Wiadomości

Komisja Europejska: teraz auta elektryczne też już są złe. Chodzi o szkodliwe sole litu

Wiadomości 29.08.2023 279 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 29.08.2023

Komisja Europejska: teraz auta elektryczne też już są złe. Chodzi o szkodliwe sole litu

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski29.08.2023
279 interakcji Dołącz do dyskusji

Diesle złe, elektryczne dobre. To już przeszłość – teraz Komisja Europejska bierze się też i za auta elektryczne, a konkretnie za akumulatory litowo-jonowe. Chodzi o sole litu, które mają zostać uznane za substancje toksyczne.

Przeczytałem dziś pełne niepokoju stanowisko Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego w sprawie zmian w klasyfikacji soli litu, które są używane do produkcji akumulatorów litowo-jonowych. Tak się składa, że Polska jest potentatem, jeżeli chodzi o wytwarzanie ogniw Li-Ion, i są one używane powszechnie do zasilania samochodów elektrycznych. Komisja Europejska planuje sklasyfikować sole litu jako substancje toksyczne. Konkretnie chodzi o węglan i chlorek litu – obu tych soli używa się do produkcji akumulatorów.

Polska produkuje aż 6 proc. wszystkich akumulatorów Li-Ion

A ich eksport to prawie 2,5 proc. całej wartości polskiego eksportu. Nie będę tu wymieniał nazwy firmy, wszyscy zainteresowani wiedzą – można jednak całkowicie zrozumieć polskie obawy przed utrudnieniem produkcji baterii. Trochę to wygląda tak, jakby Komisja Europejska próbowała teraz ubić samochody elektryczne, w których akumulatory Li-Ion bardzo się rozpowszechniły. Dla producentów są one zbawieniem, ponieważ mają względnie małe rozmiary, można w nich składować bardzo dużo energii i są w miarę rozsądne cenowo w produkcji. Mają też niezłą, ok. 10-letnią trwałość, co wystarcza właściwie każdemu producentowi aut. Samochód 10-letni, jak wiemy z mediów, należy zezłomować. Jeśli ktoś nim jeździ zbyt długo, trzeba napisać artykuł o tym, jaki jest zły i nieuświadomiony ekologicznie.

Wprowadzenie kategorii toksyczności dla soli litu na pewno utrudni produkcję akumulatorów Li-Ion

Problem w tym, że nie bardzo są już gotowe zamienniki dla nich. Ostatnio Chińczycy pokazali pojazd o nazwie Dongfeng Nammi zasilany akumulatorami solid-state, czyli z elektrolitem w postaci stałej. Pierwsze testy były na tyle obiecujące, że zdecydowano się na produkcję seryjną. Wciąż pracuje się nad rozwojem akumulatorów magnezowych, a nawet pojawiają się doniesienia o jakichś sensacyjnych nowych bateriach, w które trzeba wierzyć z lekkim sceptycyzmem.

Niestety, Komisja Europejska ma trochę racji. Akumulatory litowo-jonowe są problemem

Są problemem w utylizacji. Po prostu nie ma co z nimi zrobić. Kiedy pojemność akumulatora spada na tyle, że nie nadaje się już do zasilania samochodu, trzeba go wymontować i… nie ma opłacalnego sposobu odzyskania z niego cennych surowców. Tylko pięć procent akumulatorów litowo-jonowych jest w ogóle przetwarzanych powtórnie, reszta leży i się marnuje. Na razie są to niewielkie ilości, ale patrząc na tempo przyrostu popularności samochodów elektrycznych, będzie znacznie gorzej. Zostaniemy zasypani stertami zużytych akumulatorów, a przy tym trudno zapomnieć, że samo pozyskanie litu i produkcja ogniw zostawia już ogromny ślad węglowy.

Być może jednak Komisja Europejska chce po prostu dowalić Chińczykom

Chińczycy są największym wytwórcą akumulatorów Li-Ion do samochodów na świecie. Tylko dwie chińskie marki, CATL i BYD, odpowiadają za 50,6 proc. produkcji akumulatorów L-I na świecie. 95 proc. rynku produkcji anod to Chiny i Japonia, przy czym 3 chińskie marki mają 60 proc. światowego rynku. I tak dalej. Tworzy to sytuację, w której nie da się ominąć Chińczyków w łańcuchu produkcyjnym akumulatora Li-Ion, więc Komisja Europejska chce ich trochę przytemperować. Chińczycy sobie poradzą, ale za to samochody elektryczne dla Europejczyków zdrożeją i będą trudniej dostępne, bo nowe regulacje odetną możliwość pozyskiwania funduszy na „zielone projekty” i zmuszą do uzyskiwania skomplikowanych zezwoleń.

Jednego można być pewnym: samochodów ma być mniej i mają być droższe, dla naszego wspólnego dobra. Komisarze europejscy będą nam to jak zwykle tłumaczyć z pokładu swoich samolotów.

Czytaj również:

To europejskie miasto całkowicie zabroniło samochodów. Oto ideał, do jakiego dążymy

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać