05.08.2022

Jaki SUV z automatem do 100 tys. zł? Skoro nie ma Kii XCeed, to zostaje nam niewiele opcji

Odświeżona Kia XCeed została już wyceniona na polskim rynku, ale niestety w ofercie na razie brakuje wersji, która pewnie spodobałaby się sporej liczbie osób. Pojawia się więc proste pytanie – jaki SUV z automatem do 100 tys. zł, skoro takiego XCeeda nie da się póki co kupić?

Na początek przyjrzyjmy się temu, co oferuje w okolicach 100 tys. zł Kia XCeed, żeby wiedzieć, czego szukamy.

Kia XCeed po liftingu – wyposażenie i silniki

Pod uwagę – skoro ma być te 100 tys. zł (dokładniej: 101 900 zł) – bierzemy najtańszą wersję, czyli 1.5 T-GDI o mocy 160 KM z manualną przekładnią i wyposażeniem M. Bez dopłacania na pokładzie znajdziemy m.in. zdalnie sterowany centralny zamek. LED-owe światła do jazdy dziennej, światła mijania oraz drogowe, tylne lampy LED, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka, relingi dachowe, 16-calowe felgi aluminiowe, elektrycznie sterowane szyby, manualną (!) klimatyzację, kamerę cofania, tempomat, 8-calowy ekran systemu multimedialnego z CarPlay i Android Auto, Bluetooth, podłokietnik i kilka systemów bezpieczeństwa.

Nie wyobrażam sobie kupić auta za ponad 100 000 zł i nie mieć automatycznej klimatyzacji, więc niestety trzeba kupić pakiet Smart za 2500 zł, gdzie dodatkowo znajdziemy – poza automatyczną klimatyzacją dwustrefową – wycieraczki z czujnikiem deszczu, elektrochromatyczne lusterko wewnętrzne i przyciemniane szyby tylne. Czyli wychodzi 104 400 zł – naprawdę można już było dołożyć klimatyzację do podstawowego wyposażenia.

Jeśli chodzi o parametry techniczne – XCeed mierzy 4395 mm długości, 2650 mm między osiami, a jego bagażnik bez składania kanapy pochłonie 426 l. 160-konne T-GDI rozpędzi go natomiast do setki w równe 9 sekund. Bez szału, ale i bez wstydu. Gdyby tylko była do tego jeszcze automatyczna przekładnia, to można byłoby kończyć tekst, ale nie ma – jest tylko w plug-inie, który nie dość, że droższy, to jeszcze z wyraźnie mniejszym bagażnikiem (291 l).

No to szukamy.

Jaki SUV z automatem do 100 tys. zł?

Albo raczej do 104 400 zł, jeśli mamy być precyzyjni. I od razu uprzedzam – łatwo nie będzie, skoro szukamy auta z automatem w okolicach ceny auta z manualem.

Hyundai Kona

Rzutem na taśmę, ale się da. Za 102 200 zł można kupić Konę w wersji wyposażenia Modern (m.in. relingi dachowe, felgi 16″, klimatyzacja automatyczna, czujniki parkowania z tyłu) i jeszcze domówić do niej 7-stopniową, dwusprzęgłową przekładnię automatyczną.

Brzmi dobrze? Tak, ale nie wszystko jest takie piękne. Przede wszystkim Kona jest wyraźnie mniejsza (4,2 m długości, 2,6 m między osiami), a do bagażnika zmieścimy tylko 374 l bagażu. Dodatkowo silnikiem, który mieści się w budżecie, jest 3-cylindrowe 1.0, które osiągami raczej nie powali na kolana, bo sprint do setki zajmie 11,5 s.

Ale jest SUV/crossover, cena pasuje, automat jest.

Skoda Kamiq

Jeśli 1.0 albo 3 cylindry to dla kogoś za mało i chce się zmieścić w okolicach 100 000 zł, to cała na czerwono (ok, na ten lakier może zabraknąć już pieniędzy) wjeżdża Skoda Kamiq. Za 102 200 zł dostaniemy wersję Ambition (druga od dołu) z 1.5 TSI 150 KM i 7-stopniowym DSG. Propozycja o tyle ciekawa, że takie połączenie oznacza 8,2 s do setki, więc zmierzamy już powli w kierunku tej przyjemniejszej strony przyspieszenia.

Wady? Z zewnątrz Kamiq jest mniejszy (4,24 m), choć udało się zachować podobny rozstaw osi (2,65 m). Mniej zmieścimy natomiast do bagażnika (400 l). Dodatkowo wersja Ambition jest nieprzesadnie ambitna i chociażby za klimatyzację automatyczną czy radio z 8-calowym wyświetlaczem trzeba dopłacić 2400 zł.

Citroen C3 Aircross

Niestety Citroen też jest mniejszy – nawet malutki, bo mierzy sobie 4,16 m. Ale może i lepiej, bo będzie nim łatwiej manewrować w mieście, a i bagażnik (410 l) wypada zaskakująco dobrze.

Pomijając jednak rozmiar – jest nieźle. Automatyczna, sześciostopniowa przekładnia łączona jest ze 130-konnym silnikiem 1,2 (3 cylindry) i dokręcimy do setki w 9,1 s, czyli tylko ciut wolniej, niż zrobilibyśmy to w Kii. Najtańsza wersja oferowana z automatem (Shine, 104 150 zł) jest też całkiem dobrze wyposażona, oferując m.in. automatyczną klimatyzację, LED-y, nawigację, 9-calowy ekran multimedialny i lepsze audio.

Dacia Duster

To zdjęcie jest w sumie już trochę nieaktualne, bo zmieniło się logo. Zmieniły się też wersje wyposażenia, więc Dusterka w Prestiżu nikt już nie kupi – chyba że z drugiej ręki.

Pozostaje więc Duster Journey TCe 150 z EDC za równe 97 800 zł, czyli faktycznie – zgodnie z tytułem wpisu – za mniej niż 100 tys. zł. Będzie miał uczciwe 150 KM, 4 cylindry, a do tego ma 4,31 m długości, 2,67 m między osiami i bagażnik o pojemności 411 l.

Ale żeby 100 000 zł za Dustera? Takie czasy.

Toyota Yaris Cross

Tak, to małe auto – tak samo jak C3 Aircross – bo w garażu zajmie tylko 4,18 m, a między osiami ma 2,56 m. Do bagażnika z kolei wejdzie 397 l, czyli w sumie całkiem nieźle.

Całkiem nieźle będzie też pod maską, bo według cennika na rok modelowy 2023, za 105 300 zł można mieć Yarisa Cross 1.5 Hybrid Dynamic Force i to wersji Comfort. Jest jeszcze tańsza Active (101 400 zł), ale tę może sobie darujmy. 11,2 s do setki (116 KM) wprawdzie głowy nam nie urwie, ale przynajmniej po drodze mało spalimy.

Dlaczego nie wersja Active? Bo ma gumową kierownicę, miejmy do siebie trochę szacunku. O automatyczną klimatyzację nie trzeba się martwić, bo w hybrydach jest w standardzie.

SUV do 100 tys. zł z automatem – to jest wykonalne

Trzeba się tylko raczej pogodzić z tym, że będzie to crossover z segmentu B albo B+ (chyba nikt nie liczył na pełnowymiarowego SUV-a), ale chyba nic w tym złego. W końcu w większości te auta mają wymiary i tak zbliżone do Golfa IV, a jakoś kiedyś wszyscy takimi jeździli.

I nikt nie narzekał.