Wiadomości

Oto LM: luksusowa alternatywa dla limuzyny i pierwszy van Lexusa

Wiadomości 16.04.2019 351 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 16.04.2019

Oto LM: luksusowa alternatywa dla limuzyny i pierwszy van Lexusa

Piotr Szary
Piotr Szary16.04.2019
351 interakcji Dołącz do dyskusji

Od jakiegoś czasu spekulowano, że nowym modelem Lexusa może być van. Przypuszczenia potwierdziły się – oto Lexus LM.

Nowy model Lexusa jest pod względem konstrukcyjnym tym samym samochodem, co Toyoty Alphard i Vellfire, wprowadzone na rynek w 2015 r. Oznacza to, że mamy do czynienia z vanem o długości nieco ponad 4,9 m i z rozstawem osi równym 3 m. Danych odnośnie masy własnej jeszcze nie podano, ale można szacować, że będzie to wartość zbliżona do topowych wersji Alpharda/Vellfire, czyli ok. 2,2 t.

Lexus LM van

Różnic wizualnych jest niewiele.

Najbardziej rzuca się w oczy oczywiście pas przedni z ogromną osłoną chłodnicy. Ptaszki ćwierkają, że w bramie garażowej wielkości tego grilla zmieściłby się Lexus CT 200h. Oprócz tego LM dostał też własny wzór tylnych lamp (z chromowanymi „łezkami” wzorowanymi na limuzynie LS), inne niż w Toyocie felgi i więcej chromu. Kolory będą do wyboru tylko dwa: czarny i perłowy biały.

Zajrzyjmy do środka.

Lexus LM będzie oferowany w dwóch wersjach. Pierwsza jest, powiedzmy, dość tradycyjna – pomieści 7 osób (w układzie 2+2+3). Zdecydowanie ciekawszy jest drugi wariant, oparty na topowych Toyotach w wersji Royal Lounge. Ma on bowiem zaledwie… 4 miejsca siedzące. Wytłumaczenie istnienia tak dziwnych dla nas wersji jest bardzo proste – w niektórych krajach azjatyckich najbogatsi nie jeżdżą (a przynajmniej nie zawsze) limuzynami w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Zamiast tego korzystają z luksusowych vanów, takich jak choćby wspomniane Toyoty Alphard i Vellfire. Wsiadanie jest wygodniejsze, komfort jazdy równie wysoki, a przestrzeń w kabinie – ogromna.

Lexus LM van

Przestrzeń to oczywiście nie wszystko – auto luksusowe to przede wszystkim odpowiednie wyposażenie. Topowe Lexusy LM będą mogły się pochwalić m.in. rozkładanymi skórzanymi fotelami z podgrzewaniem, wentylacją i masażem, lodówką czy też obsługiwanym dotykowo „panelem sterowania” dla pasażerów tylnych miejsc. Za odpowiednie wrażenia akustyczne odpowiedzialny będzie system audio firmy Mark Levinson (w Toyotach jest to JBL), a za wrażenia wizualne – 26-calowy ekran (w topowych wersjach vanów Toyoty ekran ma 24 cale). Oprócz tego LM będzie też pierwszym Lexusem, w którym znajdziemy wykończenia Gin-Sui-Boku, inspirowane malarstwem monochromatycznym.

Lexus LM van

Dostępne mają być dwie wersje silnikowe.

Pierwsza to LM 350. Pod jej maską znajdziemy 300-konny silnik 3.5 V6, znany choćby z Toyoty Sienny. Takie auto prawdopodobnie będzie osiągać 200 km/h i rozpędzać się do połowy tej wartości w niespełna 8,5 s. Drugi wariant to LM 300h, czyli hybrydowy. Korzysta on ze 197-konnego układu napędowego znanego m.in. z Toyoty RAV4 poprzedniej generacji i z aktualnego Lexusa NX 300h – nie jest to więc jeszcze najnowsza generacja napędu hybrydowego Toyoty. Obie wersje będą dostępne z napędem na przednie lub wszystkie cztery koła. W hybrydzie napęd tylnej osi będzie realizowany przy pomocy osobnego silnika elektrycznego.

Gdzie i za ile będzie można kupić Lexusa LM?

Niestety, raczej nie ma co liczyć na sprzedaż LM-a w polskich salonach – chyba że na takiej samej zasadzie jak w przypadku modelu LX 570, czyli dzięki procedurze dopuszczenia jednostkowego. Póki co jest za wcześnie, by to rozważać – choćby dlatego, że van Lexusa jeszcze nigdzie nie trafił na rynek. Planowo ma się pojawić tylko w krajach azjatyckich, w tym m.in. w Chinach.

Lexus LM van

Nie podano jeszcze cen nowego modelu. Zważywszy na to, że ceny 7-osobowego Alpharda startują w Rosji od poziomu ok. 280 tys. zł, należy się spodziewać, że Lexus kosztowałby co najmniej 320-340 tys. zł w wersji bazowej (4-osobowa Toyota Alphard Royal Lounge nie jest w Rosji oferowana). W Japonii za 4-osobowego luksusowego vana Toyoty trzeba zapłacić niemal… 470 tys. zł, nie byłoby więc niczym dziwnym, gdyby Lexus za taki wariant miał sobie zażyczyć kwot znacznie przekraczających pół miliona złotych.

Czy w Europie takie auto miałoby szansę na sukces?

Nie, najmniejszej. W niczym nie pomógłby mu fakt, że byłby to najbardziej luksusowy seryjny van na rynku, bez problemu przebijający pod tym względem Mercedesa klasy V. W Europie (i zarazem w Polsce) jeśli już ktoś rezygnuje z limuzyny, to często na rzecz SUV-a – to m.in. dlatego takie mastodonty jak BMW X7 czy Mercedes GLS są nadal opracowywane. Tutaj liczy się przede wszystkim to, jak cię widzą – w Azji też zwraca się na to uwagę, ale ważniejsze jest najwidoczniej co innego. Wystarczy spojrzeć na zapewnienia Japończyków, którzy zwracają uwagę przede wszystkim na stworzenie komfortowego otoczenia pozwalającego na „skuteczniejsze prowadzenie biznesu”. Poza tym w Europie całkiem wiele bogatych osób siada za kierownicą swoich luksusowych aut. Wyobrażacie sobie kogoś, kto z własnej woli kupuje pudełkowatego Lexusa LM zamiast bardziej tradycyjnie wyglądającego Mercedesa lub po prostu zamiast SUV-a? Luksusowy charakter Lexusa go nie ratuje, ponieważ dla docelowej grupy klientów powstają vany przerabiane na zamówienie przez takie firmy jak np. Klassen czy Burgano.

Chociaż sam chętnie bym pojeździł LM-em. Wersja z benzynowym V6 ma wszystko, czego mi potrzeba.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać