Kup, zanim euro oszaleje całkiem. Te samochody jeszcze kosztują mniej niż 100 000 zł
Przegląd rynku 25.02.2022Kurs euro leci w górę jak szalony i pewnie szybko nie wróci do swoich dawnych poziomów. A to oznacza tylko jedno – już i tak bardzo drogie samochody staną się niedługo jeszcze droższe. Jeśli więc ktoś chciał teraz coś kupić, to może być jeden z ostatnich dobrych momentów, przynajmniej w najbliższym czasie.
Przyjmijmy więc, że nie chcemy przekraczać bariery 100 000 zł i chcemy kupić coś od ręki. Co mamy do wyboru?
Na wstępie – bardzo możliwe, że już się spóźniliście.
Auta z tego przedziału cenowego znikają błyskawicznie. Octavia poniżej setki? Była, ale między zebraniem ofert a początkiem pisania tekstu – czyli jakieś 2 godziny – zniknęła. Zostały dwie, obie do odbioru w sierpniu. Leon poniżej 100 000 zł? Był i link też już nie działa. Został jeden inny, ale ten już jest zarezerwowany. 308? No niby jest, ale strona dealera pokazująca stan parkingu sugeruje, że jednak niezbyt.
Po drugie – 100 000 zł to kraina nieprzebranych crossoverów
Jeszcze kilka lat temu po ustawieniu filtra „do 100 000 zł” i sortowaniu od najdroższych, sporą część ofert stanowiły bazowe warianty samochodów segmentu D. Jakieś Passaty, Superby, Insignie i Mondeo. Do kompletu były całkiem przyjemnie doposażone samochody kompaktowe.
Dziś? Dzisiaj przytłaczająca większość ogłoszeń w okolicach 100 000 zł to crossovery oparte na samochodach segmentu B albo zbliżone rozmiarowo. Jeep Renegade, Fiat 500X, Peugeot 2008, C3 Arcross, Vitara, SX4 S-Cross, Kia Xceed, Ford Puma, Opel Mokka, Skoda Kamiq, Seat Arona.
Klasycznych kompaktów można szukać i szukać. Pojawia się Skoda Scala (można sobie dyskutować do woli, czy to kompakt), ktoś próbuje sprzedać Astrę w dieslu za 100 000 zł, czasem trafi się Focus, a czasem inna Corolla. Ale trzeba się niestety pogodzić z jednym – crossovery wygrały. Przynajmniej jeśli chodzi o dostępność na stocku.
W związku z czym postaramy się ich unikać w tym przeglądzie, ale ze dwa się pojawią, bo chyba ludzie je lubią.
Hyundai Elantra
Taka jak na przykład ta – 97 500 zł, teoretycznie dostępna od ręki, wolnossący 1.6, z całkiem niezłym wyposażeniem, obejmującym dwustrefową klimatyzację automatyczną, LED-y tu i tam, aluminiowe felgi, tempomat, CarPlaya i Android Auto, a także kilka innych gadżetów. No i nawet całkiem nieźle to wygląda, choć też zależy, z której strony i pod jakim kątem patrzeć.
Elantra „od ręki” jest swoją drogą dość często spotykana na otomotowych stockach – można sobie trochę poprzebierać w ofertach.
Renault Megane
Takie jak np. to. Czyli żadne tam E-Techy, tylko uczciwy, 1,5-litrowy diesel pod maską, 115 KM i spalanie na poziomie przyjemno-śmiesznym. Są też LED-y, klimatyzacja automatyczna, tempomat, elektrycznie regulowane lusterka boczne, skórzana kierownica i fotel kierowcy z regulacją podparcia lędźwiowego.
Można jeździć, chociaż pewnie praktycznie by było, gdyby to było kombi. Ale Grandcoupe w wersji sedan też obleci.
Hyundai i30 Wagon
Nic nie poradzę – drugi Hyundai dostępny teoretycznie od ręki. Przy okazji chyba jak na razie najpraktyczniejsza propozycja z tej listy – sensowny silnik benzynowy 1.5 T-GDI 160 KM, niezbędne wyposażenie, a do tego kombi.
Szkoda, że w środku wygląda tak, jakby komuś bardzo nie chciało się go projektować, ale nie mamy za bardzo warunków, żeby wybrzydzać.
Skoda Scala
Kompakt czy nie – to całkiem przyjemne auto. Nie wiem, czy chciałbym wydać na nie niemal 100 000 zł (ok, już wiem, nie chciałbym), ale co poradzić. Spełnia wymagania konkursu – jest od ręki, jest rozsądnym hatchbackiem, a do tego ma pod maską czterocylindrowe 1.5 TSI, dzięki czemu staje się całkiem satysfakcjonująco szybkie.
Toyota Corolla
Taka jak ta. Na hybrydę oczywiście nie ma co w tej cenie liczyć – zostaje nam zwykły hatchback z 1.2 i manualną przekładnią. Ale przynajmniej jest automatyczna klimatyzacja, kamera cofania, aktywny tempomat i podgrzewane przednie fotele.
Ford Puma
Miało być jak najmniej crossoverów, więc padło na Pumę, bo jest jej sporo w tym przedziale cenowym (np. tutaj), wygląda nieźle – szczególnie w wersji ST-Line i bardzo przyjemnie się nią jeździ. Na pokładzie mamy kilka przyjemnych dodatków, takich jak podgrzewana przednia szyba, kierownica i przednie fotele, bezprzewodowa ładowarka, CarPlay i Android Auto, a także pakiet asystentów bezpieczeństwa.
Zatwierdzam, mógłbym takim jeździć na co dzień.
Nissan Juke
I tutaj na koniec mały bonus, bo to jedyne w tym zestawieniu auto z automatyczną przekładnią – a dokładniej z 7-stopniową dwusprzęgłówką. I to chyba jedyne co wyróżnia w tym zestawieniu Juke’a, może poza wyglądem. Pod maską pracuje 3-cylindrowa, litrowa jednostka benzynowa, a wersja wyposażenia Acenta to tylko o jeden poziom powyżej odmiany bazowej. Pozwala nam to jednak uniknąć przekomicznie wyglądającego radia w miejsce wyświetlacza systemu multimedialnego, dodaje też CarPlay/Android Auto i kamerę cofania.