Wiadomości

Koreańczycy atakują klasę luksusową. Szkoda, że nie w Europie

Wiadomości 20.03.2018 28 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 20.03.2018

Koreańczycy atakują klasę luksusową. Szkoda, że nie w Europie

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk20.03.2018
28 interakcji Dołącz do dyskusji

Klienci ze Stanów, Rosji i kilku innych rynków będą mogli wkrótce kupić kolejną generację najbardziej luksusowej Kii. W Europie koreańskie próby zdobycia tego segmentu póki co się nie powiodły. Czy mamy czego żałować?

Kia K900 nazywa się tak w USA – w Korei to Kia K9, a np. w Rosji – Quoris. Wbrew temu, co można czasami przeczytać, to właśnie ten model, a nie Stinger był pierwszym tylnonapędowym samochodem osobowym Kii, który ta marka opracowała od zera. Jego obecna generacja mierzy niemal 5.1 metra, a więc tyle, co „krótkie” wersje BMW 7 czy Mercedesa klasy S. To właśnie takie tuzy są konkurentami K900.

Następna odsłona modelu trafi na rynek w drugim kwartale tego roku

2019-Kia-K900-2

Debiut zaplanowano na salon w Nowym Jorku pod koniec marca. Co już wiadomo o nowym K900? Póki co jeszcze niewiele, choć w Korei pokazano już wizualizację wnętrza i samochód z zewnątrz.
We wnętrzu K900 nie da się nie zauważyć kierownicy w stylu tej z nowego Audi A8. Duże ekrany i cyfrowy zestaw wskaźników to już nic nowego, choć dobrze, że Kia nie podpatrzyła z A8 także nadmiaru wyświetlaczy dotykowych.

Kia-K900

Kia K900 ma być oczywiście uzbrojona z najnowsze systemy wspomagające kierowcę, łącznie z tymi, które starają się go jak najbardziej wyręczyć w prowadzeniu auta (mimo że właściciel i tak często będzie siedział z tylu, a nie za kółkiem). Jeżeli chodzi o silniki, spodziewane są dwa: słabszy to podwójnie doładowane 3.3 V6, a mocniejszy to wolnossące 5-litrowe V8. Jak przystało na tę klasę.
Hybryda może dołączyć do gamy później.

Kia K900 raczej nie będzie częstym widokiem w Polsce

2019-Kia-K900-3

Mimo że ten model jest produkowany „za miedzą”, bo egzemplarze na rynek rosyjski powstają w Kaliningradzie, właściwie nie da się spotkać go na naszych drogach. Czasami widuje się takie samochody na północy Polski, właśnie przy granicy z Rosją, oczywiście na rosyjskich rejestracjach. Kilka sztuk luksusowych koreańskich limuzyn ma w posiadaniu ambasada Korei Południowej w Polsce, być może jeżdżą nimi też mieszkający u nas tamtejsi biznesmeni.

Ale Europa nie kocha koreańskich samochodów luksusowych

Segment F to na Starym Kontynencie przede wszystkim Mercedes, Audi i BMW. Już Jaguar XJ i Lexus LS są pewnego rodzaju egzotyką, a wszystkie dotychczasowe próby podboju tego kawałka rynku przez auta z Korei zakończyły się niepowodzeniem.

Daewoo-Chariman
Pierwszy „atak” był rzeczywiście dość nieporadny. Daewoo/SsangYonga Chairmana, bo o nim mowa, można było pod koniec lat 90. kupić nawet w Polsce. Trzeba przyznać, że styliści nieźle zamaskowali pokrewieństwo z Mercedesem W124 i Chairman z daleka naprawdę przypominał raczej W140. Teraz jest to dobry pomysł na ciekawego youngtimera, a ja muszę przyznać, że ten model zawsze mi się podobał. To nawet dobrze, że jedyna sztuka na Otomoto wygląda na mocno zmęczoną, bo inaczej miałbym głupi pomysł. Ale nie oszukujmy się – Chairman nie miał szans z europejską konkurencją. Kariery nie zrobiła też Kia Enterprise, bardzo mocno spokrewniona z Mazdą Sentią/929.

Kia-Enterprise

Genesis G90 miał już mocne argumenty

Hyundai-Equus
Equus nie czarował wyglądem…

Ostatnią próbą popsucia humoru S klasie i konkurentom było wprowadzenie do Europy Genesisa G90, czyli modelu bliźniaczego do opisywanej Kii K900. Takie auto również można było kupić u nas. Na pierwszy rzut oka nie było się do czego przyczepić, a co najlepsze – dobre wrażenie nie mijało nawet podczas jazdy. Recenzenci chwalili wykończenie, komfort jazdy i doskonały zestaw audio. Cena, oscylująca w okolicach 300 tysięcy złotych, również była o wiele niższa, niż ta, którą trzeba zapłacić u „niemieckiej trójki”. Ale… Genesis G90 okazał się porażką, podobnie jak jego poprzednik – Hyundai Equus, którego także przez chwilę oferowano w Europie.
Jeden Equus jest nawet na sprzedaż w Polsce. Stoi już od dawna i to pomimo świetnej figurki na masce.

Hyundai-Genesis
…ale Genesis już mógł się podobać

Dlatego nowa Kia K900 raczej nie trafi na nasz rynek

Przyczyna porażki koreańskiej limuzyny była prosta: brak prestiżu. Nie pomógł brak znaczka Hyundaia (zamiast niego zastosowano logotypy submarki Genesis, a w Equusie – wcześniejszej submarki Equus), nie pomogły realne zalety. Europejczycy uważają, że jedynie europejskie marki luksusowe zapewniają wymaganą dawkę prestiżu.

Oczywiście to wszystko powoli się zmienia. Na rynek trafiła niedawno sportowa Kia Stinger, która jeszcze kilka lat temu nie miałaby racji bytu. Teraz jednak zewsząd słychać na jej temat bardzo pozytywne (czy wręcz entuzjastyczne) recenzje. Jeżdżenie Kią nie jest już powodem do wstydu, marka zyskuje na znaczeniu… ale klasa luksusowa w Europie raczej nigdy nie będzie jej domeną.

O tym, jak trudno jest przebić się do pierwszej ligi segmentu F – nawet dysponując doskonałym samochodem – świadczy przykład Lexusa. Amerykanie pokochali LS-a, ale mimo upływu lat, sprzedaż tego samochodu w Europie nadal stanowi ułamek sprzedaży BMW 7 czy Audi A8.

Powód jest prosty – niewystarczający prestiż

SsangYong-Chariman-2
Nowa wersja SsangYonga Chairmana jest sprzedawana w Korei

Koreańczycy raczej odpuszczą już sobie nasz rynek. Wolą skupić się na rynkach, na których klienci raczej zwracają uwagę na stosunek ceny do jakości, czyli tak zwane „value for money”. A w tym Kia zawsze była dobra.

Nowe K900 pewnie będzie świetnym autem. Ten model zawsze mi się podobał, zresztą tak samo jest z Genesisem G90. Niedawno przy okazji filmiku z Okularem Tymon mówił o zasadzie „80% efektu za 20% ceny”. Aż tak dobrze nie będzie, ale Kia będzie zapewne kosztować około 60% ceny podobnie wyposażonego Mercedesa. A efekt będzie zapewne w 95% taki sam.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać