłem jedynym kierowcą, który o poranku mógł legalnie objąć ster w tym wozie na trasie ze Śląska do Warszawy. Ach, młodość!

Ile manetek to już „za dużo”?

Tyle, ile zamontowano w nowym Renault Megane E-Tech. Wczoraj wróciłem z pierwszych jazd tym wozem w Hiszpanii. Jest lepszy niż się spodziewałem (więcej wrażeń wkrótce), ale manetek ma stanowczo za dużo.

Po lewej stronie jest jeszcze normalnie. Kierunkowskazy i łopatka za kierownicą do regulowania stopnia rekuperacji – czyli tego, jak mocno Renault ma zwalniać po puszczeniu gazu. Po prawej też jest łopatka. A oprócz tego jeszcze dźwigienka do wycieraczek, tradycyjny „renówkowy” pilot do sterowania radiem (wygodny, może nawet wygodniejszy od przycisków na kierownicy?) i manetka do wyboru kierunku jazdy.

megane manetki

W samochodach elektrycznych wybór kierunku jazdy bywa umieszczony w bardzo dziwnych miejscach

Konstruktorzy chyba trochę nie wiedzą, co z tym zrobić. Kiedyś wszystko było oczywiste – „D” albo „R” wybierało się tam, gdzie w wersji z manualną skrzynią biegów był lewarek. Chyba że to Mercedes albo niektóre wozy z USA. Teraz wybór kierunku zdarza się na konsoli środkowej, w formie przycisków. Czasami rusza się bokiem daszka nad zegarami. A Renault wybrało manetkę. Ale nie usunęło tej od wycieraczek.

Efekt? Wszystkiego jest za dużo i po prostu łatwo się pomylić. Na szczęście, w tę mniej kłopotliwą stronę. Nie zliczę, ile razy podczas manewrowania na parkingu albo przestawiania auta do zdjęć przetarłem z piskiem suchą szybę zamiast włączenia wstecznego albo biegu do przodu. To wada, bo na pewno nie będę jedyny. Niby drobnostka, a denerwuje. Czasami może być trochę niebezpieczne. Szkoda. Wystarczyłoby po prostu przenieść wybór przełożeń w dowolne, inne miejsce. Projektant odpowiedzialny za wnętrze powinien pakować manetki i się wynosić.

PS Na sam koniec testów, kolega z którym jeździłem postanowił zaparkować tyłem. „Tyle już jeździmy, że się przyzwyczaiłem!” – powiedział i chciał zacząć cofać. Oczywiście, że włączył wycieraczki.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać