Przegląd rynku

Kup, zanim euro oszaleje całkiem. Te samochody jeszcze kosztują mniej niż 100 000 zł

Przegląd rynku 25.02.2022 175 interakcji

Kup, zanim euro oszaleje całkiem. Te samochody jeszcze kosztują mniej niż 100 000 zł

Piotr Barycki
Piotr Barycki25.02.2022
175 interakcji Dołącz do dyskusji

Kurs euro leci w górę jak szalony i pewnie szybko nie wróci do swoich dawnych poziomów. A to oznacza tylko jedno – już i tak bardzo drogie samochody staną się niedługo jeszcze droższe. Jeśli więc ktoś chciał teraz coś kupić, to może być jeden z ostatnich dobrych momentów, przynajmniej w najbliższym czasie. 

Przyjmijmy więc, że nie chcemy przekraczać bariery 100 000 zł i chcemy kupić coś od ręki. Co mamy do wyboru?

Na wstępie – bardzo możliwe, że już się spóźniliście.

Auta z tego przedziału cenowego znikają błyskawicznie. Octavia poniżej setki? Była, ale między zebraniem ofert a początkiem pisania tekstu – czyli jakieś 2 godziny – zniknęła. Zostały dwie, obie do odbioru w sierpniu. Leon poniżej 100 000 zł? Był i link też już nie działa. Został jeden inny, ale ten już jest zarezerwowany. 308? No niby jest, ale strona dealera pokazująca stan parkingu sugeruje, że jednak niezbyt.

Po drugie – 100 000 zł to kraina nieprzebranych crossoverów

Jeszcze kilka lat temu po ustawieniu filtra „do 100 000 zł” i sortowaniu od najdroższych, sporą część ofert stanowiły bazowe warianty samochodów segmentu D. Jakieś Passaty, Superby, Insignie i Mondeo. Do kompletu były całkiem przyjemnie doposażone samochody kompaktowe.

Dziś? Dzisiaj przytłaczająca większość ogłoszeń w okolicach 100 000 zł to crossovery oparte na samochodach segmentu B albo zbliżone rozmiarowo. Jeep Renegade, Fiat 500X, Peugeot 2008, C3 Arcross, Vitara, SX4 S-Cross, Kia Xceed, Ford Puma, Opel Mokka, Skoda Kamiq, Seat Arona.

Klasycznych kompaktów można szukać i szukać. Pojawia się Skoda Scala (można sobie dyskutować do woli, czy to kompakt), ktoś próbuje sprzedać Astrę w dieslu za 100 000 zł, czasem trafi się Focus, a czasem inna Corolla. Ale trzeba się niestety pogodzić z jednym – crossovery wygrały. Przynajmniej jeśli chodzi o dostępność na stocku.

W związku z czym postaramy się ich unikać w tym przeglądzie, ale ze dwa się pojawią, bo chyba ludzie je lubią.

Hyundai Elantra

Taka jak na przykład ta – 97 500 zł, teoretycznie dostępna od ręki, wolnossący 1.6, z całkiem niezłym wyposażeniem, obejmującym dwustrefową klimatyzację automatyczną, LED-y tu i tam, aluminiowe felgi, tempomat, CarPlaya i Android Auto, a także kilka innych gadżetów. No i nawet całkiem nieźle to wygląda, choć też zależy, z której strony i pod jakim kątem patrzeć.

Elantra „od ręki” jest swoją drogą dość często spotykana na otomotowych stockach – można sobie trochę poprzebierać w ofertach.

Renault Megane

Takie jak np. to. Czyli żadne tam E-Techy, tylko uczciwy, 1,5-litrowy diesel pod maską, 115 KM i spalanie na poziomie przyjemno-śmiesznym. Są też LED-y, klimatyzacja automatyczna, tempomat, elektrycznie regulowane lusterka boczne, skórzana kierownica i fotel kierowcy z regulacją podparcia lędźwiowego.

Można jeździć, chociaż pewnie praktycznie by było, gdyby to było kombi. Ale Grandcoupe w wersji sedan też obleci.

Hyundai i30 Wagon

Nic nie poradzę – drugi Hyundai dostępny teoretycznie od ręki. Przy okazji chyba jak na razie najpraktyczniejsza propozycja z tej listy – sensowny silnik benzynowy 1.5 T-GDI 160 KM, niezbędne wyposażenie, a do tego kombi.

Szkoda, że w środku wygląda tak, jakby komuś bardzo nie chciało się go projektować, ale nie mamy za bardzo warunków, żeby wybrzydzać.

Skoda Scala

Kompakt czy nie – to całkiem przyjemne auto. Nie wiem, czy chciałbym wydać na nie niemal 100 000 zł (ok, już wiem, nie chciałbym), ale co poradzić. Spełnia wymagania konkursu – jest od ręki, jest rozsądnym hatchbackiem, a do tego ma pod maską czterocylindrowe 1.5 TSI, dzięki czemu staje się całkiem satysfakcjonująco szybkie.

Toyota Corolla

Taka jak ta. Na hybrydę oczywiście nie ma co w tej cenie liczyć – zostaje nam zwykły hatchback z 1.2 i manualną przekładnią. Ale przynajmniej jest automatyczna klimatyzacja, kamera cofania, aktywny tempomat i podgrzewane przednie fotele.

Ford Puma

Miało być jak najmniej crossoverów, więc padło na Pumę, bo jest jej sporo w tym przedziale cenowym (np. tutaj), wygląda nieźle – szczególnie w wersji ST-Line i bardzo przyjemnie się nią jeździ. Na pokładzie mamy kilka przyjemnych dodatków, takich jak podgrzewana przednia szyba, kierownica i przednie fotele, bezprzewodowa ładowarka, CarPlay i Android Auto, a także pakiet asystentów bezpieczeństwa.

Zatwierdzam, mógłbym takim jeździć na co dzień.

Nissan Juke

I tutaj na koniec mały bonus, bo to jedyne w tym zestawieniu auto z automatyczną przekładnią – a dokładniej z 7-stopniową dwusprzęgłówką. I to chyba jedyne co wyróżnia w tym zestawieniu Juke’a, może poza wyglądem. Pod maską pracuje 3-cylindrowa, litrowa jednostka benzynowa, a wersja wyposażenia Acenta to tylko o jeden poziom powyżej odmiany bazowej. Pozwala nam to jednak uniknąć przekomicznie wyglądającego radia w miejsce wyświetlacza systemu multimedialnego, dodaje też CarPlay/Android Auto i kamerę cofania.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać